13

692 37 63
                                        

Gdy Elliott wrócił do domu, wszyscy już spali. Dopiero wtedy zorientował się, że jest później niż sądził. Spojrzał na zegarek na swoim nadgarstku. Dochodziła północ. Nie zdziwił się, że wszyscy już spali. Mama znalazła pracę, aby wesprzeć tatę, który od rana miał jakieś ważne sprawy, o których Elliott nie wiedział zbyt wiele. Nie sądził, że zakładanie firmy trwa aż tak długo i jest tak bardzo problematyczne. 

Był zły na to, że wcześniej widocznie pomylił wskazówki zegara, bo był pewien, że dochodziła dopiero ósma. Otworzył balkon i zaczął się rozbierać. Zazwyczaj spał w slipach i podkoszulku, ale uznał, że z tego drugiego może dziś śmiało zrezygnować - noc była wyjątkowo ciepła, a skoro miał spać z Jamesem, pierwszą noc już oficjalnie jako ktoś więcej niż przyjaciel, chciał dać mu drobny prezent. Owszem, Merrick raz widział go bez koszulki na plaży, ale teraz to co innego. Irytowało go to, że na klatce piersiowej zaczynały rosnąć mu włosy. Bał się, że za jakiś czas przykryją mu mięśnie, nad którymi pracował odkąd zdał sobie sprawę, że podoba mu się jak mężczyzna jest umięśniony i podoba się to kobietom, więc sam też chce tak wyglądać, bo wierzył, że to zwiększy jego szansę na aktorstwo, jeśli producenci będą dobierać aktorów na podstawie wyglądu. 

James długo nie przychodził, więc położył się na łóżku, zaczynając się zastanawiać czy ten w ogóle przyjdzie. Owszem, Merrick mówił, że przyjdzie, mówił, że jest przy nim szczęśliwy, ale ten cichy głosik w głowie Elliotta sprawiał, że Anderson zaczął się obawiać czy James jednak nie zmieni zdania. Przecież zasługiwał na kogoś lepszego. Merrick wydawał się być poważny - ktoś starszy bardziej by do niego pasował. Był pewien, że w mieście znajdzie się kilku starszych i przystojniejszych od niego homoseksualistów - czemu James nie pójdzie do nich?

Elliott patrzył na zegarek, odliczając sekundy. Gdy minęła godzina od jego powrotu do domu, odpuścił sobie i uznał, że chłopak nie przyjdzie. Było mu smutno, ale co na to poradzi? Nie pójdzie do niego, bo skoro umówili się tutaj i James nie przyszedł, to widocznie wolał spać dziś sam. Anderson westchnął i ostatecznie zgasił lampkę, chowając głowę w poduszkę. Nie sądził, że da radę zasnąć tej nocy, ale jednak zasnął dość szybko, najpewniej ze zmęczenia intensywnym i emocjonującym dniem, w trakcie którego wydarzyło się więcej niż sądził, że może się wydarzyć jednego dnia.

Obudził go jakiś ruch na materacu. Otworzył oczy i odkrył, że wciąż było ciemno. Obrócił się i w świetle księżyca dostrzegł Jamesa, siedzącego na skraju łóżka i uważnie mu się przyglądającemu.

— Obudziłem cię? — spytał Merrick, a Elliott uśmiechnął się na zatroskanie w jego głosie. Był uroczy, gdy tak się o niego troszczył, gdy o niego dbał.

— Myślałem, że już nie przyjdziesz — wyznał, ignorując jego pytanie. Co z tego, że go budził? Ważne, że tu był. 

— Wybacz, że tak długo. Rozmawiałem z tatą. Dał mi pieniądze, zostawiłem je w kuchni z podpisem, żeby twoi rodzice nie byli zdezorientowani, gdy rano je znajdą. 

Elliott skinął głową. Był mu wdzięczny i miał nadzieję, że to pozwoli im jechać razem do Santa Barbara. Chciał zobaczyć jak się z nim mieszka, wyobrazić sobie wspólną przyszłość. 

— Dziękuję, Jimmy. 

— Nie masz za co. Powiedziałem mu też o dzienniku. Jutro ma jechać to sprawdzić. 

— Wiesz, że jeśli okaże się, że masz rację, będzie cię męczył o to, żebyś został detektywem w policji, prawda?

James westchnął.

— I tak mnie o to męczy — odparł. — Nie zrobi mi to żadnej różnicy. 

— Skoro tak uważasz — westchnął Elliott. — Będziesz tak siedział czy położysz się obok?

Sąsiad z naprzeciwkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz