3

961 51 10
                                    

Wjechał na podjazd jednopiętrowego domu należącego do jego wujostwa. Wyjeżdżając spod księgarni, zmienił plany i zamiast wrócić do pracy, zdecydował się odwiedzić Dereka. Znając jego przyzwyczajenia, od samego rana przesiadywał już w warsztacie, co zresztą i jemu weszło w nawyk, więc wczesna pora nie była przeszkodą.

Przeszedł na tyły budynku, za którym znajdował się dobudowany warsztat. Już z tej odległości zobaczył otwarte drzwi i krzątającego się w środku wujka. Wiosna, lato, jesień, zimna nieważne jaka była pora roku, mężczyzna pracował przy otwartych drzwiach. Zawsze z ciocią mu powtarzali, żeby tak nie robił, bo mógł się przeziębić. Ale ten zawsze zapewniał, że lubi pracować przy świeżym powietrzu i nic mu nie będzie, i złego diabli nie biorą.

— Cześć, wujku — Przywitał się, wchodząc do środka. Na jego widok mężczyzna od razu się podniósł. Podszedł, witając się uściskiem.

— Ty nie w pracy? —  Zdziwił się, odsuwając od niego. — Coś się stało?

— Tak, Avie się stała — mruknął pod nosem, a wspomnienia z porannej pobudki przysłoniły jego umysł. — Avie chciała żebym ją zawiózł na rozmowę o pracę. Tak w zasadzie, zmusiła mnie do tego — kontynuował swój wywód, podpierając się łokciem o stolik, na co mężczyzna uniósł pytająco brew.  Najwyraźniej nie wierzył, jak ktoś taki jak Avie mógł posunąć się do czegoś tak złego. — Nie patrz tak na mnie. Nie jest takim aniołkiem, za jakiego go macie — obronił się, na co mężczyzna zaśmiał się, kręcąc głową z rozbawieniem.

— Nie o to chodzi, Nick. Zgodziłeś się, żeby mogła pracować i tym mnie zaskoczyłeś. Myślałem, że sobie ze mnie żartujesz — wyjaśnił spokojnie, na co Nicholas zmarszczył czoło. Był pewien, że że Avie zdążyła już go poinformować, że ostatecznie się zgodził. — Nie, nie dzwoniła do mnie - uprzedził jego pytanie. — Ale powiedz mi, dostała robotę?

— Dostała — westchnął, rezygnując z dopytywania, dlaczego nie zadzwoniła do wujka, skoro w to wszystko go wmieszała. Na ten temat musiał z nią porozmawiać, a nie z nim. —  Pilnie potrzebowano pomocy i ją zatrudnili. Byłem pewien, że do tego nie dojdzie, ale no cóż.

— Zobaczysz, poradzi sobie. — Poklepał go pokrzepiająco po ramieniu. — Młoda da radę.

— Wujek, znasz Avie... Ona jak czegoś nie zrobi, to by nie była sobą.

— Czas najwyższy, żeby dorosła. Może właśnie praca jej w tym pomoże. Daj jej szansę — poprosił, posyłając mu błagające spojrzenie. — Przestań się martwić, tylko lepiej mi pomóż, albo wracaj do swojego warsztatu — usłyszał rozbawiony głos, na który uniósł głowę, w ostatniej chwili łapiąc rzucone w niego koło.

***


Zaniosła kartony na zaplecze, po czym wróciła do Avie. Musiała przyznać, że zatrudnienie jej było najlepszą decyzją jaką podjęła. Dziewczyna w wielu rzeczach ją zastępowała, co niekoniecznie jej się uśmiechało, mimo to wykazywała się i mogła chwilę odetchnąć. 

Wyszły z księgarni dwie godziny przed oficjalnym zamknięciem. Wyrobiły się ze wszystkim i nie było sensu dalej w niej siedzieć. Straciłby tylko czas.

— Naprawdę miło się z tobą pracuje. — Powiedziała Avie, kiedy stanęły na zewnątrz, a Isabella upewniła się, że drzwi były dobrze zamknięte. — Gdyby każdy miał taką szefową.

— Ze wzajemnością, Avie — odpowiedziała, uśmiechając się niemrawo. Rozejrzała się w poszukiwaniu samochodu, który miał przyjechać po dziewczynę. Krótko przed wyjściem zadzwoniła po swojego brata, aby po nią przyjechał i rzekomo zaraz miał się tutaj pojawić. A było już na tyle ciemno, że wolała jej samej nie zostawiać. — Poczekam z tobą, a jak chcesz, to odwołaj brata i cię podwiozę. Nie ma problemu.

ObietnicaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz