Gdy emocje nieco opadły im obojgu, Elliott, na prośbę mamy, opowiedział jej o tym jak to się zaczęło i kiedy zrozumiał, że czuje coś do Jamesa. Może i był naiwny, ale czuł, że może jej ufać, więc powiedział jej również o tym, że pierwszy raz mają już za sobą. Kobieta przyjęła to całkiem dobrze, chociaż chłopak miał wrażenie, że to dla niej trochę za dużo informacji na raz.
— Jesteś całkowicie pewien, że go kochasz? — spytała, gdy jej syn skończył mówić. Chłopak przytaknął. — Ktoś jeszcze o was wie?
— Pięć osób — przyznał niepewnie.
— Kto? — spytała zaniepokojona, bo uznała, że to trochę za dużo.
— Shirley, jej koleżanka i tata Jimmy'ego nas akceptują. Bobby i mama Jimmy'ego nie bardzo to popierali i próbowali nas przekonać, że nam się wydaje, więc myślą, że już to zakończyliśmy.
Helen spojrzała na syna kompletnie zszokowana. Kiedy dzisiaj ich zobaczyła domyśliła się, że właśnie to było powodem rozejścia się Elliotta z Shirley i że dziewczyna może coś wiedzieć. Nie sądziła jednak, że mógł powiedzieć prawdę komuś jeszcze. To, że Robert nie zaakceptował orientacji swojego młodszego brata również jej nie zdziwiło, ale w przypadku rodziców Jamesa spodziewała się raczej odwrotnej reakcji.
— William was akceptuje? — spytała zaskoczona, bo pamiętała jak za każdym razem, gdy poruszano ten temat, mężczyzna reagował dość agresywnie i był raczej dość jednoznaczny i stanowczy w tej kwestii. Nie wiedziała o tym wcześniej, bo co prawda słyszała jak James mówi o akceptacji swojego taty, ale myślała, że się przesłyszała.
— To dziwne i skomplikowane, ale tak — odparł, czując się naprawdę dobrze. Nie potrafił tego opisać - to było bardzo specyficzne poczucie ulgi i wolności. Nie sądził, że mama go zaakceptuje, a tymczasem został pozytywnie zaskoczony. Z dwojga wolałby oczywiście wsparcie ojca, bo dzięki temu nie musiałby się martwić o dach nad głową, ale wsparcie mamy naprawdę dużo dla niego znaczyło. — Naprawdę możemy na niego liczyć. Zazdrościłem Jimmy'emu, że ma kogoś z rodziny, kto go rozumie. Myślałem, że ty i tata...
— Twój ojciec tego nie zrozumie — wtrąciła mu, aby syn nie robił sobie nadziei. — Musisz uważać, żeby się nie dowiedział o tym jaki jesteś.
Elliott przygryzł wargę. Nie podobał jej się ton głosu jakim to mówiła - jakby coś wiedziała i się tego bała. Sam zaczął się bać. Ale jeszcze bardziej bał się o to zapytać.
— Nie dam rady ukrywać tego wiecznie — powiedział cicho. — Już teraz jest ciężko, bo wypytuje mnie o dziewczyny. Za kilka lat sam się domyśli.
— Za kilka lat ci pomogę — obiecała. — Ale nie może się dowiedzieć dopóki nie będziesz dorosły. Obiecaj mi, że będziecie z Jamesem bardziej ostrożni.
— Jesteśmy ostrożni — powiedział ostro. — Spotykamy się tam na plaży, bo nigdzie indziej nie możemy. Jego matka jest przewrażliwiona, nie pozwoli mi więcej wejść do ich domu. Sama prawie nigdzie nie wychodzi, żeby tego pilnować...
— Więc spotykajcie się tutaj — zaproponowała. — Jego mama nie musi wiedzieć, że tu jest. Może wchodzić od tyłu. Tylko uprzedzaj mnie wcześniej kiedy przyjdzie, żebym mogła wyjść gdzieś z twoim ojcem na wypadek gdyby był wtedy w domu.
Chłopak spojrzał na matkę kompletnie zaskoczony. Czy ona właśnie zaproponowała mu pomoc? Czy dała ciche przyzwolenie na to, aby jego spotkania z Jamesem nie ograniczały się tylko do przytulania i pocałunków, skoro była gotowa zostawiać ich całkiem samych?
— Nie przeszkadzałoby ci, gdyby tutaj przychodził?
— Wiem jak to jest się zakochać i musieć to ukrywać — wyznała, a Elliott jeszcze bardziej się pogubił. Chyba nie była taka jak on, prawda? A raczej jak Shirley i Betty, bo przecież była kobietą.
CZYTASZ
Sąsiad z naprzeciwka
RomanceDruga połowa lat czterdziestych dwudziestego wieku. Nastoletni Elliott Anderson wprowadza się z rodzicami do Inglewood w hrabstwie Los Angeles. W domu naprzeciwko mieszka rodzina Merricków z synem Jamesem, który jest jego rówieśnikiem. Chłopcy szybk...