19

286 18 2
                                    

W ogromnym hangarze na Coruscant jak zawsze panował ogromny hałas. Wszędzie biegali żołnierze, którzy albo udawali się na misje, albo właśnie z nich wrócili. 

W głównym pomieszczeniu pełnym statków oddział pięćset pierwszy zaczął czyścić broń. Ich przywódzca, Rex, wyszedł na powitanie dwójce Jedi.

-Generale Skywalker. Generał Black.- skinął głową z lekkim uśmiechem. - W czym mogę pomóc?

Mężczyzna chwycił pod pachę swój hełm.

-Dostałam swój własny, ponoć niesforny oddział klonów. -zaczęła brunetka. - I... nie wiem jak się mam do tego zabrać. - na jej słowa Anakin cicho parsknął śmiechem, na co dostał łokciem między żebra.- Chciałam cię prosić o pomoc, Rex.

-Nie ma sprawy, pani generał. Jaki to oddział?

-Sto dwudziesty piąty.

Na jej słowa klon lekko się skrzywił. Te klony były jakimiś pomyłkami.

Na każdych ćwiczeniach robiły innym jakieś żarty, wyłączały klonom broń, kradły hełmy, wsypywały jedzenie do butów...

-Coś nie tak, Rex?- blondyn spojrzał na niego masując swój bok.

-Te klony nie mają za grosz szacunku do przełożonych. Ale myślę, że damy radę. Zazwyczaj są w swoim osobnym pokoju. Żadni inni żołnierze nie chcą mieć z nimi nic wspólnego.- westchnął.

Gula w gardle dziewczyny rosła z każdym słowem kapitana, a jej skóra zaczęła stopniowo blednąć. 

-Wszystko będzie w porządku.- poklepał ją po plecach nadal rozbawiony Anakin. Nie mógł się doczekać poznania tego oddziału.

-Ile ich tam jest?- wydusiła z siebie w końcu.

-Dziesięciu. To mała grupka, ale daje popalić.


Stanęli przed dużymi rozsuwanymi drzwiami. Ze środka dało się słyszeć liczne śmiechy.

-Gotowa, pani generał?- na słowa żołnierza Alex pokiwała lekko głową. Starszy Jedi wcisnął guzik na panelu.

Jedyne, co zielonooka mogła zobaczyć, to różową farbę lecącą prosto na nią.

-Udało się! Piona chłopaki!- krzyknął jeden z klonów.

Dziewczyna lekko się zatoczyła i wpadła na Rexa, który wraz z Anakinem zdążył się schować za ścianą. Spojrzał na dowódczynię. Całe włosy, twarz i klatka piersiowa były brudne z różowej mazi.

-Alex?- krzyknął blondyn ocierając brud z jej oczu.

Brunetka wydała z siebie zduszone jęknięcie. Przed chwilą się ubierała! 

Wściekła razem z towarzyszami weszła do łazienki znajdującej się na przeciwko.

Stanęła przed lustrem i obmyła twarz. Jeszcze nigdy nie była tak zła. Miała ochotę rozwalić tych żołnierzy, choć wiedziała, że pewnie przesadzała.

-Dajcie mi coś na przebranie.- warknęła i zaczęła się rozbierać. 

Nie zwracała uwagi na to, który z nich wybiegł z pomieszczenia, tylko ciągle szorowała upaćkany dekolt. 

-Może chcesz poprosić o nowy oddział?- Skywalker zrobił krok w przód.

-Najpierw się z nimi rozprawię.- szepnęła ściągając buty.

Rozpuściła włosy i wsadziła je do wody napuszczonej do zlewu. Farba musiała się zmyć. Nie mogła chodzić w różowych włosach. Zaczęła mocno pocierać włosy starając się cokolwiek wyczyścić. Maź nie dawała za wygraną.

-Hej, uspokój się. -chłopak odciągnął ją od zlewu i odgarnął mokre włosy z twarzy. - Spokojnie..

-Jestem spokojna.- westchnęła i opadła na klatkę piersiową chłopaka. Potrzebowała ukojenia. W jego ramionach. W momencie, gdy Anakin z delikatnym uśmiechem na ustach ją objął, do łazienki wpadł Rex.

-Och.. Bo ja ubrania mam..- na jego słowa Jedi odskoczyli od siebie jak poparzeni.

-Dziękuję. - mruknęła i wciągnęła na siebie ogromną czarną koszulkę i wojskowe buty. Niezbyt udane połączenie, ale innego wyjścia nie miała.

Mokre włosy związała w wysokiego koka i z zaciśniętymi ustami w wąską linię wpadła do pokoju oddziału sto dwudziestego piątego. Tym razem leżeli na swoich łóżkach, a każdy z nich co chwilę wybuchał śmiechem.

-Dobra chłopaki, nagrabiliście sobie od początku. Mam nadzieję, że odrobicie sobie moje zaufanie, bo od dziś jestem waszą przywódczynią. Nazywam się Alex Black i...

-Ty?- parsknął jeden z nich.- Myślałem, że on.- wskazał na wysokiego blondyna. 

-Dobra, słuchaj, żołnierzu.- warknęła przyszpilając go do ściany.- Nie przeginaj, bo ode mnie zależy, cała twoja kadencja. Na moje słowo możesz razem z tym oddziałem zostać wyeliminowany bez mruknięcia okiem.- wysyczała.

-Pani generał, spokojnie. - mruknął Rex.

-Jestem spokojna. - powtórzyła, i odsunęła się od klona.- Imiona.

-Jestem Ares. - westchnął klon którego trzymała pod ścianą. Miał tatuaż na szyi i gęste włosy.- Tamten to Walter.- wskazał na klona nad jego pryczą.- A ci to Asher, Enzo, Levi, Axel, Carson, Nate, Tripp i Callum. 

-Który z was wylał tą farbę? - warknął Anakin.

-Każdy z nas, i żaden. Nie wydamy braci.- zaśmiał się bodajże Levi, klon z ogoloną głową i blizną przechodzącą od kości policzkowej, przez żuchwę, aż do prawego kącika ust.

-Więc wypierzesz mi strój. Za swoich braci. - rzuciła mu poplamione ubranie. - Bez żadnych sztuczek.

Gdy zrezygnowany żołnierz wyszedł, dziewczyna kontynuowała.

-A więc, przyszli tu ze mną generał Skywalker i kapitan Rex, aby nauczyć was dyscypliny. Ubierać się i do sali treningowej. - uśmiechnięta wyszła z pokoju.

-Co masz zamiar zrobić?- blondyn zamknął drzwi.

-Wycisnąć z nich siódme poty.



✔️Together We Can Rule the Galaxy✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz