33

554 20 27
                                    

Wszedł do kuchni, od razu zabierając się za rozgniatanie ciasta, aby odciążyć Ninę i ukradkiem zerkać na stojącą do niego tyłem Isabelle. Rozmawiała z Niną, śmiejąc się przy tym, na co jej ciało poruszało się, przez co nie mógł się skupić. Sama świadomość, że chwilę temu to ciało znajdowało się na nim, a on mógł je dotykać, jedyne o czym myślał, to o niej, w jego ramionach, z daleka od wszystkiego. 

— Wujek, a przyjedziesz jutro? — spytała nagle Clara, wyrywając go z letargu i zwracając na siebie uwagę Isabelle. Nagle obróciła się, patrząc to na niego, to na Clarę.

— Oczywiście, słońce — odpowiedział, kierując swój uśmiech w stronę brunetki. Dziewczyna zmrużyła oczy, dając mu do zrozumienia, że już nie żyje. — Jeżeli chcesz, to zabiorę Avie, co ty na to? — zaproponował i mógł przysiąc, że na twarzy Isabelle zobaczył pewnego rodzaju ulgę.

— Tak! — ucieszyła się, klaszcząc. — Ale jeżeli jej nie zabierzesz, to będę na ciebie zła, wujku — pogroziła mu palcem, na co zaśmiał się.

— Masz — usłyszał za sobą znajomy głos, po czym dziewczyna stanęła z jego prawej strony, stawiając słoik z czerwonym sosem na stole, przy tym ocierając się o niego ramieniem. — I przestań się tak na mnie gapić — wycedziła na tyle cicho, że nikt inny nie mógł tego usłyszeć, po czym mijając go, nie obarczyła ani jednym spojrzeniem. — Nina, jak skończymy, to muszę jechać do sklepu, będziesz coś chciała? — spytała, zwracając się do kobiety. Musiał przyznać, że od razu go zainteresowała i mógł po raz kolejny wykorzystać szansę, aby byli sam na sam.

— Mogłabyś kupić jakieś soki na obiad — zaproponowała, mrugając okiem do Nicholasa. Zmarszczył czoło, nie rozumiejąc. — Nicholas ci pomoże. Nie będziesz musiała dźwigać. Trzeba korzystać z tego, że masz faceta w domu — dopowiedziała, na co parsknął, a Isabella skarciła go wzrokiem.

-Naprawdę, Nina? - skrzywiła się, unosząc pytająco brew. Nina wzruszyła tylko ramionami, po czym z powrotem zajęła się krojeniem. Zdecydowanie kochał rodzinę brunetki.

***

Weszła do pokoju, aby się przebrać na zakupy, zamknęła za sobą drzwi, opierając się o nie plecami. Nie tak to sobie wszystko wyobrażała, kiedy wspominała o zakupach. Oczywiście nie było to wymówką, bo potrzebowała papierosów. Ale chciała sama pojechać, odpocząć na chwilę od towarzystwa Nicholasa. Cały czas zastanawiała się, co ją do tego podkusiło skoro normalnie tak się nie zachowywała. Ale najwyraźniej potrzeba jego bliskości była silniejsza od jej rozumu, przez co teraz pluła sobie w brodę, że pokazała mu swoją słabość.

Narzucając czarny golf, pozostawiła wcześniej ubrane legginsy, poprawiła kucyka, po czym szybkim krokiem wyszła z pokoju, informując, że jedzie. Przy drzwiach czekał już na nią Nicholas, który trzymał dłoń na klamce, na wywróciła oczami, wsuwając na nogi buty, a na ramiona narzucając kurtkę. W tym samym momencie, mężczyzna otworzył drzwi, przepuszczając pierwszą, za co podziękowała cichym mruknięciem.

— Jedziemy moim — poinformował ją, zanim zdołała podejść do swojego samochodu.

— Wolałabym, żebyśmy jechali osobnym i zgubili gdzieś po drodze, żebym nie musiała oglądać ciebie, a ty mnie — mruknęła pod nosem, ale na tyle głośno, żeby mężczyzna to usłyszał. Najwyraźniej było to błędem, bo Nicholas złapał ją za ramię, obracając do siebie.

— To, że nagle będziesz udawać oschłą, niczego nie zmieni, Isabelle. Nie zmieni tego, co pomiędzy nami się wydarzyło, więc mnie nie wkurwiaj — powiedział z wyraźną irytacją w głosie, omiatając jej twarz surowym spojrzeniem. — A uwierz, zrobię tak, że po raz kolejny wszystko obrócę przeciwko tobie.

ObietnicaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz