James leżał opierając się o skałę i patrzył na Elliotta, który leżał obok na plecach, z głową ułożoną na jego podbrzuszu. Taki układ sprawiał, że Merrick mógł mu się dobrze przyjrzeć. I naprawdę nie mógł się napatrzeć na jego piękno. Anderson miał przystojną twarz, na której lekki zarost bardzo mu się podobał, gęste włosy, umięśnione ciało... Jamesowi wciąż ciężko było uwierzyć w to, że ktoś taki jak Elliott w ogóle się do niego odezwał, a to, co powstało między nimi, sprawiało, że jego pewność siebie znacząco wzrastała z każdą kolejną minutą spędzoną u boku tego chłopaka.
Największą uwagę James skupił na twarzy Elliotta. Nie widział jego oczu, bo Anderson miał nałożone okulary przeciwsłoneczne, ale i tak dostrzegł zamyślenie na jego twarzy, widział, że coś się w nim działo. Widział jak ucieka gdzieś myślami. Zastanawiał się, o czym myśli. Anderson milczał właściwie odkąd tu przyszli. Tak naprawdę jedynym dowodem na jego obecność było to, że bawił się palcami Jamesa, jakby były czymś niezwykle ciekawym. Ten drobny gest uspokajał Merricka, bo obawiał się tego, że Elliott znowu będzie się wahał. Bał się, że znowu ucieknie, próbując w ten sposób stłumić to, kim jest. Załamałby się, gdyby Anderson ponownie wszystkiego się wyparł. Chociaż nie zdziwiłoby go to, bo ksiądz dzisiaj dość jasno powiedział, za co modli się w życiu Elliotta - że modli się, aby znalazł dziewczynę, która go poprowadzi i da mu dom z dziećmi, a wiedział, że chłopak był wierzący, więc mógł go posłuchać.
Przymuszony związek z Shirley i wczorajszą ucieczkę James mu wybaczył, bo nie tak dawno temu sam przechodził proces, w którym docierała do niego prawda o jego własnej orientacji seksualnej, więc zdawał sobie sprawę, jak ciężkie jest to dla Elliotta. Postanowił sam sobie, że drugi raz tak łatwo mu nie wybaczy i miał wrażenie, że Anderson zdaje sobie z tego sprawę. James nie chciał go z niczym poganiać, bo wiedział, że dla Elliotta to wciąż nowa i ciężka sytuacja - chciał działać powoli i on to szanował. W reszcie Merrick uznał, że naprawdę nie może dłużej znieść tej ciszy, dlatego zdecydował się ją przerwać.
— O czym myślisz? — spytał.
Anderson w końcu zdjął okulary, pierwszy raz od wyjścia z kościoła, i zerknął na niego.
— O Bobbym — odparł cicho, a James zmarszczył brwi, bo nie rozumiał, czemu chłopak myślał o swoim starszym bracie.
— Czemu o nim?
Elliott westchnął. Nie chciało mu się opisywać całej sytuacji od powrotu do domu, szczególnie, że wciąż wzbudzało to w nim chaotyczne i sprzeczne ze sobą emocje. Jednocześnie czuł dziwną ulgę i radość, ale też paraliżujący strach. Czuł akceptację i odrazę. Nie potrafiłby przedstawić tamtej sytuacji spokojnie, więc postanowił jedynie krótko podsumować to, co stało się dzisiejszego ranka.
— Powiedziałem mu o sobie i że jestem tego pewien — odparł cicho. — Chyba to akceptuje.
James zmarszczył brwi. Przecież zaledwie wczoraj Elliott twierdził, że jego starszy brat ma problem jedynie o podejrzewanie bycia homoseksualistą. A teraz mówi, że Robert „chyba to akceptuje"? O co w tym wszystkim chodziło?
— Chyba?
Elliott westchnął.
— Stwierdził, że będzie mnie w tym wspierał. Powiedział, że znowu chce być dobrym bratem. Chciałbym mu wierzyć, ale nie potrafię. Nie mieliśmy najlepszych relacji od lat. Boję się, że gdy wrócę do domu, rodzice będą wiedzieli, że to ja byłem wczoraj u księdza, że to o mnie mówił na kazaniu i że coś nas łączy. Mogę stracić dom i rodzinę. Boję się tego.
Powiedział to wszystko na jednym wdechu, więc gdy skończył, wziął głęboki oddech. James wiedział, że taki obrót spraw jest prawdopodobny, szczególnie, że Andersonowie zaprosili dziś Merricków na obiad, o czym chłopcy dowiedzieli się po mszy. Im obu nie podobało się to z kilku powodów, a jednym z nich było przegapienie zachodu. Elliott był zły, bo uznał, że pocałunek przy zachodzie słońca będzie idealnym pomysłem. Przecież to byłoby romantyczne.
CZYTASZ
Sąsiad z naprzeciwka
RomansaDruga połowa lat czterdziestych dwudziestego wieku. Nastoletni Elliott Anderson wprowadza się z rodzicami do Inglewood w hrabstwie Los Angeles. W domu naprzeciwko mieszka rodzina Merricków z synem Jamesem, który jest jego rówieśnikiem. Chłopcy szybk...