— O boże, ratujesz mi życie — powitała go tymi słowami Avie, jak tylko wszedł do księgarni z pudłem gorącej pizzy w środku, roznosząc jej przyjemny zapach po pomieszczeniu. Śmiejąc się pod nosem z jej reakcji, podszedł do biurka, kładąc karton na blacie, po czym spojrzał w stronę stojącej przy półce Isabelle.
Kiedy ich spojrzenia się spotkały, spoważniał, przypominając sobie o dzisiejszym poranku. Widział jej smutne spojrzenie, którym go obarczała. Jej niepewność na twarzy. Miał wrażenie, że zaraz wyrzuci książkę, którą trzymała w dłoni na podłogę i ucieknie stąd w popłochu. Jednak tego nie zrobiła, wytrzymując jego spojrzenie.
— Nie musiałeś — wychrypiała, odchrząkując. — Ale dzięki.
Skinął ledwo zauważalnie głową. Nerwowo postępowała z nogi na nogę, a jej gałki oczne poruszały się, patrząc wszędzie, byle nie na niego. Jak wcześniej wytrzymywała jego spojrzenie, tak teraz widział jej skrępowanie, którego nie mógł znieść. Nie zważając na siostrę zajętą jedzeniem, podszedł do brunetki, czym zmusił ją, aby jej niebieskoszare tęczówki skupiły się na nim.
— Idziemy zapalić? — zaproponował, zatrzymując wzrok na lekko uchylonych wargach, z których z powrotem przeniósł się na jej oczy. Widział w nich nieme pytanie. Najwyraźniej nie była pewna, czy to luźna propozycja, czy coś jest na rzeczy. Sam nie wiedział, ale potrzebował zostać z nią sam na sam.
Jej przełyk poruszył się, lecz spomiędzy ust nie wydobył się żaden dźwięk. Zrobił kolejny krok w jej stronę, całkowicie zmniejszając ich odległość, przez co była zmuszona zadrzeć podbródek.
— Nic nie oczekuję — powiedział cicho, nie chcąc, żeby Avie cokolwiek usłyszała. Chociaż podejrzewał, że była tak zajęta konsumowaniem, że nic innego jej nie obchodziło.
Isabella przegryzła wargę. Widział, jak po raz kolejny bije się ze swoimi myślami, patrząc to na niego, to za jego plecy, jakby tam szukała odpowiedzi. Ostatecznie jednak zatrzymała się na nim.
— Z chęcią — odpowiedziała, na co jego kącik ust drgnął, lecz zaraz spoważniał. Mogłaby to odebrać inaczej, a naprawdę nic więcej od niej nie oczekiwał. Nie po tym, jak mu puściły nerwy. — Avie, idziemy zapalić — poinformowała dziewczynę, odkładając książkę na półkę, po czym minęła go. — Jakby co, to wywieś kartkę z zaraz wracam i zamknij drzwi.
— Nie ma problemu —odpowiedziała z pełną buzią, wystawiając do niej kciuka, w drugiej ręce trzymając pizzę. Parskając pod nosem, zerknął ukradkiem na Isabelle, która pokręciła głową w rozbawieniu. Zarzucając na siebie kurtkę, bez zbędnych słów skierowała się na zaplecze. Nie rozumiał, dlaczego idą tam, a nie na przód i zmarszczył czoło, uważnie obserwując jej poruszającą się sylwetkę. Pierwsze co, jego oczy zatrzymały się na jej pośladkach, które teraz były odsłonięte i eksponowane pod czarnymi legginsami. Czuł, jak na jej ruchy robi mu się gorąco i zaczął żałować, że w ogóle wpadł na pomysł z wyjściem na papierosa. Teraz już nie był taki pewien, czy niczego od niej nie oczekiwał. W tym momencie miał ochotę rzucić się na nią.
Kręcąc głową, aby wyrzucić z głowy niesforne myśli, zobaczył drzwi prowadzące na tyły sklepu. Dziewczyna otworzyła je, po czym wyszła, przytrzymując je dłonią, żeby się przed nim nie zamknęły.
— Chyba muszę cię zatrudnić jako catering — zagadnęła go pierwsza, stając przy ścianie w zaułku i wyciągnęła z kieszeni paczkę papierosów, którą go poczęstowała. Zaskoczony, że sama się odezwała, dopiero po chwili ogarnął, że chciała go poczęstować. — Avie będzie zadowolona.
— Avie zawsze jest zadowolona — przyznał jej rację, odpalając papierosa. — Wystarczy jedzenie, a więcej nie trzeba. Mi wystarczą inne rzeczy, ale jak kto woli —wzruszył ramionami, mówiąc te słowa wprost w jej oczy, na co speszona odwróciła głowę w bok, wypuszczając dym przez nos.

CZYTASZ
Obietnica
RomanceZłożenie obietnicy wymaga wielu poświęceń, w których nie zawsze postępujemy słusznie. Isabella Davim wraz ze skończeniem odwyku, wyprowadza się z rodzinnego miasta, aby uciec od ciężkiej przeszłości, toksycznych ludzi, rodziców, którzy nigdy jej ni...