Gdy ogromne drzwi jednego z pokojów w hangarze otworzyły się, dziewczyna ujrzała dziewięć nudzących się klonów. Każdy z nich leżał na swojej pryczy i mamrotał coś pod nosem.
-Ares?- krzyknął Tripp widząc kapitana wchodzącego do ich klitki.- Pani generał?
-Długo coś wam to szło.- mruknął Enzo i stoczył się z łóżka.
-Mamy do pogadania.- Alex usiadła na pustej pryczy i zmierzyła wszystkich wzrokiem.
Ares usiadł na pryczy Ashera i uniósł ciemną brew ku górze. Założył ręce na piersi i popatrzył po swoich braciach.
-O czym?- Nate podniósł się na łokciach.
Dziewczyna westchnęła przeciągle i przymknęła na chwilę oczy. Co ma zrobić, by sto dwudziesty piąty przestał traktować ją jak koleżankę? Zazdrościła wszystkim innym Jedi, że ich oddziały były posłuszne, i nie wykręcały głupich numerów.
-Nie możecie zachowywać się jak dzieci.- zaczęła wstając.
-O co ci znów chodzi?- przerwał jej brunet, którego loki znów opadły na opalone czoło.
-Nie przerywaj, Ares.- warknęła brunetka i przeszła pomiędzy pryczami Waltera i Carsona oraz Axela i Leviego. - Myśleliście, że zapomniałam o wybryku z kluczem? Rzuciliście się na mnie.- przewróciła oczami, gdy cała gromada wybuchnęła śmiechem.
-To było dobre, nie?- Callum otarł roześmianą twarz.
-Wcale nie! Jesteście żołnierzami, służycie Wielkiej Armii Republiki! Nie może być tak, że będziecie niszczyć innym zbroje, broń, a czasem nawet włosy. To niedojrzałe i dziecinne.
Ares wyprostował się lekko i przeczesał włosy dłonią.
-Idziemy potrenować.- rzuciła i machnęła na nich. Uśmiechnęła się pod nosem słysząc pojękiwania i pełne sprzeciwu mamroty.
***
Misja na Naboo raczej należała do udanych. Przynajmniej tak twierdził Skywalker. Młody Jedi był wstrząśnięty informacją, że jego mistrz żyje. Po pewnym czasie zrozumiał, że gdyby nie jego całkowicie szczera reakcja, całość nie udałaby się. Co prawda miał za złe Radzie, że nie powiedzieli mu o ich zamiarach, ale nie było innego wyjścia.
-Mistrzu.- zaczęła jego padawanka doganiając go w jednym z głównych korytarzy Świątyni.- Nie uważasz, że jeszcze jedna osoba powinna dowiedzieć się o tej misji? Że śmierć mistrza Kenobiego była sfingowana?
Blondyn odwrócił się i spojrzał na Ahsokę lekko z góry. Uśmiechnął się krzywo i kiwnął głową.
-Idę jej powiedzieć.- mruknął do Togrutanki.
-Słuszna decyzja.- rozpromieniła się i odeszła w tylko sobie znanym kierunku.
Anakin odetchnął lekko i udał się do wyjścia ze świątyni. Miał szczerą nadzieję, że Alex mu wybaczy. Choć pewnie już dawno wzięła całą winę za kłótnię na siebie. Taka już była.
Wyobraził sobie minę brunetki na informację o Obi-Wanie, przez co uśmiechnął się do siebie wsiadając na ścigacz. Odpalił go i sprawnym ruchem nawrócił i skierował się w stronę hangaru. Czuł, że tam była, bo spędzała tam większość czasu, gdy nie miała nic innego do roboty. Przeważnie. No chyba, że była z nim. W łóżku.
-Dzień dobry, generale.- witał go dosłownie każdy napotkany klon. Skywalker odpowiadał im jak najszybciej, i gdy zobaczył pusty pokój oddziału sto dwudziestego piątego, westchnął cicho i odwrócił się.
-Proszę sprawdzić salę treningową.- za jego plecami jak znikąd wyłonił się Rex.
-Och.- mruknął cicho Anakin i podrapał się z tyłu głowy.-Dzięki.
-Nie ma sprawy, generale.- zaśmiał się klon patrząc na odbiegającego chłopaka.
Zatrzymał się u progu wejścia i zlustrował wzrokiem zebranych w sali. Jego niebieskie oczy zatrzymały się na niskiej brunetce omijającą pięść jednego z żołnierzy. Jej włosy falowały z każdym jej ruchem, a szeroki uśmiech nie schodził z pełnych ust. Zawirowała i zrobiła salto nad głową Aresa, który w ostatniej chwili chwycił ją za kostkę i ściągnął na ziemię. Z jej ust wydobył się cichy jęk i spadła na niego przybijając go do ziemi. Enzo natychmiast podniósł ją, i gdyby nie była tak sprawna i nie wydostałby się z jego uścisku, marnie by skończyła.
Chłopak zaśmiał się i wszedł do sali.
Wszyscy wyprostowali się, a dziewczyna stojąc tyłem otrzepała się.
-Wybaczcie, panowie, ale porwę waszą panią generał.- uśmiechnął się patrząc, jak dziewczyna odwraca się i patrzy na niego. Jej źrenice poszerzyły się, a usta uśmiechnęły jeszcze bardziej, o ile to w ogóle możliwe.
-Annie.- szepnęła bezgłośnie.- Trening skończony, dobrze wam szło.- poklepała zdyszanego Aresa po ramieniu i chwyciła ręcznik. Przetarła nim czoło i podeszła do wysokiego chłopaka.
-Spadamy.- zaśmiał się kapitan i cała dziesiątka w mgnieniu oka zniknęła.
-Dlaczego przyszedłeś?- mruknęła zmuszając się do zdjęcia uśmiechu z twarzy.
-Och, nie udawaj, że nadal jesteś zła.- założył ręce na piersi.
-Jesteś niemożliwy.- zamachnęła się i uderzyła go w tors. Wyminęła go sprawnie i już miała wyjść, gdy poczuła ucisk na nadgarstku. Skywalker przyciągnął ją do siebie i chwycił jej twarz w obie dłonie. Nie zwracając uwagi na jej protesty pocałował ją w usta. Trwało to tak długo, aż dziewczyna w końcu przestała protestować i zarzuciła mu dłonie na szyje pogłębiając pocałunek.
-Jest coś jeszcze.- po chwili chłopak odsunął się na wyciągnięcie ręki.
Alex uniosła brew i wyczekiwała tego, co powie chłopak.
-Na potrzeby tajnej misji ochrony kanclerza Obi-Wan sfingował swoją śmierć. Zamienił się w łowcę nagród i potajemnie psuł plan Cada Bane'a i Moralo Eval'a.
-Obi-Wan żyje?- szepnęła.
-Żyje.- uśmiechnął się chłopak i tylko obserwował, jak Black wtula się w jego klatkę piersiową.
-To chyba trzeba to uczcić?- uśmiechnęła się.
-W pełni się z tobą zgadzam.- odsunęli się od siebie i czym prędzej wyszli z hangaru i udali się do Świątyni.
CZYTASZ
✔️Together We Can Rule the Galaxy✔️
Fanfiction"W Tobie jest cząstka mnie, bez której nie mogę już żyć" Jak miłość do pewnego młodego Jedi zmieni życie córki Dathromiry? !w trakcie poprawek! //całe uniwersum Gwiezdnych Wojen należy do Lucasfilm\Disney! //