Krzątała się po księgarni, czując, jak się wewnątrz płonie i ściska ją w podbrzuszu. Od kilkunastu minut szukała swojego telefonu, który zniknął jej w niewyjaśnionych okolicznościach. Miała świadomość, że to wszystko przez to, że od samego rana była roztargniona i jak nie wylała świeżo zrobioną kawę do śniadania, to wychodząc z domu potknęła się i o mało co nie wylądowała na ziemi.
Denerwowała się spotkaniem z Nicholasa wujostwem i nie mogła się na niczym skupić, bo nogi odmawiały jej posłuszeństwa, a ręce się trzęsły. Jak tylko przyjechała do pracy, to również nic jej nie wychodziło. Ciągle myliła się przy wpisywaniu kodów i ostatecznie Avie się nad nią zlitowała i jedyne, czym mogła się zajmować, to układaniem książek na półce.
W duchu dziękowała, że w ten weekend Avie akurat miała wolne od studiów i mimo wcześniejszego wyjścia z księgarni, nie będzie musiała jej zamykać. Chociaż wolałaby już siedzieć do końca, żeby tylko nie iść na obiadokolację, jak to Nicholas określił, pojawiając się na chwilę w trakcie przerwy w pracy.
Okazało się, że muszą być wcześniej, niż na wieczór, rzekomo na siedemnastą, a jeszcze musiała doprowadzić się do porządku, przez co teraz szukała na szybko telefonu. Bez niego nie zamierzała nigdzie wychodzić, a Avie trzymająca rękę na pulsie w pewnym momencie uświadomiła jej, że to już czas, aby wyszła.
- Czego ty szukasz? - zagadnęła ją blondynka, jak zaczęła podnosić wszystkie możliwe książki leżące na blacie biurka. Nie miała pojęcia, skąd jej telefon mógłby się tam znaleźć, ale dzisiejszego dnia wszystko było możliwe.
- Widziałaś mój telefon? - spytała z nadzieją w głosie, rozglądając się, po czym jej wzrok skupił się na półce z książkami, na której chwilę wcześniej coś układała. Lecz zanim ruszyła w jego stronę, ciche chrząknięcie za nią zwróciło jej uwagę.
- Przez mojego brata, to ty niedługo głowę zgubisz - zażartowała blondynka, a na jej słowa zmarszczyła czoło. Spojrzała pytająco na dziewczynę i dopiero po chwili zobaczyła, że jej dłoń jest wyciągnięta w jej stronę, a na niej znajduje się jej zagubiona rzecz. - Leć i bawcie się dobrze.
- Boże, gdzie on był?
- Cały czas leżał na blacie, Isie - spojrzała na nią z rozbawieniem, odchylając się na krześle. - Wystarczyło nie rzucać tak książkami, a zobaczyłabyś, że leży obok mnie.
Isabella westchnęła, przeczesując włosy palcami, po czym oparła się łokciami o blat, zwieszając głowę. Była tak zdenerwowana, że musiała na chwilę się uspokoić. Inaczej nie będzie zdolna do prowadzenia pojazdu, a musiała dojechać szybko, aczkolwiek spokojnie, żeby nie spowodować żadnego wypadku. A dzisiaj mogłoby do tego dojść.
- Uwierz, ciocia i wujek nie gryzą - zapewniła ją blondynka, przez co spojrzała na nią spod byka, nie wierząc, że tak ją próbuje pocieszyć. - Ewentualnie będą chcieli cię poznać. Wiesz, Nicholas jeszcze żadnej dziewczyny do nich nie przyprowadził, to...
- Właśnie, będą chcieli mnie poznać - przerwała jej, akcentując każde wypowiedziane przez siebie słowa. - A to skończy się jednym, wielkim fiaskiem. Nie powiem im nic, czego wy nie wiecie, czyli praktycznie wcale.
- Powiesz to, co uważasz za słuszne - uśmiechnęła się pokrzepiająco. - Może kiedyś bardziej się otworzysz i chociaż my ciebie naprawdę poznamy.
- Wiesz kiedy to się stanie? Kiedy z tego, co jest między mną, a Nicholasem zrodzi się w coś więcej, niż tylko pożądanie. A wtedy wszyscy wiemy, co się wydarzy.
- Idź już lepiej - wskazała głową na drzwi, ignorując jej monolog, na który sama nie miałaby ochoty odpowiedzieć. Zdawała sobie sprawę, jak Avie, czy Nicholas mają dosyć rozmów na ten temat, ale nie zamierzała siebie oszukiwać tak, jak to oni robili. - Powodzenia - dodała na odchodne dziewczyna, kiedy to już otwierała drzwi na zewnątrz. Podziękowała jej skinięciem głowy i ulotniła się z księgarni, zapalając od razu papierosa. Chciała, żeby ten dzień już się skończył.
CZYTASZ
Obietnica
RomanceZłożenie obietnicy wymaga wielu poświęceń, w których nie zawsze postępujemy słusznie. Isabella Davim wraz ze skończeniem odwyku, wyprowadza się z rodzinnego miasta, aby uciec od ciężkiej przeszłości, toksycznych ludzi, rodziców, którzy nigdy jej ni...