47

269 16 5
                                    


Ciemna szata zawiała za kobietą. Szła szybkim tempem. Krążownik Imperium był na tyle wielki, że nim dojdzie do mostku, minie jeszcze trochę czasu. Przechodząc obok panelu sterowania  przejrzała się w nim. Przetarła twarz. Ostatnio źle sypiała, czego efektem były głębokie i ciemne sińce pod oczami. Zauważyła tez delikatne zmarszczki wokół nich. Mruknęła z niezadowoleniem  i ruszyła jeszcze szybszym tempem. Jej włosy zaczęły falować, sięgały już grubo za łopatki. Wchodząc do windy minęła kłaniających się jej dowódzców, których skutecznie zignorowała. Jej Pan ją wzywał i tylko to się liczyło.

-Co tak długo, Abaddon?- skrzekliwy głos Imperatora rozległ się gdy w końcu weszła do pomieszczenia.

-Błagam o wybaczenie.- upadła na kolano.

-Wystarczy. - machnął na nią ręką. - Szykujcie statek.- zwrócił się do szturmowców.- Wylatujemy. Vader wyjaśni ci resztę.

Gdy zakapturzona postać zniknęła, kobieta odwróciła się w stronę ciężko oddychającego człowieka-maszyny. 

-Zbierz Inkwizytorów. Lecisz z Imperatorem na Arkanis.- powiedział.

Pod czujnym okiem Abaddon Inkwizytorzy szkolili się na zabójców Jedi. Byli bezlitośni, silni i szybcy, a tego właśnie od nich oczekiwano. 

-Będziemy znów szukać Fulcruma, czyż nie? - uniosła wzrok. Vader pokiwał głową. Gdy będzie po wszystkim, on i Abaddon w końcu zaznają spokoju. - Dlaczego nie zajmiemy się Yodą? Unicestwienie tego Jedi spowoduję silne zakłócenia w Mocy, inni je poczują i z pewnością osłabną. No, przynajmniej ich wola walki.

-Rozkaz Imperatora. Czyżbyś odmówiła wykonania?- w jego głosie dało się wyczuć nutę zirytowania.

-Skądże. - zaśmiała się bez emocji. Nie pamiętała już, kiedy ostatni raz szczerze się uśmiechała. To chyba było... Nieważne, szybko wymazała tę myśl z głowy. Liczy się teraz tylko Imperium i jego dobro, a nie stare dzieje. - Niech Moc będzie z tobą.

-I z tobą.- odpowiedział patrząc na oddalającą się sylwetkę. 



Po doleceniu na Arkanis Abaddon pożegnała Imperatora, który odleciał w tylko sobie znanym kierunku. Nikomu nie było wolno wiedzieć gdzie przebywa. Bezpieczeństwo wodza i tak dalej.

Brunetka wezwała wszystkich Inkwizytorów do siebie. Osiem postaci stanęło przed nią i pokłoniło się nisko. Patrzyła na nich z góry przyglądając się im. 

-Fulcrum znów zbiegł. Naszym najwyższym celem jest go znaleźć i schwytać. Schwytać.- nacisnęła na to słowo podnosząc głos.- Którykolwiek go zabije, zostanie poćwiartowany osobiście przeze mnie i wyrzucony za burtę. Czy to zrozumiałe?

Wszyscy pokiwali głową.

- Szósty bracie, druga i trzecia siostro, zajmiecie się Zewnętrznymi Rubieżami. Wierzę, że jeśli go znajdziecie to podołacie swemu zadaniu.

-Z całym szacunkiem, Pani, ale czyż to nie bezsensowne?- szósty brat wystąpił z szeregu. - przeczesywaliśmy Zewnętrzne Rubieże dwadzieścia osiem razy i za każdym razem ni-- nie dokończył. Dwustronny, czerwony miecz zawirował i przeciął go w dwóch miejscach, a Abaddon wylądowała za nim. Zakręciła kilka młyńców ogromną bronią. W jej świetle wyglądała przerażająco i groźnie, budziła respekt.

-Dziewiąta siostro, zastąpisz szóstego brata. Siódma siostro, piąty i ósmy bracie, polecicie na wybrane planety Wewnętrznych Rubieży, prześlę wam na jakie. Ja i Wielki Inkwizytor zajmiemy się resztą. Czy jeszcze ktoś ma jakieś uwagi i chce dołączyć do brata?- wskazała na zmasakrowane ciało leżące obok nich na posadzce.- Nie? To świetnie. Do statków. Kontaktujecie się tylko i wyłącznie ze mną i tylko jak znajdziecie dobry i wiarygodny trop, zrozumiałe?- uniosła prawą brew gasząc dwustronny miecz. Wszyscy kiwnęli głową i po ukłonie rozeszli się do swoich środków transportu. - Zabrać go. - poleciła szturmowcom machając od niechcenia na zwłoki ucznia i zaczęła iść do frachtowca. Wielki Inkwizytor udał się za nią z lekkim uśmiechem na ustach. 

-Szósty brat już od jakiegoś czasu wykazywał się niesubordynacją.- zaczął siadając na miejscu drugiego pilota. 

-Dlatego też należała mu się stosowna kara. - odpowiedziała kobieta klikając coś na holobooku. - Prześlij tę informacje siódmej siostrze.

-Tak jest, Pani. - odparł, a Abaddon odpaliła statek i wyleciała z hangaru.



✔️Together We Can Rule the Galaxy✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz