24

281 21 5
                                    


-Pani generał.- zaśpiewał klon. -Wstajemy!

Po pokoju rozległ się rechot pozostałej dziewiątki. Dzięki donośnym głosom żołnierzy dziewczyna zmarszczyła brwi i otworzyła oczy. Oślepiła ją biel ścian pomieszczenia.

Uniosła wzrok i zobaczyła wiszącego nad sobą Aresa. Mężczyzna miał na twarzy szeroki uśmiech a niesforny lok jak zawsze opadał na jego opalone czoło.

-Która godzina?- przetarła oczy i usiadła ubierając buty i zapinając pas.

-Myśli pani, że korzystamy z zegarków?- zaśmiał się Carson.

-Spakowaliśmy pani dwie butelki. Ale zawsze można przyjść po więcej.- Walter puścił jej oko. Uśmiechnęła się i podparła na najbliżej stojącym kapitanie wstając. Poprawiła usztywnienie na nodze i chwyciła torbę z podarunkiem od chłopaków.

-Ja już wracam. Nie upijcie się za bardzo, bo jak wyskoczy jakaś misja,to będziecie niedysponowani.- uśmiechnęła się wychodząc.

-Tak jest, sir!- krzyknęli chórem.


W drodze do Świątyni brunetka myślała tym, czy trójce Jedi w końcu udało się wrócić. Zapięła torbę i udała się do kantyny. Umierała z głodu, ale warto było wyjść z łóżka. Jak by nie mówić, bimber Calluma był całkiem niezły. Łatwo wchodził i nie upijał aż tak bardzo. 

Uśmiechnięta poprawiła torbę na ramieniu i ustawiła się do kolejki za paroma młodzikami.

Nawet nie zauważyła, gdy do środka zaczęły wchodzić ważniejsze osobistości.

-Gdzie byłaś, Alex? Medyczne droidy szukały cię.- na te charakterystyczne słowa odwróciła się. Ujrzała za sobą mistrza Yodę i Windu, a za nimi Aalyę Securę.

-Byłam ze swoim oddziałem klonów, mistrzu Yoda. Trenowaliśmy tory przeszkód i strzelanie.

-Jak się oddział sto dwudziesty piąty, sprawuje, hm?- uniósł brew.

-Coraz lepiej, mistrzu.- gdy przyszła jej kolej nałożyła na tacę pierwsze lepsze danie i udała się do jednego ze stolików pod ścianą. Nie miała zamiaru spędzić tu więcej czasu niż potrzebuje. Chciała tylko porządny prysznic.


***

W pokoju panował półmrok. Tylko przez szczeliny w roletach wpadały pojedyncze strużki światła.

Chłopak siedział na materacu i próbował medytować.

Po powrocie z Mortis miał mętlik w głowie. Czy naprawdę jest wybrańcem? Czy może przywrócić równowagę Mocy?

Szczerze, sam nie wiedział, co o tym myśleć. Nie chciał mieć na sobie takiej wielkiej odpowiedzialności. Jeśli to prawda, to nie miał zamiaru robić sobie coraz więcej kłopotów.

Z tematu o byciu wybrańcem, jego myśli szybko zeszły na słowa wypowiedziane przez Syna. Wtedy, kiedy kazano wybierać mu między jego mistrzem, a padawanem, potwór wysyczał : 'Jeszcze jest jedna kobieta w twoim życiu. Może to ona powinna tu być? Kogo być wybrał, ją, czy ich?' Na te słowa Anakin wściekł się.

Lecz tak naprawdę sam nie wiedział, co miałby uczynić. Wiadomo, że prawdopodobnie każdy wybrałby dwójkę, zamiast jednej osoby. Ale jeśli ta osoba była bliższa jego sercu? 

Po ich pocałunku chłopak był już w stu procentach pewny, co do swoich uczuć wobec brunetki. Wiedział, że za żadne skarby nie powinien, na ale przecież zakazany owoc smakuje najlepiej, prawda?

A szczególnie, jeśli tym owocem ma być młoda Black.

Blondyna zastanawiało, co teraz może robić.

Zbyt długo nie rozmawiali. Nie może przepuścić okazji. Musi z nią porozmawiać. Chciał wiedzieć, jak się czuje po stracie brata, a jak po pocałunku..

Wychodząc z pokoju wpadł na małą Togrutankę.

-Dzień dobry, mistrzu.- uśmiechnęła się.- Ja tylko chciałam porozmawiać o tym co się działo na Mortis. Chcę sobie wszystko poukładać.

-Z tym lepiej do Obi-Wana.- zaśmiał się.

-A masz inne plany?-uniosła brew.

-Mam sprawę do załatwienia.- mruknął i wyminął dziewczynę.

-A czy ta sprawa ma długie brązowe włosy, zielone oczy i siedzi parę pokoi dalej.

-Ahsoka, skąd ty..- wytrzeszczył oczy.

-Zbyt dobrze cię znam.Przekaż jej, że musimy znów się umówić do tego baru!- wybuchnęła śmiechem i poszła tylko w sobie znaną stronę.

-Ach te dzieci.- mruknął pod nosem chłopak i z lekkim uśmiechem zapukał do pokoju dziewczyny.

-Tak?- usłyszał po drugiej stronie.

-Mam wchodzić, czy nie.- przewrócił oczami.

-Wchodź, wchodź. - dziewczyna zaśmiała się cicho.

Otworzył drzwi i wszedł do środka dokładnie je za sobą zamykając. Zielonooka czesała właśnie włosy siedząc na pościelonym materacu.

-Dobrze, że jesteś cały.- uśmiechnęła się. - Jak Ahsoka i Obi-Wan?

-Smark zaprasza cię znów do baru.- poruszył brwiami.- Tym razem zabiorę się z wami.

Dziewczyna na te słowa rozpromieniła się lekko i związała włosy w wysokiego kucyka. 

-Słuchaj, przepraszam, za tamto.. Po prostu mocno się uderzyłam w głowę i..

-Nic się nie stało. Ja właśnie w tej sprawie. Serio, to przez uderzenie w głowę?- uniósł brew.

-No..- zawiesiła się. -Chcesz bimbru?- niewinny uśmiech wpłynął na jej usta. Wyciągnęła z torby dwie butelki i podała jedną Anakinowi.- Miało być na trudniejsze chwile, ale chyba sprawdzi się i teraz. Wczoraj piłam w sali treningowej z chłopakami.

Niebieskooki pociągnął łyk.

-Niezłe.- mruknął.- Umieją pędzić?

-Na to wygląda.- odparła i opróżniła pół butelki. 

-Zwolnij.- zaśmiał się.- Zmieniłaś temat.

-Dlaczego mnie nie odtrąciłeś?- zagięła go odrzucając pustą już butelkę gdzieś w kąt pokoju.

-To ja tu zadaję pytania.- mruknął.

-Odpowiedz.- ściągnęła buty i oparła się o zimną ścianę. Wypuściła z siebie powietrze obserwując chłopaka.

Ten tylko zagryzł wargę i przyciągnął ją siebie za pas. Gdy zaskoczona wpadła na jego tors, chłopak chwycił jej podbródek i dość mocno wbił się w jej usta. Brunetka mruknęła cicho w niego. W końcu wplotła palce w jego włosy i odwzajemniła pocałunek.  Po chwili lekko zdyszani oderwali się od siebie.

-Ja...- jęknęła wpatrując się w jego oczy.

-Och zamknij się w końcu.- powtórzył i z uśmiechem znów opadł miękko na jej wargi.







✔️Together We Can Rule the Galaxy✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz