37

3.4K 239 13
                                    

Nie odpowiedział. Opuszkami palców badał linie rysunku, jego dotyk był tak delikatny, że nie potrafiłam tego pojąć, a czasem i poczuć.

— Leiho? — Spróbowałam jeszcze raz. Zabrał rękę i nakazał mi obrócić się do niego.

— Czemu się nie odezwałaś? — powiedział, zaciskając dłoń bez rękawiczki w pięść. — Co chciałaś na tym zyskać?

Dopiero po chwili zrozumiałam, o co mu chodziło. Poczułam, jak jego gniew mi się udziela.

— Zyskać? Sama byłam zaskoczona twoim widokiem, a twoja reakcja nie pozwoliła mi nawet na wyduszenie z siebie litery. Wiem tylko, że po tym, jak mnie porwali i zrobili na dziwkę, kazali mi przymilać się do tego faceta, którego zabiłeś. — mówiłam gorzko, starając się, by nie widać po mnie było, jak bardzo to przeżywałam. — Każdego ranka dostawałam polecenia co miałam z niego wyciągnąć. Nic ponad to nie wiedziałam. Nie zrzucaj całej winy na mnie!

Przez chwilę myślałam, że mnie uderzy, ale on jedynie zacisnął usta w wąską kreskę i wstał z łóżka.

— Idę po prysznic. — rzucił, zrzucając z siebie koszulę.

— Tylko tyle masz do powiedzenia?! — powiedziałam za nim.

— Uważaj Jennish. — stanął przed drzwiami do łazienki. — Jestem blisko granicy. Z trudem powstrzymuję się, by ci nie odpowiedzieć. Jestem na ciebie wściekły, a jeden zbyt mocny dotyk i będzie po nas.

Wstałam i podeszłam do niego. Byłam na wprost jego ściągniętej frustracją twarzy i czułam, że choćby palił się od środka nie skrzywdzi mnie. Tego byłam pewna.

— Mam okazję, by porozmawiać z tobą bez bólu i nie zamierzam z tego zrezygnować. Tu nie chodzi o ciebie. — dodałam i dźgnęłam go palcem w pierś. Jego oczy pociemniały. Nie drgnął, choć czułam, że pod powierzchnią skóry go roznosi.

— Mów.

— Zacznij może od tego co zamierzasz teraz zrobić. — założyłam ręce na piersi.

— Skontaktować się z Panem R. Pieprzyłaś się?

— Nie.

— Ilu mężczyzn cię dotykało?

— Trzech. — prawie zaśmiałam się widząc, jak próbuje ukryć zazdrość. — Dlaczego mnie pocałowałeś? Sadziłeś, że skoro nie wyglądam, jak dawna ja, to nie jestem sobą, prawda? Ale wystarczyło jedno podobieństwo i się na mnie rzucasz, więc przestań udawać, że cię nie obchodzę i mnie nie ignoruj, jak trędowatą.

Wziął moją brodę w swoją dłoń i przez chwilę kciukiem naciskał na moją dolną wargę, jakby badał jej miękkość. Zmarszczył brwi i podniósł wzrok na moje oczy.

- Jesteś lekkomyślna i przez to prawdopodobnie oboje zginiemy. Działasz mi na nerwy do tego stopnia, że bestia się uwolniła. Mówisz mi, że cię pragnę, pożądam, i pewnie tak jest. Jednak nie wiesz najważniejszego - schylił kark.- że to nie zmienia niczego.

To zmienia wszystko.

Słodki krzykOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz