1

2K 106 35
                                    

Sobotnie popołudnie pozornie niczym nie różniło się od każdego innego w Los Angeles. Niemal bezchmurne niebo podkreślało piękno okolicznego krajobrazu, a słońce skutecznie podnosiło odczuwalną temperaturę na na tyle wysoką, że można było się zastanawiać jak niektórzy byli w stanie wytrzymać ten upał w płaszczach, marynarkach, kardiganach czy swetrach, albo w ogóle w ubraniach z długim rękawem, ale właśnie taka była obecna moda. Tłumy ludzi spacerowały po ulicach, mimo że lokalne plaże nie świeciły pustkami. Miasto było w pełni żywe. Krótko mówiąc było to typowe i nic nie znaczące lipcowe popołudnie w Mieście Aniołów, jak dumnie określali swoje miasto jego mieszkańcy. Jednak dla niektórych właśnie to konkretne popołudnie miało okazać się tym najważniejszym w ich życiu. Po prostu tego dnia jeszcze nie zdawali sobie z tego sprawy.

Elliott Andreson patrzył się przez okno samochodu, w którym spędził ostatnie dwa dni. W swoim szesnastoletnim życiu jeszcze nigdy nie podróżował tak długo. Właściwie do tej pory nie podróżował dłużej niż godzinę, więc dwa dni w drodze były dla niego swego rodzaju podróżniczym szokiem, jednak był w stanie to znieść, wiedząc jaką ta podróż daje mu niepowtarzalną szansę. Jedyne co realnie go martwiło to reakcja jego oczu na kalifornijskie słońce. Nie był do niego przyzwyczajony, a jego oczy dosłownie łzawiły na skutek tak intensywnego światła, dlatego musiał założyć okulary przeciwsłoneczne, aby chociaż zminimalizować swoje dolegliwości.

Urodził się i wychował w Hammond w Indianie, niespełna trzydzieści mil od Chicago. Do tej pory to właśnie Chicago było najdalszym celem jego podróży, ale teraz, gdy dostał szansę na zamieszkanie w Los Angeles oddalonym o ponad pół kraju dalej od miasta rodzinnego, był podekscytowany tym, że resztę swojego życia spędzi właśnie w tym mieście. W mieście, w którym spełniały się marzenia. A przynajmniej tak mawiali.

Trzy lata temu jego ojciec, Joseph Anderson, wrócił z frontu Drugiej Wojny Światowej. Krótko po powrocie stwierdził, że nie zostaną w Hammond dłużej niż do czasu skończenia szkoły przez ich starszego syna, Roberta. Twierdził, że chce zacząć na nowo, że ma pomysł na biznes, który przyniesie tej rodzinie fortunę na przynajmniej kilka pokoleń. Rozważali różne miasta. Najpierw stanęło na Nowym Jorku, potem na Waszyngtonie, następnie na San Francisco, aż ostatecznie postawili na Los Angeles.

Elliott cieszył się, że ojciec zdecydował o przeprowadzce z Hammond, bo mimo tego, że się tam wychował, nigdy nie czuł, aby to faktycznie było jego miejsce. Los Angeles mogło pomóc mu spełnić jego ambicje o zostaniu aktorem w prężnie rozwijającym się świecie filmowym. Hollywood było spełnieniem jego marzeń. Sława i kontakty z bogatymi ludźmi skutecznie go skusiły, sprawiając, że w kontekście swojej przyszłości nie myślał o niczym innym niż o aktorstwie. Przypuszczał, że być może to właśnie zapatrzenie w aktorstwo było powodem, dla którego nie patrzył na dziewczyny tak, jak robili to inni nastolatkowie w jego wieku. Twierdził, że tamci nie mieli ambicji, że chodziło im tylko o założenie rodziny i życie we względnym dostatku, a priorytetem Elliotta była kariera, dzięki której kupi sobie kiedyś posiadłość w Beverly Hills. I to nie tak, że nie miał powodzenia u dziewczyn, bo miał największe powodzenie ze wszystkich chłopców ze swojego rocznika, których znał z poprzedniej szkoły, co zapewne wynikało z tego, że był przystojny i dbał o siebie bardziej niż inni nie tylko poprzez staranne układanie swoich czarnych włosów każdego ranka, ale również intensywnie ćwicząc, dzięki czemu miał już dość wyraźnie zarysowane mięśnie, które podkreślały noszone przez niego, możliwie jak najbardziej dopasowane koszule. Wiele dziewczyn mówiło mu, że ma piękne brązowe oczy, ale on nie rozumiał, co jest w nich takiego niezwykłego. Koledzy często powtarzali mu, że go nie rozumieją, bo zamiast angażować się w związek, czy chociażby podziwiać ich rówieśniczki, wolał kolegować się z dziewczynami, kompletnie ignorując fakt, że widocznie im się podobał. Elliott z kolei nie rozumiał ich, bo nie widział sensu myślenia o małżeństwie w tym wieku – po co tracić na to najlepsze lata młodości?

Sąsiad z naprzeciwkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz