23

4.2K 238 16
                                    

Leiho

Czułem jej wzrok, który wydawał się wypalać nowe piętno na skórze. Milczałem, gdy starała się opatrzyć mi rany, nie dotykając mnie przy tym. Mruknąłem zadowolony z faktu, że zaczynała pojmować moje podstawowe zasady.  Nie odrywałem wzroku od jej zaciśniętych ust i oczu,  które nawet na chwilę nie zmieniły położenia. Mimo widocznej determinacji, widziałem, jak wielką walkę ze sobą toczy. Ode mnie zależało, czy jeszcze bardziej zacznie nienawidzić nas za swoje słabości ,  czy spowolnienię tą machinę destrukcji między nami. Oblizałem wargi wyobrażając sobie jej krzyk, słodki krzyk rozpaczy. 

Z każdą sekundą jej policzki robiły się coraz bardziej czerwone, a jej oddech płytszy i szybszy. Widziałem, jak z każdą sekundą jej maska się kruszyła, pokazując, że nie jest taka zimna za jaką chce uchodzić. Zrozumiałem, że badanie jej ciała, umysłu, zachowania, sprawia, że głód krwi jest mniejszy. Jedno uzależnienie zastąpiłem drugim, o wiele bardziej intrygującym. 

— Przestań. — wykrztusiła, po dłuższej chwili, która zapewne była wiecznością, starając się zaopatrzyć chociaż jedną ranę. — Przestań tak na mnie patrzyć. — dodała. 

— Jak patrzyć? — spytałem, ciekaw odpowiedzi.

 — Intensywnie. 

— To źle? Uważnie śledzę twoje ruchy. — odpowiedziałem spokojnie, co jeszcze bardziej eksponowało nerwowość. Rzuciła bandaż i odwróciła się do mnie plecami. — Muszę się zmyć tą krew. — wstałem I zacząłem zdejmować spodnie. — Jeśli chcesz pomóc to radziłbym zdjąć wierzchnie ubranie,  bo się zmoczysz, ale jeśli nie chcesz pomóc to wyjdź. — wskazałem na drzwi.

— Ty tak na serio? — odparła lekko zszokowana i zła. Założyła ręce na piersi i spojrzała  na mnie, jakbym rzucił jej wyzwanie.  — Niby jak miałabym ci pomóc? 

— Zmyć krew.

— Nie dotykając cię?  

— Dostaniesz gąbkę. 

— Zrezygnuję . — powiedziała ze sztucznym chłodem w głosie. Stanąłem przed nią nagi. Odwróciła się do mnie plecami i wyszła, ale nim zamknęła drzwi odezwała się . — Bądź tak miły i spróbuj tam nie zemdleć.



Jennish 

Czułam, że jeszcze jedna sekunda i będzie po mnie. Jedna dobra dezycja uratowała mnie przed popełnieniem kolejnego błędu,  które popełniłam ostatnio regularnie. W moich żyłach płynął ogień. Byłam świadoma każdej części ciała,  która doświadczyła jego wzroku. Mogłam zapytać się go co się stało, ale zamiast tego próbowałam wygnać go z myśli. Poszłam do kuchni i ochlapałam twarz zimną wodą licząc, że może uda mi się choć trochę osłabić rosnące podniecenie.

— Możesz mnie dotknąć, by opatrzyć rany. — najpierw go wyczułam, a dopiero potem usłyszałam ten jego opanowany głos. 


Na mojej stronie na fb będą się pojawiać informacje o kolejnych rozdziałach z opowiadań. 

Słodki krzykOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz