12

340 17 3
                                    

Zimne powietrze Mandalory zatrzęsło lekko lądującym statkiem.

-Nie podoba mi się tu.- mruknęła dziewczyna do blondyna, który popatrzył na nią z politowaniem.

-Nie marudź. Tu chodzi o Obi-Wana i jego dawną przyjaciółkę, Satine.

-To, że oni się przyjaźnią, nie znaczy, że inni ją muszą lubić.- westchnęła i razem z klonami wyszła ze statku.

-Też racja.- Anakin dotrzymał jej kroku i razem udali się do centrum, gdzie mieli spotkać się z mistrzem Jedi.

-Znacie rozkaz wymarszu. Bezpieczeństwo Duchess Satine jest najważniejsze. Wataha Śmierci może zrobić wszystko, by Duchess nie odpowiadała przed senatem.- Obi-Wan wyjaśniał mocno gestykulując. Widać było, że ta sprawa jest dla niego najwyższej wartości.

-Separatyści też ich mogą wspierać.- dodał niebieskooki.- Więc uważajcie. R2, badaj skanerami podejrzaną aktywność droidów.

-Coś jeszcze sir?- Rex po chwili wystąpił o krok.

-Nie, to wszystko.

Na te słowa Kenobiego żołnierze się rozeszli.

Komunikator mistrza zabrzęczał.

-Tak?

-Duchess i jej świta zapraszają do siebie.- wszyscy mogli usłyszeć głos jednego z gospodarzy.

-Dobrze.-odparł Obi-Wan i Jedi oraz Rex i Cody weszli do windy.

-Wyczuwam w tobie niepokój o Satine.- Alex uniosła wzrok na swojego mistrza, który nerwowo trzymał się za brodę.- Jest w bezpiecznych rękach.

-Tak, wiem.

-Więc?- Anakin się wtrącił.

-Nieważne, to... Przeszłość...- odwrócił od nich wzrok.

-Oh, ktoś bliski?- dziewczyna uniosła brew i spojrzała figlarnie na chłopaka, a po chwili na mistrza.

-Znałem ją, już dawno temu.- zmierzył ich wzrokiem, na co padawanka i młody Skywalker popatrzyli po sobie.

-Będę się sprzeciwiać, bo to zniewaga dla istoty życia. Jako desygnowany regent dla tysiąca pięciuset systemów, mówię za tysiące światów, które proszą, by pozwolić im zachować neutralność.- usłyszeli wychodzący z windy.

-Jednak, niektórzy twierdzą, że najlepsza obrona to szybki i zdecydowany atak.- przerwał jej Obi-Wan podchodząc pod jej oblicze, wraz z młodszymi uczniami.

-Ależ z pana mężny generał, nieprawdaż mistrzu Kenobi?

-Wybacz tą śmiałość, bardzo panią szanuję. - odparł lekko się kłaniając, na co Black zwiesiła głowę, by nie ujrzeli jej ogromnego uśmiechu. Radość sprawiało jej przywiązanie jej mistrza do Satine.

-Czyżby? Senatorowie, przypuszczam, że znacie już tą kolekcję półpraw o imieniu Obi-Wan Kenobi.- zwróciła się do reszty swoich gości.

Po jeszcze krótkiej wymianie zdań, mistrz Jedi w końcu zdał sobie sprawę z tego, że z kimś przyszedł.

-A to jest mój drogi przyjaciel, Jedi, Anakin Skywalker, oraz moja padawanka, Alex Black.- na te słowa, oboje zrobili krok w przód i skinęli głowami.

-Do usług, pani.- mruknął blondyn.

-Kiedyś Jedi nie byli generałami... Strzegli pokoju.- blondynka chwyciła za drinka.

-My jesteśmy tu po to, aby chronić waszą wysokość. Walczymy o pokój.- dziewczyna się wyprostowała.

Duchess zaśmiała się, i stwierdziła, że to zabawna sprzeczność.

-Padawan Black, miała na myśli chronienie Duchess przed Watahą Śmierci.

-Przepraszam, jest tu może toaleta?- przerwała mu brunetka przepraszająco patrząc na niego.

-Drugie drzwi na lewo.- odparła blondynka, na co młodsza skinęła i wyszła z głównego pomieszczenia.

Nie miała ochoty słuchać kłótni dawnych kochanków, jej zadaniem jest walczyć o pokój, a nie usługiwać władczyni Mandalory.

Otworzyła sobie drzwi machnięciem ręką i weszła do obupłciowej toalety. Stanęła przed lustrem i obmyła twarz zimną wodą. Miała zamiar przeczekać tu dyskusję polityczną, których tak bardzo nie rozumiała, i nie chciała rozumieć.

Spojrzała na swoje odbicie i na długą bliznę, która ruszała się bardzo delikatnie z każdym jej słowem. Westchnęła i usiadła na blacie bawiąc się mieczem. Zastanawiała się, czy już pora wyjść. Spojrzała na ogromny zegar nad głową. Pięć minut minęło, czy tyle starczyło, by Kenobi i Satine mogli skończyć tą prowadzącą dyskusję do niczego?

Dziewczyna wyszła z toalety w momencie konfrontacji dawnych przyjaciół. Zdenerwowana kobieta odtrąciła mężczyznę i wyszła z pomieszczenia. Zielonooka podeszła do blondyna.

-Dużo mnie ominęło?- zaśmiała się patrząc na zakłopotanego Kenobiego.

-Kłótnia.- odwzajemnił uśmiech i wszyscy udali się za Duchess.

-Dobrze znasz Satine?- spytał Anakin mistrza.

-To dawna misja,gdy byłem młody. Mistrz Qui-Gon i ja byliśmy rok na Mandalorze. Broniliśmy Duchess przed Rebeliantami którzy jej grozili.

-Dowódzco Black.- do trzech Jedi podszedła jedna z służek Satine. - Duchess prosi do siebie.

-Coś się stało?- spojrzała po towarzyszach, którzy wzruszyli ramionami.

-Zgodnie z tradycją władców, kobiety muszą przejść metamorfozę. Niewielką, wiesz, makijaż, fryzura...

Młody Jedi wybuchł śmiechem.

-Ale.. Nie..- zaprotestowała. Jedyne, czego szczerze nienawidziła to upiększanie się. Nie, że uważała siebie za piękność, bo tak nie było, ale uznawała, że to strata czasu.

-Duchess nalega.- służka chwyciła dziewczynę za rękę i zaprowadziła do jednej z komnat. Ta tylko posłała błagalne spojrzenie do Obi-Wana i Anakina, którzy tylko pomachali jej śmiejąc się.

W komnacie znajdowały się dostojne senatorki i inne ważne osobistości. Alex czuła się przy nich taka mała, w końcu była tylko padawanką.

-Dobrze cie widzieć, Alex.- przywitała ją blondynka której służka nakładała delikatny róż.

-Muszę?- jęknęła, gdy mała rudowłosa kobieta posadziła ją przy toaletce.

-Ten jeden raz.

Z cichym westchnięciem dziewczyna pozwoliła sobie na rozpuszczenie włosów i rozczesanie ich.

-Proszę zamknąć oczy, efekt będzie zaskakujący.- doradziła jej inna szatynka, zapewne senatorka siedząca obok niej.

Jak jej kazano, tak zrobiła.

✔️Together We Can Rule the Galaxy✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz