23

296 17 7
                                    

Leżąc na przykuta do swojego materaca z nogą w usztywnieniu dziewczyna miała mnóstwo czasu na rozmyślania.

Odkąd Obi-Wan, Ahsoka i Anakin zniknęli na jakiejś misji Alex mogła jedynie chodzić do kantyny i leżeć w pokoju, gdyż droidy medyczne badały ją co dwie godziny. I tak w kółko.

Od zdarzenia na Toydarii nie wymieniła z blondynem ani słowa. Nie patrzyli sobie w oczy, nie uśmiechali się do siebie. Brunetka była pewna, że zniszczyła tą przyjaźń, która zakwitła między nimi.

Zrezygnowana przewróciła się na bok i westchnęła ciężko. Gdyby tylko mogła z nim na spokojnie porozmawiać naprawiła by wszystko. No ale Jedi nie wracali od paru ładnych dni. Cała Rada nosiła w sobie nadzwyczajny spokój. W całej Świątyni chyba tylko Alex Black martwiła się o tą trójkę.

Po godzinie bezczynnego leżenia uznała, że najwyżej narobi sobie kłopotów. Wbrew zakazom robotów, wyszła z pokoju a następnie ze Świątyni. Postanowiła, że zobaczy jak tam jej oddział. Ostatnio, z tego co słyszała od Rexa, trochę się uspokoili. Miała nadzieję, że już nigdy nie będzie miała pofarbowanych włosów wbrew jej woli.

Z lekkim uśmiechem weszła na jeden ze ścigaczów stojących przed budynkiem i dodając szybko gazu udała się w stronę przeciwną do tej, w którą podążał każdy napotkany pojazd.

Lecąc szybkim tempem dotarcie do hangarów wojskowych nie zajęło jej dużo czasu.

Utykając na nogę w usztywnieniu udała się do pokoju oddziału sto dwudziestego piątego.

Jak zawsze panował w nim ogromny bałagan, ale nie znalazła w nim ani jednej żywej duszy. Zbita z tropu weszła do hali głównej. Udało jej się wypatrzyć żołnierza z oddziału Kenobiego idącego w stronę sypialni.

-Cody!- podeszła do niego tak szybko jak tylko była w stanie .

-Dzień dobry, pani generał. Coś się stało?- żołnierz wyprostował się lekko i chwycił hełm pod pachę.

-Cześć, słuchaj, widziałeś Aresa i chłopaków? Nie ma ich w pokoju.- podrapała się z tyłu głowy.

-Tak sir.- powiedział odruchowo.- Znaczy.. pani..? Są w sali treningowej.

Oboje zaśmiali się.

-Dziękuję. - uśmiechnęła się i odeszła w stronę jednego z większych pomieszczeń.

Rzadko bywała w salach treningowych w hangarach, ale znała drogę. Idąc przed szerokie korytarze już mogła słyszeć śmiechy dobiegające zza ściany. Otwierając drzwi, na szczęście nie ujrzała ani kropli czegoś kolorowego. Z lekkim wydechem weszła do środka i ujrzała siedzące klony, które rechotały sobie popijając coś z bidonu. Żaden z nich nie miał koszulki, tylko krótkie spodenki.

-Widzę, że macie niezły trening.- stanęła koło nich z miną wyrażającą politowanie.

-Dzień dobry, generale.- zaśmiał się Callum.

-Jak najbardziej dobry.- dodał Nate.

-Co tu robicie? Bo nie widzę, abyście byli spoceni lub choćby zdyszani.- usiadła między nimi.

-My? Trenować? No pani generał, za kogo pani nas ma?- Enzo i Asher śmiali się coraz bardziej z każdym wypowiedzianym słowem przez Axela.

-To co tu robicie?- uniosła brew i wyprostowała nogę.

-Niech pani sama zobaczy.- Tripp podał jej swój bidon.

-Sami robiliśmy.- Carson pociągnął łyk ze swojego.

Dziewczyna popatrzyła po nich wąchając ciecz znajdującą się w bidonie. Do jej nozdrzy dostał się ostry i mocny zapach.

-Co to?

-Proszę spróbować.- zaśmiał się Ares, jak zawsze nieodpowiedzialny kapitan drużyny.

Brunetka lekko wzruszyła ramionami i przechyliła butelkę. Do jej ust dostał się gorzki i mocny alkohol.

-To bimber?- roześmiała się pociągając następny łyk.

W odpowiedzi usłyszała pojedyncze śmiechy.

-Skąd macie składniki? Całkiem niezły.

-Z targu. Przepisu nie zdradzimy.- Walter puścił jej oczko.- Callum jest w tym mistrzem.

-Napędźcie mi trochę na zapas.- chwyciła jeden z bidonów stojących na środku. Zapewne spodziewali się gości bo przynieśli parę dodatkowych.-  Czemu nie pijecie u siebie?

-Bo ktoś mógłby poczuć zapach i dowiedziałby się, że to my. A tutaj nikt tego nie będzie wiedział. To może być każdy.- odparł Nate.

-Całkiem sprytne.- opróżniła pół butelki. Mimo drażniącego gardło smaku, Alex zasmakował ten trunek. Jeszcze z czasów dzieciństwa pamiętała, jak dwóch starych Zabaków pędziło bimber w każdy przedostatni dzień tygodnia dla całej wioski.

-Nie tylko żarty są naszą mocną stroną.


Wracając z sali treningowej, każdy z nich był trochę wstawiony. Najbardziej z nich Enzo, który podtrzymywany przez Ashera i Leviego wciąż się zataczał. Dziewczyna nie chciała popełnić błedu z nocy w baru, więc nie przesadziła aż tak. Lecz dzięki dodatkowym promilom noga przestała ją boleć.

Gdy doszli do pokoju chłopaków, Alex opadła na jedno dodatkowe łóżko. 

-Zapakujcie mi rano butelkę lub dwie.- przeciągnęła się i zrzuciła wysokie buty i pas. Przykryła się cienką kołdrą i obserwowała, jak chłopaki kładą Enzo na jego pryczy.

Z lekkim uśmiechem słuchała przezabawnych opowieści chłopców, aż mimowolnie oczy zaczęły jej się zamykać.

Rozdział wyjątkowo dziś, bo jutro mnie nie ma ^^

✔️Together We Can Rule the Galaxy✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz