2

1.2K 87 82
                                        

Gdyby Elliott miał wskazać jedną rzecz, za którą był wdzięczny ojcu w związku z nowym domem, zdecydowanie byłby to fakt, że kupił dom z gotowy umeblowaniem, bo dzięki temu po ponad trzech godzinach wnoszenia i rozpakowywania rzeczy mógł usiąść na kanapie i chociaż przez chwilę odpocząć. Dawno się tak nie zmęczył. Miał wrażenie, że pakowanie się było łatwiejsze, ale może to dlatego, że kartony z rzeczami znosił wtedy po schodach w dół, a teraz zdecydowaną większość trzeba było wnieść po schodach na górę.

Gdyby miał wskazać największą wadę domu, zdecydowanie były to jego rozkład, który wydał się Elliottowi wręcz idiotyczny. Na parterze był salon, do którego wchodziło się od razu po wejściu przez główne drzwi, po lewej stronie, zaledwie kilka metrów dalej, była toaleta, a za nią jedna sypialnia, na przeciwko której był mały gabinet, a między sypialnią i gabinetem były drzwi prowadzące na niewielkie podwórko. Na górze, tuż obok schodów, była kuchnia, idąc korytarzem w prawo trafiało się do dwóch kolejnych sypialni. Elliott zastanawiał się kto był na tyle głupi aby umieścić kuchnię na piętrze, a stół w salonie, który był na dole? Przecież to nie miało najmniejszego sensu. 

— Elliott! — usłyszał wołanie ojca i odchylił głowę do tyłu w geście rezygnacji. To tyle z odpoczywania. Wstał i ruszył w stronę, z której dobiegał głos. — Merrickowie zaprosili nas na kolację. Ubierz się elegancko.

To nie była spontaniczna decyzja, bo Merrickowie zdecydowali się, że zaproszą ich na kolację, gdy tylko dowiedzieli się, że do domu obok wprowadzają się nowi sąsiedzi i poprzedni właściciel miał przekazać tę informację Josephowi, ale w całym zamieszaniu związanym ze sprzedażą zapomniał go o tym poinformować.

— Mój obecny strój jest zły? — spytał Elliott, który nie miał ochoty się przebierać. 

Joseph przytaknął, patrząc na syna poważnie.

— Nie byłby, gdyby koszula nie była mokra od potu. Przebierz się, proszę.

Chłopak zazwyczaj bardziej dbał o swój wygląd, ale teraz nie obchodziło go nic innego niż bardzo długi sen w nowym łóżku. W samochodzie kiepsko mu się spało, a po drodze zatrzymywali się tylko przy restauracjach, aby coś zjeść, mimo że proponował zatrzymanie się chociaż na kilka godzin w którymś z przydrożnych moteli. Aktualnie potrzebował dwóch rzeczy: snu i spokoju.

— O której mamy tam być? — spytał, mając nadzieję na chociaż krótką drzemkę.

— Jak najszybciej. 

Ta odpowiedź rozwiała jego nadzieje o drzemce. Pozostawało mu mieć nadzieję, że ta kolacja nie potrwa zbyt długo. 


Mary Merrick dawno nie widziała, żeby jej syn był tak zestresowany. James wyrzucił z szafy wszystkie eleganckie ubrania i przez niemal półgodziny zastanawiał się, co założyć. Kobieta nie wiedziała, czemu James tak bardzo przeżywał kolację z nowymi sąsiadami. Wydawali się być miłymi ludźmi, a nie takimi, którzy mogą sprawiać problemy.  Kobieta postawiła na białą sukienkę, którą miała na sobie cały dzień i ładnie komponowała się z jej długimi blond włosami i niebieskimi oczami, a jej mąż, William, zmienił jedynie kamizelkę na bardziej wizytową. Tymczasem James nie potrafił podjąć decyzji o tym, jaką koszulę założyć. 

— Gdzie James? — spytał William, nie chcąc, aby ich syn spóźnił się na kolację.

— Przebiera się.

— Tak długo?

Na potwierdzenie ze strony żony mężczyzna ruszył do pokoju syna, gdzie zastał Jamesa, który zirytowany rzucił gdzieś kolejną koszulą, przymierzając następną. 

Sąsiad z naprzeciwkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz