41

274 18 0
                                    

-Po co lecisz na Dathomirę?- chłopak usiadł na czymś w rodzaju pralki i obserwował jak Alex Black zmienia fryzurę. Z wysokiego kucyka przeszła na fryzurę, którą kiedyś już miała na sobie. Oddzieliła górne pasmo włosów i zrobiła z nich wysokiego koka. Resztę zostawiła rozpuszczoną. 

Anakin pamiętał jak by to było wczoraj, gdy wchodząc do windy na statku Satine Kryze ujrzał zdyszaną padawankę, która właśnie uciekła przed ubraniem w sukienkę. 

Na to wspomnienie uśmiechnął się pod nosem i zeskoczył z pralki. Podszedł bliżej brunetki i objął ją od tyłu, przeszkadzając w robieniu kreski eyelinerem.

Dziewczyna uśmiechnęła krzywo i odwróciła.

-Pomedytować. Obi-Wan uznał, że zrozumiem parę istotnych spraw.- mruknęła cicho i wychodząc z łazienki zrzuciła szlafrok.

Stanęła przed szafą i czując na sobie wzrok Skywalkera wyciągnęła czysty już swój ulubiony strój. Nigdy nie wybaczy Aresowi i chłopakom, że pierwszego dnia ich współpracy wylali na niego różową farbę.

Przebrała się i przeczesała włosy palcami. Wypuściła z siebie powietrze i przypięła miecz świetlny do pasa.

-Lecisz już teraz?- blondyn podszedł do niej i odwrócił ją w swoją stronę. Pokiwała głową i wspięła się na palce. Czując, jak chłopak łapię jej biodra, kładzie dłonie na jego tors i łączy ich usta w krótkim, lecz mocnym i namiętnym pocałunku. 

Kiwnęła głową i wciągnęła wysokie buty.

-Więc lecę z tobą.- uśmiechnął się i wyszedł z jej klitki.

Alex uśmiechnęła się na jego słowa i udała się za nim. Cieszyła się, że Skywalker postanowił dotrzymać jej towarzystwa. Nie chciała być tak sama. Czując odór śmierci, zawsze lepiej jest mieć kogoś przy sobie, prawda?

***

Czerwona mgła na tej planecie w tej okolicy była normą. Tereny Sióstr Nocy zawsze były spowite purpurą. Tego dnia, 'uroku' Dathomirze dodawały porozrzucane ciała kobiet. Niektóre z nich wyglądały, jakby umarły już tysiące lat temu. A niektóre, tak nieskazitelnie. Gdyby nie głęboka rana zadana mieczem, wyglądałyby, jakby tylko spały. No chyba, że miały otwarte oczy, to wtedy nie.

-Po co Obi-Wan kazał iść ci do tego miejsca.- blondyn omijając leżące truchło zatkał nos.

-Z każdą chwilą też zadają sobie to pytanie coraz częściej.- brunetka odgoniła stado much, które przyczepiły się do jedynych dwóch żyjących istot w tym miejscu.

-Chodźmy gdzieś, gdzie jest bardziej... pusto..- mruknął chłopak i wsiadł na ścigacz, który prowadził.

Na odpowiedź dziewczyny nie musiał długo czekać. Wgramoliła się przed niego i odpaliła silnik. Wdepnęła pedał gazu z całej siły i omijając wszystkie drzewa ruszyła na północ. Bo właśnie tam, niemal po przeciwległej stronie planety leżała wioska Zabraków, która no cóż, w tym momencie była niezamieszkana.


Jadąc na pełnym gazie droga nie zajęła im dużo czasu. Dziewczyna nawet nie wjeżdżała do osady, nie chciała bowiem widzieć swych martwych braci. Sama świadomość, że nie żyją jej całkowicie wystarczała. Nie potrzebowała dowodów.

-Gdzie jedziemy?- spytał Anakin, gdy brunetka zaczęła spuszczać z gazu.

-W miejsce w którym spędzałam większość swojego dzieciństwa.- szepnęła, gdy wyhamowali. Zeskoczyła z pojazdu i rozejrzała się. Polana, na której pierwszy raz użyła mocy nic się nie zmieniła. Pamiętała jak przez mgłę, gdy zawsze obserwowała, jak Savage ćwiczy tu z Hopperem. 

Uśmiechnęła się delikatnie i usiadła. W jej ślady poszedł zainteresowany Skywalker. Chłopak opadł na trawę metr od dziewczyny i dokładnie obserwował, jak zamyka oczy.

-Do zobaczenia po drugiej stronie.- szepnęła i powoli zaczęła unosić się d góry. 


Sekundę. Tyle trwała cała akcja zwodzenia Savage'a Opress'a na ciemną stronę mocy. 

Tyle miała Alex black na zobaczenia Assaj Ventress, Matki Tal-Zin, Hrabiego Dooku, Ferala i Savage'a. 

Mimo tak krótkiego czasu, zrozumiała, że miał on być tylko marionetką. Nie służył do niczego innego, jak do podstępu. Tylko tyle znaczył dla Sióstr Nocy i wojownika Separatystów.

Teraz rozumiała już, dlaczego to wszystko. Dla zemsty.

Widziała jego ból. I nadzieję, gdy dowiedział się o życiu Maula.Jego jedynego brata który o dziwo, też żądał zemsty.

Gdy wszystko zawirowało, poczuła, jak sama wskakuje do swojej wizji.

Otworzyła oczy i ujrzała.. chłopca. Tak, blondyn miał może z osiem lat. Właśnie ocierał oczy i wstał z czarnej posadzki, gdy spojrzał przed siebie, rozchylił lekko usta. Ujrzał bowiem pięcioletnią dziewczynkę z brązowymi włosami związanymi na cebulkę.

-Kim jesteś?- szepnęła, a jej cienki głos, niczym najgłośniejszy krzyk odbił się echem po niewidzialnych ścianach.

-A ty?- chłopak podszedł bliżej. Podał jej rękę i pomógł wstać.

-Alex Black.- zmusiła się do przypomnienia sobie swojego imienia.

-Anakin Skywalker.- niebieskooki rozejrzał się.- Czy my się znamy?

-Tak.- rozległy się dwa głosy. Były tak silne, że pomieszczenie w którym znajdowały się dzieci zawirowało.

Zza pleców Anakina i Alex, wyszły dwie postacie. Brunetka, widząc przerażającą kobietę krzyknęła. 

Wyglądała jak koszmar. Czarnoczerwona peleryna okalała jej ciało, które ubrane było w porozcinane ciemne ciuchy. Do czarnego pasa był przyczepiona długa broń. Coś na rodzaj miecza świetlnego, lecz z dwoma otworami. 

Wzrok Alex  powędrował na jej twarz. Malował się na niej okropny uśmiech na ciemnych ustach, przez co blizna przechodząca przez lewe oko wykrzywiła się. Żółte oczy wypalały dziurę w ciałku dziewczynki, a długie, brazowe włosy powiewały na silnym wietrze, którego nawet nie było czuć.

-Boisz się?- warknęła kobieta śmiejąc się. Chwyciła miecz świetlny i aktywowała go. Dwie, krwistoczerwone klingi wystrzeliły z obu stron. Zjawa zakręciła nim parę razy i ustawiła się w pozycji bojowej.

-Jesteśmy wami. Zawsze byliśmy.- głos jakby od robota rozległ się za plecami chłopca. Ten przerażony odwrócił się i ujrzał żywą maszynę. Całą czarną, głośno oddychającą. Cichy jęk wyrwał się z jego ust. 

Gdy oba potwory zaczęły się do nich zbliżać, dzieci znalazły się tak blisko siebie, że zatknęły się plecami.

Głośny i piekielnie przerażający śmiech wydobył się z ust kobiety w ciemnej pelerynie. Zrobiła parę młyńców mieczem i obserwowała, jak jej towarzysz również aktywuje broń.

-Koniec tego!- męski głos rozległ się po pomieszczeniu. Dzieci zamknęły oczy, a gdy po sekundzie je otworzyły, ujrzały kolejną parę, tym razem bardziej ludzką. Zaczęła walczyć z potworami niebieskimi klingami.

Po paru ciosach odbitych przez tych 'dobrych', wyciągnęli dłonie i odepchnęli dzieci w inny wymiar. 


Stłumione krzyki wydobyły się z ust Anakina i Alex, gdy upadli na miękką trawę. 

-Żyjesz.- szepnęła dziewczyna wpadając na chłopaka i wtulając się w jego tors. Chwyciła jego dłoń i starała się unormować oddech.

-Widziałaś to, co ja, prawda?- wydusił wplatając palce we włosy brunetki.

-Tak, tylko, co to było?

Przepraszam, że wczoraj nie było rozdziału, ale mam straszne urwanie głowy ostatnio :/  nie mam w ogóle czasu na pisanie mimo tego, że jest weekend, a mam tylko troszkę rozdziałów w zapasie. Help.

✔️Together We Can Rule the Galaxy✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz