Jennish
Nie potrafiłam oddychać, z trudem łapałam powietrze przez mokry worek, który miałam na głowie. Drżałam z zimna w piwnicy przesiąknięta do suchej nitki od wody, która jak w zegarku spływała po mnie co cztery minuty. Całe ciało płonęło szczególnie w miejscach, gdzie zranił mnie Leiho.
Nie sądziłam, że ktoś odważy się mnie porwać, nie własność samego Krzyku, a jednak się myliłam. Niecałe półgodziny po tym, jak Leiho wyszedł, wysiadł prąd, a chwilę później rozgorzała strzelanina. Później wszystko zlało się w jedną plamę aż do chwili obecnej.
Wokół mnie odbywały się rozmowy w miejscowym języku, ale jedno słowo sprawiło, że wpadłam w najgorszy koszmar rozgrywający się na jawie.
Verto.
Czasem porywacze mówili specjalnie dla mnie po angielsku. Zdradzając jedynie co mnie czeka jeśli Leiho nie przestanie drążyć sprawy mojego ojca i nie zniknie z tej części świata, jak najszybciej. Nie wiedziałam co słyszeli o Leiho, ale byłam pewna, że rzeczywistość niemiło ich zaskoczy. Złowieszczo uśmiechnęłam się na tę myśl.
Syknęłam, czując nagłe uderzenie czymś twardym w plecy. Upadłam na ziemię. Ktoś usiadł okrakiem mi na plecach kradnąc resztkę powietrza z moich płuc i związując mi nadgarstki. Zaczęłam się wić i rzucać próbując go z siebie zrzucić, ale brak powietrza i ból ciała szybko sprawił, że ledwo potrafiłam unieść głowę.
Został mi zdjęty opatrunek, który założył mi Leiho na ślady po tańcu jego noża na mojej skórze. Nie wiem jakim cudem udało mi wydobyć z siebie wrzask, gdy rana została polana octem o wyjątkowo gryzącym zapachu.
Przez worek nikt nie widział moich łez i to był jedyny plus tej sytuacji.
— To była kara za śmierć jednego z moich ludzi i choć to ty jej nie zabiłaś, to odpowiadasz za tą śmierć. — czułam jego oddech. Dopiero po chwili do mojego zamroczonego bólem mózgu dotarła myśl, że obok mnie może stać Verto.
Worek został ściągnięty z mojej głowy, a nagły napływ powietrza niemal pozbawił mnie przytomności. Dygotałam w rytm pulsu dudniącego w moich uszach.
— Myślę, że już spłaciłaś swoją winę.
— Jesteś Verto?
— Tak, a ty jesteś Jennish, żona syna Pana R, który znany jest też jako Krzyk oraz córka jednego z moich klientów. Odrobiłem lekcję.
Przechylił moją głowę tak bym mogła na niego spojrzeć. Jego twarz była cała w bliznach, nie miał włosów, a usta były lekko wygięte w dół. Wyglądał, jak potwór ubrany w eleganckie ubranie. Był bestią, za którego wszyscy go uważali.
— Wiem również, że chcesz odpłacisz swojemu mężowi za karygodne zachowanie względem ciebie, ale również spłacić dług ojca. Mam dla ciebie propozycję. Spraw, by Krzyk przyłączył się do mnie, a sprawię, że dług twojego ojca będzie spłacony, a ty nigdy więcej nie zobaczysz swojego męża.
To, co zauważyłam jako pierwsze to jego głos, nie był pusty i obojętny jak Leiho, wręcz przeciwnie. To, co mi oferował to było wszystko czego pragnęłam odkąd moje życie zaczęło się staczać. Jednak godząc się na to musiałabym sprzedać siebie, a nie tak mnie wychowano.
Odpowiedź mogła być tylko jedna.
CZYTASZ
Słodki krzyk
RomanceTa cisza między nami jest krzykiem bezsilności naszych serc, gdy niebłagalnie dążymy ku zagładzie.