13

641 27 7
                                    

Od wczoraj próbowałam opublikować ten rozdział, aż w końcu po wielu jego poprawkach, wstawiam go. Nadal nie jestem do końca zadowolona, ale na pewno bardziej, niż wczoraj.

Miłego czytania :)

***

Obserwowała Avie z  nadzieją, że Nicholasowi nie wpadnie do głowy pomysł, aby do niej przyjechać. Naprawdę nie chciała go widzieć i od początku w duchu modliła się, żeby tylko udało im się tego uniknąć. Może by tak się stało, gdyby się tak nie zagadały, a teraz musiała ponieść tego konsekwencję.  Może i przesadzała. Może za bardzo się zagalopowywała z myślami, ale naprawdę była pewna, że nie odpuści i przyjedzie. 

Zdążyła go na tyle poznać, że nie odpuszczał okazji, aby trochę uprzykrzyć jej życie. Mogłaby obwiniać Avie, że odebrała telefon i mu powiedziała, gdzie jest, ale to nie miało sensu. Mogła winić tylko siebie za swoją lekkomyślność. Mogła jej nie zapraszać, bo i tak niczego istnego się nie dowiedziała. Jedynie, co dziewczyna zrobiła, to upewniła ją, że na Nicholasa nie ma żadnego sposobu, a to naprawdę ją przerażało.

— Isie, wszystko w porządku? —Dotarł do niej zatroskany głos dziewczyny. Ocknęła się, posyłając jej niemrawy uśmiech. — Nie martw się, nie wpadnie mu do głowy, aby nagle tutaj przyjechać.

— Jesteś tego pewna? — Uniosła brew, nie dowierzając, że właśnie to powiedziała. — Bo ja nie. Do restauracji też przyszedł, mimo że nie był zaproszony i zrobił to celowo. Znasz go i wiesz do czego jest zdolny, więc proszę, nie okłamuj mnie.

— Uwierz, że nadal jest mi cholernie przykro z tego powodu i nie powinno do tego dojść — mruknęła, opuszczając głowę i zaczęła się wpatrywać w trzymany w dłoni telefon, obracając nim na wszystkie strony. — Ale ja nie mam wpływu na to, co on robi. Jest dorosły i powiedz mi, co ja mogę?

— Nie wiem, dotrzeć do niego? Znaleźć mu jakąś kobietę? Masz mnóstwo koleżanek. Na pewno znajdzie się jakaś, która jest normalna.

— Nie wierzę, że to mówisz — parsknęła, kręcąc głową. — Tu nie ma normalnych dziewczyn, Isabelle. Może w twoim mieście tak było, ale nie w naszym. Tu wszyscy wszystkich znają i każdy wie, jaki kto jest, a wierz mi. Większość to są pokroju jego byłej dziewczyny.

— To już nie mój problem, Avie - zauważyła. A teraz może lepiej będzie, jak ciebie odwiozę, zanim Nicholasowi wpadnie do głowy, aby tutaj przyjechać.

— Jeżeli ma taki zamiar, to podejrzewam, że już jest w drodze. Jedynie co ci się uda, to może go wyminąć, ale i tak się spotkacie.

Wydała z siebie jęk rozpaczy, chowając twarz w dłonie. Po raz kolejny była na straconej pozycji i to po raz kolejny przez własną głupotę. Nie miała pojęcia, gdzie się podziało jej logiczne myślenie, ale najwyraźniej uleciało razem z zatrudnieniem Avie. Odkąd to ona pojawiła się u niej w pracy, wszystko legło w gruzach i zaczęła mieć problemy, których nie powinna. 

Kiedy tylko zaczęła odwyk, jej lekarz zakomunikował jej, że będzie musiała na jakiś czas odciąć od wszystkiego, aby dojść do siebie. Z początku było jej ciężko. Nie mogła widywać się z bliskimi. Musiała brać leki, walczyć ze sobą, rozmawiać z psychiatrą, wysłuchiwać jego kazań. Z czasem, kiedy zobaczył wyraźne zmiany, pozwalał jej spotykać się z rodziną, jeździć do nich na weekendy, pod warunkiem, że będzie ciągle pod telefonem. 

Jakiś czas później wszystko zaczęło wracać do normy, co prawda trwało to rok i do tej pory musiała walczyć o siebie, ale i tak po odwyku zachowała pewne zasady, które do tej pory jej pomagały, szczególnie odizolowanie się. 

ObietnicaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz