5

905 46 7
                                    

— Isabella — Przełknęła ślinę i uścisnęła jego dłoń, czując, że jest naprawdę przerażona. Sama świadomość, że była w klubie, w otoczeniu tak dużej ilości osób. Zamierzała spędzić czas z obcymi jej osobami, doprowadzała ją do białej gorączki.

Odsuwając od niego rękę, obróciła głowę.  W jednej chwili zaczęła rozważać ucieczkę. 

— Zamówi ci jakiegoś drinka? — Głos Avie przywrócił ją do rzeczywistości. W jej obecny stanie picie było zbyt ryzykowane, ale zarazem mogło jej pomóc lepiej znieść zaistniałą sytuację i uciec spod natarczywego spojrzenia, które cały czas na sobie czuła.

— Może pójdę z tobą i sobie coś zamówię — zaproponowała, ukradkiem zerkając na Nicholasa.


— Zostań i zdaj się na mój gust. Zaraz wrócę — zapewniła od razu, na co przeklęła w duchu i zanim zdążyła zaprotestować, już jej nie było. 

Niepewnie usiadła do stołu, ignorując osobnika, z którym została. Nie miała na tyle odwagi, aby na niego spojrzeć, przez co zwiesiła głowę, chowając drżące dłonie pod stół. Czuła się źle i pragnęła zaszyć się w kącie z dala od wszystkiego. Cholernie żałowała, że się zgodziła.

— Zdaj się na nią, ona wie co dobre. — Nicholas przerwał milczenie, zwracając jej uwagę. Wzdrygnęła się, przełykając ślinę. 

— Nie wątpię w to — wydusiła z siebie, uśmiechając niemrawo.  — W ogóle nie wiem, co tutaj robię - przyznała, w duchu zaskakując samą siebie. Nie powinien jej się język rozplątywać w jego towarzystwie.

— Uwierz, że ja też. Moje życie to tylko praca, ale czasami warto próbować czegoś nowego — odpowiedział, na co skinęła głową, przenosząc wzrok na parkiet. Lecz była pewna, że nie zamierzał zakończyć ich rozmowy. —  Co się stało, że postanowiłaś wyjść z moją siostrą. Zagroziła ci? 

— Nie — wzruszyła ramionami. — Po prostu umie być przekonująca.

— Avie ma swoje sposoby. Tej dziewczynie nie da się odmówić.

— Ano nie da — przyznała niechętnie, z powrotem przenosząc swoje spojrzenie na ręce, które tym razem umieściła na stole. Ale kiedy zadrżały, szybko je schowała, starając się patrzeć wszędzie, byle nie na niego.

***

Zmarszczył czoło, uważnie obserwując dziewczynę. Zastanawiał się, w jaki sposób do niej dotrzeć, aby zaczęła z nim rozmawiać. Nie był przyzwyczajony, że płeć przeciwna ignorowała go, przez co jeszcze bardziej Isabella go urzekła.

Była dla niego wyzwaniem. Wyczuwał jej tajemniczość na odległość. Jej zachowanie w żaden sposób nie było tutejsze i musiał do niej odpowiednio podejść, żeby nie przestraszyć.

— Wiesz co? Mam dla ciebie propozycję — zaryzykował, podnosząc się z krzesła. Zaskoczona, obarczyła go pytającym spojrzeniem. — Może pójdziemy się przewietrzyć? Avie i tak nie ma, a trochę świeżego powietrza nam dobrze zrobi. Przy okazji zapalę.

— Przecież paliłeś tutaj — zauważyła, marszcząc czoło. 

— Trudno — wzruszył ramionami, nie widząc przeszkód, aby tym razem zrobić to na dworze. Może świeże powietrze jej trochę pomoże, a przy okazji skorzystałby na tym i zapalił. — Jednak mam ochotę nabrać świeżego powietrza, a po co masz tutaj sama siedzieć, no nie? — przegryzła wargę, jakby rozważała, czy to dobry pomysł. Cierpliwie czekał, nie zamierzając nalegać, ale ostatecznie skinęła głową i dołączyła do niego.

ObietnicaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz