-BB-1!- krzyknęła dziewczyna do odbiornika odpychając droidy mocą. -Gdzie jesteś, gdy Cię potrzebuję?
Blaszaki zaczęły ją osaczać. Że też ten droid zawsze gdzieś się gubił. Z trudem dawała radę walczyć.
-BB!- krzyknęła, po czym komunikator wypadł jej z dłoni. Warknęła cicho i starała nie dopuścić do tego, by wróg ją okrążył. Musi być jakieś wyjście! Czemu akurat ją wysłali na zwiad. Czy na Alderaan nie mógł polecieć ktoś bardziej doświadczony? Wszak była już starszym padawanem, ale droidów było za dużo. Wojny klonów trwały w najlepsze i nikt nie miał czasu przylecieć.
Jak mogła być tak nieuważna i przewrócić się o ten wystający kamień? Na samą myśl o tym chciało jej się śmiać. Jakim cudem zdała misję z koordynacji ruchowej?
Nie pozostało jej nic , jak ucieczka. Zobaczyła, że parę metrów dalej stoi ogromne drzewo. Przy odrobinie szczęścia uda jej się dobiec i wspiąć się na nie w jednym kawałku. Ale co potem? Przecież blaszaki zniszczyły jej komunikator. Westchnęła. No cóż, jedyne wyjście. Odparowała ostatni cios i biegiem ruszyła do celu. Spuściła głowę i z zaciśniętymi zębami biegła najszybciej jak potrafi, mimo,że nie było to jej mocną stroną. Z niskim wzrostem wiązał się jeden, niezbyt ciekawy szczegół, a mianowicie krótkie nogi.
Jęknęła, gdy strzał dosłownie musnął jej koński ogon. Nie chciała tracić włosów, jeszcze nie.
Cel już tak blisko... Skok i jest bezpieczna. Przynajmniej na chwilę. Zamknęła oczy i wzbiła się w górę. Wylądowała na najniższej gałęzi. Jakby się skupić, wyglądała trochę jak Ewok zwisający z drzewa. Wypuściła z siebie powietrze i zaczęła się wspinać, aż zniknęła między gęstą koroną, powstałą z licznych liści.
-Gdzie ten droid?- powiedziała zła do siebie. Czemu to zawaliła? Już by była w drodze powrotnej na Coruscant, a tyle tu tkwi. No cóż, przynajmniej tubylcy mili. Stilla i jej niewielka krupka Ruchu Oporu pomogli jej zdobyć parę informacji.
Nagle usłyszała warkot silnika i strzały. Rozsunęła gałęzie i ujrzała jak droidy padają zepsute na polanę. Spojrzała w górę i ujrzała niewielki frachtowiec a w nim swojego droida.
-BB-1! Wreszcie. Co to za statek?- gdy drzwi się rozsunęły, wspięła się na szczyt drzewa i przeskoczyła na pokład.
-Jesteś cała?- z kokpitu wyszła młoda Torgutanga. Była niewielkiego wzrostu, może odrobinę niższa od Alex. Miała ciemną, wręcz pomarańczową karnację.
-Tak, dziękuję. Kim jesteś?- brunetka otrzepała się i spojrzała na towarzyszkę.
-Nazywam się Ahsoka Tano. I nie dziękuj mi, tylko swojemu dzielnemu droidowi. Gdyby nie ten maluch, nie przylecielibyśmy. Wasz statek został zniszczony.- dziewczyna uśmiechnęła się.
Starsza odwzajemniła uśmiech.
-Zaraz, przylecieliście? Kto jest jeszcze z tobą?- dziewczyna rozpuściła włosy i wygrzebała z nich liście, których nabawiła się na drzewie.
-Mój mistrz.Jest w kokpicie.
Dziewczyna kiwnęła głową i udała się za młodą Tano. Gdy drzwi się rozsunęły, ujrzała kogoś, kogo na pewno się nie spodziewała.
-I jak? Misja chyba niezbyt udana?- zaśmiał się blondyn i wstał. Był jeszcze wyższy niż ostatnio.
Dziewczyna nie widziała Anakina od dłuższego czasu. Ostatnio ciągle podróżowała jak nie sama, to z innymi mistrzami Jedi i prawie w ogóle nie bywała w Świątyni.
Włosy chłopaka urosły a twarz... no cóż. Wyprzystojniała.
-A żebyś wiedział, że udana. Była tylko mała... potyczka. Dosłownie.- dziewczyna zagryzła dolną wargę.
- Och, z pewnością.- uśmiechnął się.
-Nic się nie zmieniłeś.- westchnęła i przetarła zmęczoną twarz.
-Zaraz, to wy się znacie?- spytała lekko zaskoczona Ahsoka.
-Byliśmy padawanami Obi-Wana, który przygarnął Alex po śmierci jej mistrzyni i kończy jej szkolenie.- chłopak wzruszył ramionami.
-Tak to można ująć. Ahsoka, macie tu apteczkę?- zielonooka spojrzała na krwawiące kolano.
-Tak, zaprowadzę cię.
Dziewczyny usiadły w centrum statku. Gdy Alex podwinęła nogawkę kremowych legginsów, ujrzała rozcięcie.
-O co chodziło z tym, że była dosłownie potyczka?- Torgutanka wyciągnęła gazę i pomogła opatrzyć ranę.
-Przewróciłam się o wystający kamień i droidy mnie zauważyły. - powiedziała z rozbawieniem Black, na co Ahsoka wybuchnęła śmiechem.
-Ale to z drzewem było całkiem pomysłowe.
-Jedyne wyjście.- dziewczyna zawinęła dookoła kolana bandaż i obmyła się mokrym ręcznikiem. - Naprawdę dziękuję, że po mnie przylecieliście.
-Drobiazg.- dziewczyna wstała i przeciągnęła się.
Obie poczuły, że ta znajomość będzie ciągnęła się z nimi jeszcze bardzo długi czas.
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Taka luźniejsza część.
Enjoy! :)
CZYTASZ
✔️Together We Can Rule the Galaxy✔️
Fanfiction"W Tobie jest cząstka mnie, bez której nie mogę już żyć" Jak miłość do pewnego młodego Jedi zmieni życie córki Dathromiry? !w trakcie poprawek! //całe uniwersum Gwiezdnych Wojen należy do Lucasfilm\Disney! //