44

281 24 8
                                    

Helen nie była w stanie powstrzymać płaczu widząc syna i niestety nie były to łzy szczęścia. Elliott wyglądał okropnie. Był wychudzony tak bardzo, że wydawało się to wręcz nieludzkie. Mimo, że miał na sobie ubranie, wyłaniały się spod niego liczne rany. W jego oczach nie było już tyle życia co wcześniej, chociaż nadal było w nich coś świadczącego o chęci walki. Zanim jednak kobieta zdołała się odezwać, Elliott zrobił to pierwszy.

— Nie próbowałem się zabić — uspokoił ją. — To był jedyny sposób, aby się stamtąd wydostać. Oni by mnie tam zabili, mamo.

Kobieta przysiadła na łóżku i ujęła jego dłoń. Musiała go dotknąć, aby uwierzyć, że to naprawdę on. Przez ostatnie miesiące była przecież praktycznie pewna, że jej syn nie żyje. To było jak cud, jak spełnienie modlitw, aby Bóg jej go oddał. I faktycznie - on tu był, jego dłoń, chociaż słaba, była ciepła. 

— Nie powiedzieli nam gdzie jesteś — zaczęła. — Myśleliśmy, że nie żyjesz...

— Żyję i nic mi nie jest — zapewnił ją. — Wiem jak wyglądam, ale nic mi nie jest. Tylko nie wiem co dalej. Nie chcę wracać do domu. Przecież ojciec...

— Rozstałam się z twoim ojcem — poinformowała go. — Zabiorę cię do siebie. Nie pozwolę mu cię więcej skrzywdzić. 

To wyznanie zaskoczyło chłopaka, bo nie spodziewał się, że jego matka byłaby do tego zdolna, ale wiedział, że zrobiła to z jego powodu, co tylko utwierdziło go w przekonaniu, że może jej ufać i mieć w niej oparcie. To, że będzie mieszkał tylko z nią sprawiło, że poczuł ulgę.

— Mieszkasz sama? — spytał, a kobieta przytaknęła.

— To małe mieszkanie, ale damy radę. Obiecuję ci, że damy radę.

Na twarzy Elliotta pojawił się lekki uśmiech - był pewien, że dadzą radę. Nic gorszego nie mogło go już spotkać.

— Co z Jimmym? — spytał, chcąc mieć pewność, że ten jest bezpieczny. Gdy jednak zobaczył jak jego matka opuszcza wzrok, przestraszył się. Co jeśli Robert jednak powiedział ojcu, a ten zrobił coś Jamesowi? Co jeśli James zginął?

Kobieta nie wiedziała jak ma powiedzieć synowi, że James ma kogoś innego. Domyślała się, że Elliott przetrwał to wszystko myśląc właśnie o Merricku i bała się, że jej syn załamie się  na informację o tym, że James nie jest sam.

— Mamo? — chłopak był przerażony, bał się, że coś się stało. — Proszę, powiedz, że nic mu nie jest.

— James miał ciężki rok — zaczęła. — Obwiniał się o to, co się z tobą stało. Próbował cię szukać. W maju zginął jego ojciec...

Elliott pobladł na tę informację. Cholera, powinien był być wtedy przy nim.

— Czemu wcześniej nie wpadłem na to jak stamtąd uciec? — spytał bardziej sam siebie, niż matki. — Przecież on mnie potrzebował...

— Nie obwiniaj się — poprosiła. — James mieszka z Kevinem. Wiem, że to on powinien ci to powiedzieć, ale widzę co się z tobą dzieje, więc ja ci powiem, ale obiecaj, że postarasz się go zrozumieć.

— Ale co? — spytał, nie rozumiejąc, o co jej chodzi.

— James nie radził sobie sam, wyglądał niewiele lepiej niż ty teraz, z nikim nie rozmawiał...

— Ma kogoś? — domyślił się, a kobieta przytaknęła.

Elliott poczuł się jakby ktoś walnął go z całej siły w głowę. Z jednej strony po części rozumiał Jamesa, ale z drugiej był na niego wściekły. Po co było mu walczyć? Już chyba wolałby zginąć. 

— A co u Shirley? Wiesz coś? — zmienił temat, aby nie pokazać jej jak bardzo zraniła go ta informacja.

— Synku...

— Radzi sobie? — pytał uparcie, dając jej do zrozumienia, że nie chce wracać do tematu Jamesa.

— Uderzyło w nią to, że zniknąłeś, jak w nas wszystkich, ale poradziła sobie. Nie sądziłam, że jest taka silna.

Elliott uśmiechnął się delikatnie.

— Zawsze taka była — przyznał. — Może chociaż ona się ucieszy, że żyję.

Kobieta spojrzała na syna nieco zagubiona.

— James też się ucieszy — stwierdziła, na co chłopak westchnął.

— Dopóki nie powiem mu, że między nami koniec — odparł, co zaskoczyło kobietę. 

— Nie kochasz go już? — spytała zaskoczona.

Elliott pokręcił głową.

— Właśnie w tym rzecz, że go kocham — stwierdził. — Ale skoro kogoś ma, skoro ten ktoś był przy nim, gdy kogoś potrzebował, gdy mnie nie było, nie zamierzam teraz zabierać im tego, co zbudowali. Nie chcę już nikogo zranić. Jestem młody, zdążę jeszcze kogoś poznać...

— James nie przestał cię kochać. Codziennie z nim rozmawiam. George pomógł mu to przetrwać, tylko on przy nim został...

Elliott jej przerwał, bo właśnie dotarło do niego, że przecież James rozmawiał z nielicznymi osobami i wśród nich był jeden George.

— George Brown? — spytał, a gdy jego matka potwierdziła, zaklął. Nagle zrozumiał czemu George za nim nie przepadał - po prostu był zazdrosny. — Tym bardziej powinienem odpuścić. Znają się dłużej, zostaliby przyjaciółmi, gdyby nic się nie zmieniło. Jakie mam mieć z nim szanse, mamo? — głos Elliotta zaczął się łamać. — Próbuję zrozumieć, ale nie rozumiem. Mówił, że jestem tym jedynym, a nie wytrzymał nawet roku... 

Kobieta przytuliła syna, który zaniósł się płaczem. Żałowała, że mu powiedziała, ale znała go i wiedziała, że gdyby to James powiedział mu prawdę, jego reakcja byłaby zupełnie inna - bardziej agresywna. 

— Przetrwałem to dla niego — mówił we łzach. — Były dni, gdy chciałem umrzeć, ale myślałem o nim i walczyłem, dla niego. 

— Powinieneś z nim porozmawiać. Obaj cierpieliście przez ostatnie miesiące i jestem pewna, że mimo wszystko czekałby, gdyby wiedział, że żyjesz...

— Czemu go usprawiedliwiasz? — spytał słyszalnie bez sił. — Nie związałby się z innym, gdyby naprawdę mnie kochał, bo by nie mógł. Nie chcę go widzieć. On zabrał mi wszystko, mamo, rozumiesz? 

Kobieta nie potrafiła spełnić woli syna - wiedziała, że ta dwójka powinna porozmawiać. Fakt, że Elliott będzie tu jeszcze jakiś czas sprawiał, że mogła i zamierzała przyprowadzić tu Jamesa. Nie zamierzała pozwolić na to, aby ta dwójka rozstała się bez słowa.

Spędziła z Elliottem jeszcze ponad godzinę, słuchając jego relacji z terapii. Była przerażona tym co od niego usłyszała. Początki terapii nie były złe, ale gdy zaczął jej opowiadać o zmuszaniu do seksu z kobietami, czemu nigdy nie uległ, więc za karę był głodzony i bity, zrobiło jej się niedobrze. Nie wszystkie blizny pochodziły z ran zadanych z tego powodu - powody były różne, czasem wymyślane po to, aby go bić, najczęściej publicznie, przy innych chłopcach, których poddawali rzekomej terapii, jakby liczyli, że w końcu go złamią. Powiedział jej jak bardzo byli źli, że nie są w stanie go złamać, że ma siłę walczyć i jak bardzo się przez to na nim wyżywali, chcąc dać przykład innym, aby za nim nie podążali. Kobiecie ciężko było o tym słuchać, a Elliottowi jeszcze ciężej było o tym mówić. Dopiero teraz zrozumiał jak bardzo to wszystko go złamało i jak długo tłumił w sobie cierpienie spowodowane tym jak go tam traktowano. Wcześniej był silny, bo musiał taki być dla pozostałych, ale gdy czuł, że pozostanie tam będzie równało się śmierci, powiedział im, że musi odejść, bo ma kogoś, kto na pewno czeka. Nie zamierzał zostać tam męczennikiem i zostawić Jamesa. Teraz jednak wyglądało na to, że równie dobrze mógłby tym męczennikiem jednak zostać - dla większej ilości osób miałoby to jakieś znaczenie, szczególnie, że James wcale nie czekał.

A/N

Next już jutro i myślę, że znowu będą to przynajmniej 2 rodziały.

Sąsiad z naprzeciwkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz