Zegar nade mną wybije za kilkanaście minut godzinę wieczorną i będzie to prawdopodobnie jeden z najgłośniejszych dźwięków w tym pokoju. Wytarłem ręce w ręcznik, który już dawno stracił swój pierwotny kolor, przyglądając się poukładanym narzędziom chirurgicznym leżące na stoliku obok fotela z pasami, który stał pośrodku ogromnej miski.
- Kolejne pytanie- powiedziałem, odkładając ręcznik do miski i odwracając się do "pacjenta", który teraz przypomina bardziej ubite zwierzę na haku niż człowieka. - Jak długo byłeś z związany z konkurencyjną organizacją? - zerknąłem na kamerę umieszczoną w rogu pomieszczenia. Odczekałem jeszcze chwilę nim wziąłem odgryzacz kostny i stanąłem przed nim pokazując mu narzędzie. - To instrument chirurgiczny używany do żłobienia, dłubania na zewnątrz kości w celu usuwana małych kawałków kości.- spojrzałem prosto w wybałuszone oczy i nie poczułem nic, strachu, współczucia ani nawet radości, po prostu zobojętnienie i ciszę. Z ust zamiast piany toczyła się krew odkąd pozbawiłem go zębów. Skóra z policzek już dawno została zdjęta, a kikuty dawnych palców nie przestawały drżeć. Wskazałem głową na narzędzie.
- Dodam, że ten instrument przeznaczony też jest do amputacji, a moje pytanie było ostatnie.
- Ja nic nie wiem. Powiedziałem wszystko co wiem, naprawdę.- bełkot i nieudane próby oddechu niszczyły spokój i ciszę, która dotychczas panowała. Poza ciszą toleruję jedynie krzyk, słodki krzyk agonii.
- Od kiedy dostarczasz im informacje? - odezwałem się spokojnie, przerywając jego jęki, które zaczęły budzić we mnie demona. Palce zaczęły mnie świerzbić, by pobawić się jego oczami, językiem...Najlepiej dla niego będzie jeśli teraz mi odpowie. Przynajmniej jego trup zachowa choć część godności.
- Od stycznia...od dwóch lat!- chwilę później jego głowa opadła na wskutek strzału w czoło.
Nacisnąłem przycisk w ścianie, by po chwili pomieszczenie wypełniła trójka ochroniarzy, których zadaniem było pozbycie się ciała. Nawet nie drgnęli na widok mężczyzny, który jeszcze kilka godzin temu nie przypominał wzrostem dziecka. Gdy oni zajmowali się ciałem zegar wybijał pełną godzinę, a ja kończyłem sprzątanie narzędzi.
Do końca dnie zostało bardzo niewiele godzin. Większość ludzi teraz śpi, pieprzy się albo pracuje, by móc zapłacić rachunki na następny miesiąc. Włożyłem dłoń do kieszeni i zacisnąłem palce na małej podłużnej butelce wypełnionej nie tylko prochami, ale i toksyną, która przyśpieszała działanie leku. Opuściłem pomieszczenie szybkim krokiem udając się do swojego pokoju, gdzie wreszcie mogłem pójść spać i zakończyć dzień na swój sposób. Otworzyłem drzwi w momencie, gdy poczułem wibracje telefonu. Spojrzałem na ekran, gdzie była wiadomość o pilnym spotkaniu w gabinecie pana R. z samego rana.
Kto jest gorszy główny bohater "Słodki krzyk" czy pan R.?
Po każdym piątym rozdziale "Słodki krzyk" pojawi się nowy rozdział "Na skraju nocy"
CZYTASZ
Słodki krzyk
RomanceTa cisza między nami jest krzykiem bezsilności naszych serc, gdy niebłagalnie dążymy ku zagładzie.