2

1.1K 54 15
                                    

Wróciła z Clarą do domu, a Michael na wejściu zaproponował wyjazd na pobliskie lodowisko. Z początku brunetka sceptycznie do tego pomysłu podeszła. Była to sobota i mogło być naprawdę dużo ludzi, co nie byłoby dla niej korzystne, lecz nie chciała niszczyć radości Clary i również się zgodziła. Miała nadzieję, że nie będzie tego żałowała. A ku jej zaskoczeniu, po dotarciu na miejsce, nie było tak dużo ludzi, jak to na weekend przystało. 

Ubrała łyżwy, po czym zdecydowała skorzystać z tutejszej knajpki. Kupiła w niej dwa kubki gorącej czekolady, a następnie wróciła do siedzącej na ławeczce Niny. Kobieta obserwowała swojego męża, który uczył Clarę jeździć na łyżwach. Z racji, że wykupili pakiet na dwie godziny, spokojnie mogły posiedzieć, ogrzać się napojem i porozmawiać.

— To opowiadaj, co tam u ciebie słychać — zagaiła ją Nina, upijając łyk i zerkając na nią ukradkiem.

— Praca, praca i jeszcze raz praca. Ale przynajmniej podnoszę się psychicznie i mogę zapomnieć o niektórych rzeczach — odpowiedziała, na co szatynka skinęła lekko głową, posyłając jej niemrawy uśmiech. 

Miała wrażenie, że dziewczynę coś gryzło, odkąd przyjechała i miała zamiar poruszyć ten temat, ale nie wiedziała jeszcze jak. Znała ją na tyle, że była pewna, że coś ukrywała. Jej nerwowe ruchy, mima twarzy, rozbiegane spojrzenie wystarczająco jej mówiły.

— Chris też chciał przyjechać, ale niestety musiał zostać. Kazał przekazać, że cię kocha i w przyszłym tygodniu już cię odwiedzi — odezwała się cicho, a Isabella uśmiechnęła się na wieść o bracie, z którym wczoraj wymieniła kilka wiadomości. 

Ale tworzenie gry komputerowej pochłaniało zbyt wiele czasu, aby mogli porozmawiać dłużej. Potrzebował przy tym skupienia, nie mogło być ani jednego błędu, a rozmawiając, mogłaby go tylko rozpraszać. Kiedyś pokazywał jej jak to wszystko działa, ale jak tylko zobaczyła te wszystkie skrypty, stwierdziła, że to dla niej czarna magia. Chciała się nauczyć, ale jej głowa nie przyswajała tak trudnych rzeczy.

— Nadrobimy to. Jak jeden weekend nie przyjedzie, to się nic nie stanie — odpowiedziała, po czym spojrzała na dziewczynę ponaglająco. — Powiesz mi w końcu co cię gryzie?

— Twoi rodzice...

— Nie chcę nic o nich słyszeć, Nina — ostrzegła, od razu jej przerywając. — Dla mnie oni nie istnieją. Gdybym się nie wyrwała, to nadal byłabym nikim.

— Im naprawdę jest głupio. Wiedzą, że popełnili błąd i naprawdę chcieliby to naprawić.

— Oni nie wiedzą, że popełnili błąd. Chris im powiedział jak bardzo sobie radzę, to teraz są dumni ze swojej córeczki, ale gdzie byli wcześniej, kiedy sobie z niczym nie radziłam? Tylko Chris to, Chris tamto, a ja byłam nikim.

— Rozumiem cię, ale może z czasem się pogodzicie. To jednak twoi rodzice.

— Oni mnie tylko zrobili, wychował mnie brat — wycedziła, tracą cierpliwość i nie chciała dalej słuchać ciężkiego dla niej tematu. Dopiła gorącą czekoladę i nie czekając na Ninę, wyrzuciła kubek do pobliskiego śmietnika, przejeżdżając przez bramkę na lodowisko.

Wjeżdżając na lód, zacisnęła pięści, łapiąc oddech. Wiedziała, że Nina nie chciała dla niej źle. Zawsze ją wspierała, kiedy tylko przychodziła do Michaela z płaczem. Wiedziała jaka jest sytuacja, jednak ciągle miała nadzieję, że przyjdzie moment, w którym pogodzi się z rodzicami i wszystko będzie dobrze, ale nie będzie. Nigdy się z nimi nie pogodzi. 

Odkąd pamiętała, zawsze była tą gorszą dla ojca i matki. Rodzice wiecznie wychwalali Chrisa, bo miał lepsze oceny, miał lepsze zachowanie, lepiej sobie ze wszystkim radził, dzięki czemu dostał pracę w wymarzonej firmie i później tylko powtarzali, że powinna brać z niego przykład.

ObietnicaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz