— Synu, pozwól na chwilę — poprosił Joseph, gdy usłyszał, że Elliott zamierza wyjść. Chłopak westchnął i wrócił się do salonu, gdzie siedział jego ojciec.
— Śpieszę się, jestem umówiony z Shirley — poinformował go, mając nadzieję, że dzięki temu uniknie rozmowy, jakkolwiek by ona nie była, a zapowiadała się na poważną - jego ojciec lubił Shirley i wciąż powtarzał, że nie rozumie czemu już nie są razem, a chłopak naprawdę nie chciał o tym rozmawiać po raz kolejny.
— Na randkę?
Elliott wywrócił oczami. To pytanie padało przed każdym spotkaniem z Shirley poza szkołą. Dosłownie każdym.
— Jak kiedyś będzie to randka to ci powiem — odparł. — Mogę iść?
— Usiądź, to nie zajmie długo — polecił mu mężczyzna wskazując na fotel.
Chłopak usiadł niepewnie i spojrzał na ojca wyczekująco. Mężczyzna wyjął z marynarki jakąś kartkę i położył ją na stoliku między nimi.
— Co to? — spytał Elliott, czując się w tym wszystkim lekko zagubiony.
— Twoja matka mi to dała, podejrzewam, że to wasz wspólny pomysł.
Nastolatek uniósł brwi i sięgnął po kartkę, bo niczego w ostatnim czasie z mamą nie planował i jedyne co przychodziło mu do głowy to to, że oszukała go w sprawie ukrywania jego związku z Jamesem, ale nie wierzył w to, że ojciec zachowywałby się wtedy tak spokojnie. Poza tym to nie miałoby sensu po takim czasie. Kiedy przeczytał co jest na kartce, był zaskoczony - to była zgoda na casting do filmu, a rola była naprawdę dobrze płatna. Domyślał się, że celem jego mamy wcale nie była tu jego kariera aktorska, a o pieniądze - ta kwota dałaby jemu i Jamesowi utrzymanie na rok, byłaby sporym zabezpieczeniem.
— Nie wyglądasz jakbyś coś o tym wiedział — zauważył Joseph.
— Może mama chciała zrobić mi niespodziankę? — zaproponował, ale ojciec zignorował tę sugestię.
Tak naprawdę podejrzewał, że nic mu nie mówiła, bo nie chciała robić mu nadziei znając podejście swojego męża i powiedziałaby mu o tym prawdopodobnie dopiero wtedy, gdyby jego ojciec faktycznie to podpisał.
— Skoro nic o tym nie wiesz to może łatwiej będzie ci zrozumieć czemu się nie zgodzę.
— Bo nie chcesz, żebym był aktorem — odparł Elliott. — Wiem o tym, ojcze.
— Chcę, żebyś nim był, ale nie teraz — stwierdził.
— Ze względu na szkołę?
— Nie tylko. Uważam, że nie jesteś wystarczająco dorosły, aby odnaleźć się w tym środowisku.
Chłopak zaśmiał się cicho. Nie żeby aktorstwo było dla niego tak ważne jak wtedy, gdy tu przyjechał, ale to naprawdę był dla niego śmieszny argument.
— Młodsi ode mnie są aktorami. W dzisiejszych czasach dzieci są aktorami.
— I uwierz mi, że nie chcesz znać szczegółów co muszą przez to przechodzić.
Elliott zmarszczył brwi. Co on znowu wymyślił?
— Sława ich niszczy?
— Raczej producenci — odparł. — Hollywood to wylęgarnia chorych ludzi. Myślisz, że czemu ten cały Steven czy jak mu tam...
— Stanley — poprawił go.
— Stanley. Myślisz, że czemu zaproponował ci rolę nie widząc jak grasz?

CZYTASZ
Sąsiad z naprzeciwka
RomantikDruga połowa lat czterdziestych dwudziestego wieku. Nastoletni Elliott Anderson wprowadza się z rodzicami do Inglewood w hrabstwie Los Angeles. W domu naprzeciwko mieszka rodzina Merricków z synem Jamesem, który jest jego rówieśnikiem. Chłopcy szybk...