45

455 21 6
                                    

Opierał się rękoma o balustradę, obserwując siedzącą na pomoście w towarzystwie Niny i Clary. Zdecydował dać sobie i dziewczynie chwilę wytchnienia, spędzając ten czas z Michaelem, który stał obok niego pijąc kawę. Po śniadaniu Michael zaproponował rozmowę. Przystał na nią od razu, domyślając się, że mężczyzna chce zapytać o relację z jego kuzynką. Zmieniła się od wczorajszego wieczoru. Więcej się uśmiechała, rozmawiała, co nie umknęło jego uwadze.

- Kochasz ją - zagaił mężczyzna, przerywając ciszę. - Widzę jak na nią patrzysz. To już nie tylko pożądanie, Nicholas. Ty...

- Zakochuję się w niej - poprawił, bo nie chciał rzucać słów na wiatr. Chciał być pewien, jeżeli miał się posługiwać tak ważnym w jego życiu słowem.

- Czyli ją kochasz, tylko jeszcze tego nie zaakceptowałeś -skwitował mężczyzna, na co Nicholas westchnął. - A ona kocha ciebie, Nick. Tylko nie miała nigdy wzoru do naśladowania, przez co ciężej jest jej zrozumieć swoje uczucia.

- Uczucia, jak uczucia. Gorzej, że cały czas się boi, że ją zostawię, Mike.

- A oboje wiemy, że tego nie zrobisz - dopowiedział, na co Nicholas skinął głową, odbijając się od balustrady. - Powiem ci jedno... Na dniach dowiesz się prawdy, jestem tego pewien. Znam ją i widzę jak jest. Ona już nie daje rady.

- Albo w końcu nie wytrzymam i sam ją z niej wyciągnę - mruknął pod nosem, ale na tyle głośno, by mężczyzna usłyszał. - Jeżeli to ma sprawić, że będziemy razem i oboje pogodzimy się ze swoimi uczuciami, jestem gotowy z niej to wyciągnąć, chociażby siłą.

- Powiem ci jedno, Nick... Nie sądziłem, że Isabella kiedykolwiek znajdzie w swoim życiu kogoś takiego, kto naprawdę ją pokocha, nie raniąc jej. Kto naprawdę jest w stanie zapewnić jej bezpieczeństwo, akceptując ją. A tu pojawiłeś się ty. Facet, który wywrócił jej życie o góry nogami, przed którym tak się wzbraniała - nabrał głęboko tchu, a Nicholas zobaczył w jego oczach łzy. - Naprawdę, jestem ci cholernie wdzięczny. Jeszcze nigdy nie widziałem jej tak szczęśliwej, jak przy tobie. Kiedy.... - urwał, kręcąc głową. Brunet zmarszczył czoło, mając wrażenie, że mężczyzna chciał mu powiedzieć coś istotnego, ale w porę się opanował. - Nieważne... Lepiej chodźmy do naszych kobiet. Skończył się czas bez nas - dopowiedział, po czym posyłając mu sztuczny uśmiech, wyminął go. Ale Nicholas nie poszedł za nim, tylko w miejsce, w którym jeszcze przez chwilę stał, zastanawiając się, co on chciał mu powiedzieć. Czuł, że to miało związek z jej przeszłością. Czyżby naprawdę był coraz bliżej odkrycia prawdy?

Obracając się z powrotem do balustrady, aby mieć lepszy widok na Isabelle, poczuł wibrację w kieszeni spodni. Zdziwiony, zmarszczył czoło. Wyraźnie wszystkim mówił, że mają go nie dręczyć, bo wyjeżdża. Ale kiedy zobaczył, że dzwoni Avie, od razu odebrał. Zanim jednak zdążył cokolwiek powiedzieć, usłyszał coś, przez co zaparło mu dech w piersiach.

- Ona wróciła, Nicholas.

Po wypowiedzianych słowach, jego wzrok skoncentrował się na Isabelle, która w tym samym momencie spojrzała na niego. Jego przeszłość powróciła. Przeszłość, która już dawno poszła w zapomnienie zaraz po wyjeździe Mii, a teraz powróciła, kiedy zaczął sobie życie układać.

- Kiedy? - wydusił z siebie, przecierając twarz dłonią. Nawet z tej odległości zobaczył pytające spojrzenie Isabelle, które musiał zignorować, obracając się do niej plecami i opierając o balustradę. Nie mógłby się skupić na rozmowie, kiedy tak na niego patrzyła.

- Wczoraj wieczorem - odpowiedziała, a w jej głosie usłyszał przejęcie. - Nick... kwestia czasu, aż pojawi się u nas. O ile już nie była, tyle że mam zajęcia. Leon mówił, że spotkał się już z nią i wspominała, że zostaje, że nigdzie się nie wybiera i musi naprawić to, co spierdoliła.

ObietnicaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz