Zapach świeżej dostawy książek rozprzestrzenił się po pomieszczeniu, wdzierając w nozdrza brunetki spoglądającej na widok sypiącego śniegu za oknem. Krótko wcześniej pożegnała kuriera, który dowiózł nowości z wydawnictw, aby zapełnić kolejne półki w księgarni. Założyła ją dwa miesiące temu i pomimo małej miejscowości przynosiła zyski. N
Jeszcze pół roku temu nie spodziewała się, że kiedykolwiek ruszy z czymś swoim. Nie sądziła, że wyfrunie z rodzinnego gniazda i zacznie wszystko sama, od nowa. Poprzednie miejsce zamieszkania w Nortshes przysparzało wiele problemów, zmartwień, złych wspomnień. W swoim dwudziestoletnim życiu przeszła zbyt wiele, aż przyszedł moment, kiedy postanowiła działać.
Pewnego dnia usiadła przed komputerem w towarzystwie swojego kuzyna i przeszukiwali ogłoszenia w sprawie domu na sprzedaż. Na początku szło im to opornie, ale z czasem znaleźli wioskę należącą do Fleeshiles.
Nie czekała długo. Zadzwoniła, umówiła się i pojechała na spotkanie z agentem nieruchomości, a tam ostatecznie zdecydowała się na kupno domu. I tak wszystko się zaczęło.
Westchnęła, zerkając na zegarek. Jeszcze godzina, żeby zamknąć sklep i wrócić do domu. Coraz częściej zastanawiała się nad zatrudnieniem kogoś. Mimo małej miejscowości ruchu było coraz więcej, a jej księgarnia była jedyną w promieniu piętnastu mil i czasami miała problem z wyrobieniem się. Potrzebowała kogoś, kto zajmowałby się sprzedażą, a w tym czasie mogłaby dokonywać wszystkich zamówień, które dosyć często dokonywała po pracy. A pracowała od siódmej do dwudziestej pierwszej i mimo to nie zawsze ze wszystkim się wyrabiała.
Z letargu wyrwały ją dźwięki rockowych brzmień, które wydobywały z czarnego telefonu leżącego na ladzie. Zmarszczyła czoło, po czym podeszła do biurka. Widząc na wyświetlaczu imię swojego kuzyna, uśmiechnęła się do siebie, odbierając.
— No witam, moje słoneczko — usłyszała dźwięczny głos Michaela. Kuzyna, a zarazem najlepszego przyjaciela. Nieważne, że pomiędzy nimi było pięć lat różnicy, założył rodzinę mogli na siebie liczyć o każdej dnia i porze. Byli tak ze sobą związani, że kiedy urodziła mu się córeczka, to Isabelle wziął na chrzestną.
— Cześć, staruszku — przywitała się, uśmiechając się. — Jeszcze jestem w pracy, a ty mi przeszkadzasz.
— Wiem, dlatego dzwonię — odpowiedział lekceważąco, jakby nie interesowało go, że mógł zakłócać jej tryb pracy. — Mam dla ciebie pewną niespodziankę.
— Skoro niespodzianka, to po co mnie o niej informujesz? — Uniosła pytająco brew,, po czym oparła się biodrem o blat biurka, czekając, aż jej wyjaśni.
— Wszystko musisz zepsuć. — Usłyszała jego mruknięcie, na co parsknęła pod nosem. – Ale mniejsza z tym. Dzisiaj piątek, a wiesz co to oznacza? — spytał, zmieniając temat, lecz zanim zdążyła otworzyć usta, sam dokończył. — Dokładnie za półtorej godziny jestem u ciebie, ale nie sam.
— Chwilę temu mówiłeś coś o niespodziance — przypomniała.
— Dobrze wiesz, jak u mnie wyglądają niespodzianki, nigdy nie mogę wytrzymać. — Znów próbowała coś powiedzieć, lecz uprzedził ją po raz kolejny. — Clara i Nina przyjeżdżają ze mną! Ale to nie wszystko. Nie przyjeżdżamy na weekend, słońce. Na calutki tydzień!
Rozchyliła wargi, a głos uwiązł jej w gardle. Wszystkie inne dźwięki nagle stały się odległe, a w głowie rozbrzmiewały jej słowa Michaela. Tego się nie spodziewała. Nie pamiętała, kiedy ostatni raz widziała jego żonę Ninę oraz ich córeczkę, oprócz rozmawiania przez kamerkę internetową. Nina miała tak dużo na głowie w pracy jako kierowniczka firmy ubezpieczeniowej, że ciężko było jej przez bardzo długi czas wziąć urlop. A Michael nie chciał zabierać ze sobą dziewczyny, aby nie tęskniła za mamą.
CZYTASZ
Obietnica
RomanceZłożenie obietnicy wymaga wielu poświęceń, w których nie zawsze postępujemy słusznie. Isabella Davim wraz ze skończeniem odwyku, wyprowadza się z rodzinnego miasta, aby uciec od ciężkiej przeszłości, toksycznych ludzi, rodziców, którzy nigdy jej ni...