40

625 21 65
                                    

Siedziała na schodach przed domem wraz z Nicholasem. Kiedy zjedli śniadanie, doprowadzili się do porządku, wyszli na papierosa, aby odpocząć od Avie, która nie stroniła od zadawania pytań na temat ich relacji.

Isabella była już zmęczona odpowiadaniem. Nie wiedziała już, co miała jej odpowiadać. Podjęła taką, a nie inną decyzję, która zmieniała tylko to, że nie zamierzała już uciekać. Ale wszystko inne wisiało nadal w powietrzu i będzie wisiało tak długo, aż będzie to możliwe. Jej przeszłość nadal była przeszkodą w ułożeniu sobie życia.

— O czym myślisz? —usłyszała, po czym poczuła szturchnięcie ramieniem. 

Zerknęła z ukosa na Nicholasa, wypuszczając dym.

—O mojej przeszłości — odpowiedziała od razu. To nadal ją dręczyło i nie mogła go okłamywać, że tak po prostu tego tematu już nie będzie. — O tym, co ona zmieni, jak tylko wszystko wyjdzie na jaw.

— Jedyne, co zmieni, to poznam prawdę i pokażę ci, że jesteś dla mnie tak samo ważna, jak wcześniej. Nic więcej.

— Chciałabym w to wierzyć, Nicholas — westchnęła ciężko, pstrykając przed siebie niedopałkiem, po czym poprawiła się, wyciągając nogi przed siebie. — Ale niestety to wcale nie jest takie proste.

— Na razie nie jest, ale ryzykowanie też dla ciebie nie było proste. Mimo to teraz jesteś tu ze mną i już nie uciekasz — zauważył i uśmiechnął się, pozbywając papierosa. Zaraz po tym podniósł się i wyciągnął dłoń w jej stronę. Spojrzała najpierw na nią, a potem na niego, unosząc pytająco brew. Nie odpowiedział nic, wpatrując się w nią z taką intensywnością, jakby chciał tym coś jej przekazać.

Ujął jej dłoń, po czym podniósł. Wpadła na jego klatkę piersiową, a mężczyzna  przytrzymał ją, umieszczając drugą rękę na plecach. Unosząc głowę, ich spojrzenia spotkały się.

— Pamiętasz to, co ci kiedyś powiedziałem? — spytał, puszczając jej dłonią  i zaczesał kosmyk jej włosów za ucho, uśmiechając się.  — Że się sprawdzimy. Kto dotrzyma obietnicy, a kto jej złamie. Ja ją dotrzymałem, ty swoją załamałaś. I nieważne, jaka będzie twoja przeszłość, ja i tak zamierzam jej dotrzymać. Jesteś dla mnie cholernie ważna i nic i nikt tego nie zmieni.

Chciałabym.



Wjechała na swoją posesję, gasząc silnik. Oparła głowę o zagłówek, mając wrażenie, że czuje pewnego rodzaju pustkę. 

Odkąd Nicholas jej powiedział, że jest dla niego ważna i nic tego nie zmieni, od tego czasu czuła się gorzej i ostatecznie postanowiła pojechać do domu, kłamiąc, że jest zmęczona. Nicholas z początku uważnie ją obserwował, próbując się dowiedzieć, czy kłamała, ale chyba zdała egzamin na aktorstwo, bo ostatecznie ją wypuścił. Tak jej się przynajmniej wydawało.

Odpowiedź dostała chwilę później, kiedy zobaczyła znajomy czerwony jeep w lusterku, wjeżdżający na jej posesję. 

Zdezorientowana, otworzyła szeroko oczy, po czym wysiadła z samochodu, zatrzaskując drzwi. Nie rozumiała, co on tutaj robił. Jak odjeżdżała od niego, to wchodził do domu, więc jakim cudem pojawił się tutaj tak szybko? Czyżby pędził na złamanie karku?

Nagle wysiadł jeepa i okrążając go, podszedł do niej. Po chwili poczuła, jak jej plecy zderzając się z szybą jej samochodu, a jego ciało przyciska ją do pojazdu.

— Chyba nie myślałaś, że uwierzę w twoje zmęczenie — wysyczał, po czym wpił się w jej wargi, nie dając szansy na odpowiedź. I nawet nie zamierzała jej udzielać, ujmując jego kark i pogłębiając pocałunek. Wbrew pozorom cholernie się cieszyła, że za nią przyjechał i jej nie zostawił. Potrzebowała jego obecności. Potrzebowała jego bliskości. Potrzebowała jego zapewnienia, że ze wszystkim sobie poradzą i tego, co jest między nimi nic nie zniszczy.

ObietnicaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz