Powrót do rezydencji pana R. wydawał się w jakiś sposób inny, podejrzany. Wiedział o moich zobowiązaniach wobec Verto i to czym zaryzykowałem, czyli jego imperium. Jennish nie odzywała się do mnie od rozmowy w motelu. Było jej mnie żal, wiedziała, że nie potrafi tego przede mną ukryć, więc mnie za wszelką cenę unikała i była to prawdopodobnie najlepsza decyzja jaką podjęła w ostatnim czasie.
Pchnąłem drzwi do gabinetu pana R. i stanąłem przed nim czując na sobie jego ciężki wzrok. Jego wściekłość zagęszczała powietrze pomieszczenia nie dając nawet cienia szansy na wypowiedzenia jakichkolwiek słów z mojej strony, które i tak niczego by nie zmieniły.
- Przywitałeś się z matką? - jego głos obojętny, ale błysk w jego oku świadczył, że chciał poznać odpowiedz.
- Tak. - odparłem zgodnie z prawdą.
Łączyły nas dwie rzeczy krew i troska o moją matkę i jego żonę.
- Dawno mnie nie zawiodłeś Leiho, więc tym bardziej odczujesz karę za sprzymierzeniem się z wrogiem, który pewnie właśnie planuje jak nas zniszczyć. Nie wypełniłeś mojego rozkazu, a twoim głównym obowiązkiem było chronienie swojej żony. Zawiodłeś na całej linii, ale wiem, że nie jesteś aż taki głupi, by nie wiedzieć co się stanie. - otworzył szufladę w biurku i wyciągnął klucz.
Spiąłem mięśnie niemal już czując to, co mnie czeka. Posłusznie schodziłem za nim do piwnicy. Szczęk otwieranego zamka sprawił, że z trudem potrafiłem zmusić nogi do kolejnych kroków. Pan R. miał rację dawno nie otrzymałem kary, zapomniałem jak przyjmować katusze. Potrzebowałem przypomnienia i stania się tym, kim mnie uczynił, Krzykiem.
Oboje ściągnęliśmy koszule, zdjąłem jeszcze spodnie, by jak najmniej ubrudzić. Z betonowego sufitu zwisały dwa grube czarne łańcuchy, klęknąłem między nimi i złapałem je, jak najwyżej, jak potrafiłem napinając wszystkie mięśnie ramion i brzucha.
- Nie zapomniałeś. - powiedział Pan R. z uznaniem, co sprawiło, że zrozumiałem, że dobrze robię. Zacisnąłem pięści, gdy spłynęły na mnie litry lodowatej wody. Mimowolny szok i niska temperatura sprawiły, że zacząłem się nieświadomie trząść. Następnie poczułem bicz z rzemykami na końcówkach których były ostre ćwieki. Każde uderzenie sprawiało, że przyjemne wspomnienie z Jennish było bolesnym przypomnieniem mojego nieposłuszeństwa.
***
Pozwoliłem sobie zamknąć oczy, gdy drzwi zostały zamknięte. Zasnąłem z myślą, że za kilka godzin muszę być w pełni sił.
Czekało na mnie kolejne zlecenie i nie mogłem zawieść. Musiałem odbudować swoją pozycję w oczach pana R.
CZYTASZ
Słodki krzyk
RomanceTa cisza między nami jest krzykiem bezsilności naszych serc, gdy niebłagalnie dążymy ku zagładzie.