Wrócił do domu, a uśmiech z jego twarzy w ogóle nie schodził. Był cholernie z siebie zadowolony, że jego plan się powiódł, a Isabella zdradziła się przed nim. Nie miała innego wyjścia, żeby zgodzić się na spotkanie, bo inaczej nie dałby jej spokoju i ostatecznie uległa.
Wjechał do warsztatu i odstawił swój motocykl na miejsce. Spojrzał na niego ostatni raz. Jutro zamierzał kupić nowy, a ten sprzedać, albo oddać wujkowi.
Ściągnął kask, po czym usłyszał chrząknięcie dochodzące z progu. Zanim dojechał na miejsce, zadzwonił do Avie, aby otworzyła mu bramę garażową do warsztatu. Zapomniał wziąć do tego pilot i teraz dziewczyna czekała na niego. Opierała się o framugę ze skrzyżowanymi rękoma na piersiach, unosząc pytająco brew.
— Chyba boję się zapytać, co zrobiłeś, że jesteś tak zadowolony — odezwała się pierwsza, wzdychając. Uśmiechając się szeroko, odwiesił kask na kierownicę maszyny i podszedł do blondynki, przeczesując palcami stojące na wszystkie strony włosy.
— Jutro Isabella będzie u nas. — Nie zamierzał owijać bawełnę, na co otworzyła szeroko oczy, uchylając wargi, a ręce opuściła wzdłuż ciała.
— Czy ciebie kurwa dzisiaj coś wzięło? — Wydusiła z siebie, kręcąc głową. — Przecież to jest niemożliwe. Co ty chrzanisz? Sama mi dzisiaj mówiła, że...
— Jak przestaniesz tak przeklinasz, to ci powiem — przerwał jej, ściągając z siebie kurtkę i mijając dziewczynę w progu, powiesił ją na pobliskim wieszaku. — Zamknij bramę, będę w kuchni — oznajmił jeszcze, śmiejąc się pod nosem. Może i nie powinien jej tak wykorzystywać, ale chciał jej dać chwilę na przetrawienie wypowiedzianych przez niego słów. Sam jeszcze do końca w to nie dowierzał, a co dopiero jego siostra.
Zanim zdołał wejść do kuchni, podbiegła do niego, mijając go. Zagrodziła mu drogę i spojrzała na niego spod przymrużonych powiek, opierając ręce na biodrach. Widząc jej minę, parsknął.
— Lepiej zacznij już mówić, zanim porządnie mnie wkurwisz — wycedziła, ostrzegając, na co wywrócił oczami, kręcąc głową z rozbawieniem. Oparł się ramieniem o framugę i skrzyżował ręce na piersiach, uważnie ją obserwując. — Nicholas! — Podniosła głos, a w jej oczach dostrzegł rozdrażnienie.
Postanowił już więcej jej nie drażnić i westchnął, przeczesując palcami włosy.
— Skorzystałem z pewnych środków, które pozwoliły mi zmusić Isabelle do spotkania — wyjaśnił, na co uniosła pytająco brew, nie rozumiejąc. — Nie patrz tak na mnie, więcej nic ci nie powiem.
— Ale pod jakimś warunkiem się zgodziła, tak? — Nie odpuszczała. — Co to było?
— Siostrzyczko — westchnął, opierając ręce na jej ramionach i nachylił się. — Jeżeli będę chciał ci coś powiedzieć, to ci powiem, tylko na razie musisz żyć w niewiedzy. Wiem, że z tym u ciebie ciężko, ale no życie — wzruszył ramionami, po czym puścił ją, wymijając. Rzucając się na kanapę wziął pilot, zerkając w tym czasie na Avie, która nadal stała tak, jak wcześniej.
— Mam tylko nadzieję, że niczego nie spierdolisz, a wszystko się ułoży.
— Uwierz mi, że zrobię wszystko, aby Isabella się do mnie przekonała — zapewnił ją ze stanowczością w głosie, na co obróciła głowę w jego stronę, posyłając mu delikatny uśmiech.
***
Podjechała pod budynek i wywróciła oczami, kiedy to czerwony jeep pojawił się w tym samym czasie po drugiej stronie drogi. Wysiadając, nadal modliła się w duchu, że jednak mężczyzna pojedzie do domu i będzie musiała go znosić dopiero wieczorem, ale niestety, jak tylko wysiadła, kątem oka zobaczyła, jak Nicholas robi to samo razem z Avie. Jakież było jej zdziwienie, kiedy to oparł się o drzwi samochodu, odpalając papierosa i uważnie ją obserwując, uniósł zaczepnie kącik ust, spomiędzy którego wydmuchał dym.

CZYTASZ
Obietnica
RomanceZłożenie obietnicy wymaga wielu poświęceń, w których nie zawsze postępujemy słusznie. Isabella Davim wraz ze skończeniem odwyku, wyprowadza się z rodzinnego miasta, aby uciec od ciężkiej przeszłości, toksycznych ludzi, rodziców, którzy nigdy jej ni...