Ponieważ wrócili z Elliottem krótko przed pierwszą rano, James spodziewał się, że wstanie późno, ale pomylił się. Od razu po obudzeniu się zerknął na zegarek. Było kilka minut po ósmej. Czyli wstał niewiele później niż zazwyczaj. Wziął prysznic, który go rozbudził, a potem przez chwilę wahał się co założyć, a to praktycznie nigdy mu się nie zdarzało. Westchnął i zdecydował się na koszulę, rozpinając dwa górne guziki, aby nie wyglądała na zbyt ciasną (musiał w końcu przejść się do sklepu i kupić kilka nowych, które będą w dobrym rozmiarze). Do koszuli dobrał jasne brązowe spodnie i marynarkę, a następnie uczesał włosy i zszedł na dół, zaskakując swoją mamę zadbaną fryzurą. Ale Mary nie była sama – siedziała w kuchni pijąc kawę ze swoją przyjaciółką Ruth, która również była zaskoczona dobrym wyglądem chłopaka.
— Dzień dobry — powiedział nieco zaskoczony tym, że ktoś jest w domu o tak wczesnej porze. W odpowiedzi Ruth skinęła mu głową.
— Zostawiłam ci kanapki przy kuchence — poinformowała go mama, a James westchnął zrezygnowany.
Wiele razy mówił mamie, że może sam robić sobie śniadanie, a nawet obiad, ale ona upierała się, że jako jego matka będzie robić mu jedzenie dopóki nie zacznie robić tego jego żona (której James wiedział, że nigdy mieć nie będzie, ale nie miał w sobie na tyle odwagi by wyprowadzić mamy z błędu). Normalnie by się kłócił, ale nie chciał robić tego przy Ruth, więc podziękował jej za posiłek i przysiadł się do nich na prośbę kobiet.
— Co ty taki wystrojony? — spytała Ruth.
James poczekał aż przełknie, aby nie mówić z pełnymi ustami i dopiero wtedy odpowiedział.
— Przyjaciel uświadomił mi, że powinienem zacząć o siebie dbać, więc postanowiłem spróbować.
— Który? — spytała zainteresowana Mary, bo chciała koniecznie mu podziękować za to, że sprawił, że James w końcu wziął się za siebie
— Elliott.
Pani Merrick zmarszczyła brwi, bo co prawda James mówił już, że Elliott zwrócił mu na to uwagę, gdy wyszli razem z kolacji, ale nie sądziła, że go posłucha i w dodatku tak szybko. Nie przypuszczała też, że chłopcy tak szybko staną się przyjaciółmi.
— Przyjaźnicie się?
— Yhm — potwierdził przytaknięciem.
— Znacie się dwa dni — zauważyła niepewnie, a James wzruszył ramionami.
— Ale z nikim nie dogadywałem się tak dobrze — stwierdził, a do rozmowy wtrąciła się Ruth.
— To z nim byłeś wczoraj u Bena?
Tak mówili na bar mleczny, do którego James zabrał wczoraj Elliotta. Oficjalna nazwa brzmiała co prawda inaczej, ale pierwszy właściciel miał na imię Ben i stąd przyjęła się ta nieoficjalna, której wszyscy używali zamiast tej oficjalnej.
James zaniemówił na moment. To nie była przyjemna sytuacja i nie chciał, żeby jego mama się o tym dowiedziała. A najbardziej nie chciał, żeby Ruth powiedziała jej o Czarnym Kocie, bo zamierzał się tam wybrać, żeby chociaż z kimś pogadać. Potrzebował wsparcia od kogoś takiego jak on.
— Tak — przyznał niepewnie.
Mary patrzyła to na Ruth, to na syna, próbując zrozumieć to nagłe napięcie, które powstało przy stole.
— Co się stało? — spytała, chcąc zrozumieć zaistniałą sytuację.
— Wyrzucili ich — powiedziała Ruth, a James odchylił głowę do tyłu w geście zrezygnowania. Oczywiście, że musiała o tym wspomnieć. Teraz zrozumiał, że mógł skłamać, ale było już za późno na to, aby to odkręcić.
CZYTASZ
Sąsiad z naprzeciwka
RomanceDruga połowa lat czterdziestych dwudziestego wieku. Nastoletni Elliott Anderson wprowadza się z rodzicami do Inglewood w hrabstwie Los Angeles. W domu naprzeciwko mieszka rodzina Merricków z synem Jamesem, który jest jego rówieśnikiem. Chłopcy szybk...