15

617 27 2
                                    

Miłego czytania :)

***

Obserwował blask księżyca oświetlający cały podjazd. Podpierał się plecami o ścianę, wydmuchując dym spomiędzy uniesionego kącika ust. Nie mógł zasnąć przez nadmiar emocji, więc wyszedł na dwór, aby nabrać świeżego powietrza do płuc.

Przymykając powieki, zaciągnął się tytoniem. Przypomniał sobie ostatnią rozmowę Isabelle i wiadomość, na którą nie odpisał. W pewnym momencie chciał to zrobić, ale ostatecznie zrezygnował. Miał zamiar najpierw ochłonąć i dopiero rano jej powiedzieć, że nic takiego się nie stało. 

Może i poczuł się zraniony, ale to nie była wina słów, tylko wina tego, że nigdy nie mógł tak naprawdę poczuć się nastolatkiem, a przez to tak się później zbuntował, że kiedy Avie dorosła, zaczął chodzić do klubów i wyrywać dziewczyny do łóżka, aby się nie zaangażować.  Po śmierci rodziców obiecał sobie, że nigdy nie będzie chciał mieć tej jedynej osoby u boku, żeby tylko nie musiał przeżywać po raz kolejny straty tak bliskiej mu osoby. 

Wystarczająco bał się o Avie i wujostwo, żeby na swoje barki brać kolejną osobę. Takie przekonanie miał do momentu, w którym na jego drodze nie pojawiła się Isabella. Zwyczajna dziewczyna, po przejściach, która zrozumiałaby go jak nikogo innego, a która tak zawróciła mu w głowie, że już tego pierwszego dnia wiedział, że tak szybko sobie jej nie odpuści. Od tego dnia wiedział, że nie chciał jej tylko w łóżku, a naprawdę chciał ją poznać, aby ich relacje od początku były takie, jak być powinny.

Pstrykając palcami, wyrzucił w ten sposób niedopałek. Odbił się od ściany z zamiarem pójścia do domu, lecz zatrzymał się, słysząc szczęk otwieranych drzwi. Widząc smugę światła wpadającą ze środka domu na beton, zmarszczył czoło i wychylił się, natrafiając wzrokiem na Avie, która kierowała się w jego stronę.

— Wszystko w porządku? — ziewając, przeciągnęła się, po czym posłała mu zaspany uśmiech. — Rzadko kiedy po nocach palisz.

— Tak, w porządku. Po prostu pełnia nie sprzyja.

— Pełnia nie sprzyja, powiadasz? — przejechała językiem po wargach, posyłając mu znaczące spojrzenie, na które wywrócił oczami. Nie miał ochoty na przekomarzania się, więc wyminął ją.— Chyba pewna dziewczyna ci nie sprzyja.

— Lepiej idź już spać, Avie. Dobrze ci radzę — odburknął, mając zamiar ignorować jej osobę, ale dziewczyna nie ustępowała, idąc za nim krok w krok do wnętrza domu.

— I tak wiem, że chodzi o Isabelle — usłyszał jeszcze rozbawiony głos siostry, zanim znalazł się w swoim pokoju, po czym zamknął drzwi. Nie chciał jej więcej słuchać. 

***

Uniosła ociężale powieki, wydając z siebie jęk rozpaczy, kiedy to telefon zaczął wydawać z siebie głośne dźwięki, wybudzając ją. Z początku myślała, że to tylko głupi sen, przekręci się na bok i wszystko minie, ale tak się nie stało.

— Halo? — wycharczała do słuchawki, po czym odchrząknęła, próbując przywrócić swój głos do normalności. Nie miała pojęcia, kto mógł dzwonić o tak wczesnej porze, tym bardziej, że dopiero niedawno zasnęła. 

— Jestem pod księgarnią, będziesz dzisiaj? — usłyszała zatroskany głos Avie, na który otworzyła szeroko oczy, automatycznie się podnosząc i przypadkowo podparła się poparzoną dłonią o łóżko. Syknąwszy, przeniosła ją na udo. — Isabelle? Jesteś tam?

— Tak, jestem — wydusiła z siebie, krzywiąc się z bólu. — Chyba zaspałam — przyznała, podnosząc się z łóżka razem z telefonem przy uchu. — Masz przy sobie klucze?

ObietnicaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz