14.

4.5K 254 5
                                    

Jennish

Zaledwie udało mi się podnieść głowę, gdy drzwi od pokoju zamknęły się z cichym hukiem, a odgłos klucza w zamku wydawał się zdecydowanie zbyt głośny. Krzyknęłam na całe gardło pełna frustracji tym dupkiem. Nie miałam najmniejszego zamiaru pozwolić, by dłużej mnie tak traktował. Byłam jego żoną i czy tego chce, czy nie, jeszcze sprawię, że zapomni o swojej ciszy i zacznie mnie widzieć.

***

Gdy za oknem księżyc schronił się za chmurami sprawiając, że był ledwo widoczny  zamek u drzwi mojego pokoju szczęknął, a drzwi się uchyliły. Zamknęłam oczy, wierząc, że uwierzy w to, że nadal śpię, gdy zaczął się zbliżać, ale w miarę jego kroków z trudem udawało mi się utrzymać tą pozę. Serce mi na chwilę zamarło, gdy odsunął kołdrę i wziął mnie na ręce. Położyłam głowę na jego nagiej rozgrzanej piersi, gdy schodził ze mną po schodach. 

— Co się dzieje? — spytałam, gdy zaczęliśmy schodzić do piwnicy.

— Na górze nie jesteś bezpieczna. — odparł i postawił mnie przed wielkimi żelaznymi drzwiami. Po chwili poczułam się nieswojo, gdy już całkiem rozbudzona zrozumiałam, że zza tych drzwi kilka godzin temu Leiho wypadł z mordem w oczach niemal uduszając.

Otworzył drzwi i gestem nakazał mi wejść do środka. Pokręciłam przecząco  głową robiąc kroki w tył. Nie odrywałam wzroku od jego spojrzenia, które stawało się coraz intensywniejsze w miarę jak się oddalałam.

— Musisz wejść do środka.  — powiedział tonem nie znoszącym sprzeciwu. 

Zatrzymałam się dopiero, gdy poczułam za sobą chłodną betonową ścianę. 

— Nie ufam ci.

— Nie musisz. 

— Muszę skoro chcesz mnie znowu zamknąć na klucz. — Nie mówiąc już o tym, że to pomieszczenie łudząco przypominało klatkę. 

Zacisnął zęby i w dwóch krokach pokonał dzielącą nas odległość. Pochylił się, a jego ciepły oddech łaskotał mnie twarz. 

— Nie musisz mi ufać, kochać czy lubić, ale jednej rzeczy możesz być pewna. — poczekał chwilę nim znowu się odezwał. — Nigdy nie pozwolę by ktoś cię skrzywdził.

— A ty? — powiedziałam, czując, że znowu poddaję się jego urokowi i marzeniom sprzed lat.

Dotknął, a następnie pogłaskał mój policzek z czułością,  choć może tylko mi tak się wydawało. 

— Ja cię jeszcze nie skrzywdziłem. — szepnął. 

Zadygotałam pod wpływem tych słów. 

— Co się stało, że jestem w niebezpieczeństwie? 

— Powiem Ci jak wejdziesz do środka.

Zrobiłam co chciał. Jak obuch poczułam uderzenie wspomnień moich pierwszych spotkań z Leihem w dzieciństwie podczas jego sesji tortur. Wzięłam go za rękę i czekałam aż ją wyrwie z powrotem zamieniając się w demona. 

— Dziękuję.  — odparłam, gdy został przy mnie. 

— Nie wiem, czego ode mnie oczekujesz. 

— Uczciwości oraz byś mnie nie ignorował, czy to dużo? 

— Tak. — syknął, bez trudu wyrywając dłoń z mojego uścisku. 

Odwróciłam się do niego, jak toczy walkę ze sobą. Nie wiem co sprawiło, że trochę się otworzył w ciągu ostatnich godzin, ale widziałam, że go to boli. Każde słowo czy pozwolenie na dotyk sprawiało mu fizyczny ból, a ja nie potrafiłam na to patrzeć. Jeśli chciałam do niego dotrzeć musiałam być ostrożna, jeden zły ruch i zginiemy oboje. 

Słodki krzykOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz