30

503 27 2
                                    

Obserwowała czekoladowe tęczówki, które w panującym świetle były wręcz czarne. Miała wrażenie, że patrzy w otchłań czarnej dziury. Czuła się jak w klatce, kiedy to przyparł ją do samochodu, uniemożliwiając jakąkolwiek ucieczkę. Była zła, że zagadała się z Avie. Że nie poinformowała Nicholasa, aby po nią nie przyjeżdżał. 

— Nick...  wydusiła z siebie, zaciskając powieki.  Naprawdę chcę już jechać do domu. Muszę sobie to wszystko poukładać, rozumiesz? Jeden dzień naprawdę mi nie wystarczy.

— Wiesz, jaki byłem wściekły, kiedy wyszłaś z samochodu i miałaś ostatnie słowo?  Nie odpuszczał, nie ruszając się nawet o krok.  Miałem ochotę wrócić do ciebie i przycisnąć, abyś zrozumiała, że nie możesz cały czas uciekać od szczęścia przez swoją przeszłość.

— Mam wrażenie, że to słowo jest częstsze odkąd cię poznałam, niż cokolwiek innego  westchnęła, zwieszając głowę, po czym uniosła ją z powrotem.  Naprawdę starałam się o wszystkim tutaj zapomnieć, ale kiedy się pojawiłeś, utrudniasz mi to , rozumiesz? Nie chcę nikogo w moim życiu, Nicholas. Dałam ci szansę, ale to najwyraźniej był błąd.

— Błąd, powiadasz  zaśmiał się ironicznie na jej słowa, nie wierząc, że to powiedziała.  Błędem by było to, gdybym sobie odpuścił taką wartościową dziewczynę, która po prostu gdzieś się zagubiła i boi  ściszył głos.  Chyba zapominasz, że rzeczy, które dla ciebie robię, które ci pokazuje, to jesteś jedyną, która tego wszystkiego doświadcza.

— Nie prosiłam cię o to, Nicholas. Sam podjąłeś decyzję.

— Wiem.  Nachylił się jeszcze bardziej, przez co wyraźnie czuła jego gorący oddech na swoich wargach. Wstrzymała oddech,  skupiając wzrok na jego oczach.  Ale wiedz, że po tym pocałunku nie pozwolę ci uciec. Zrobię wszystko, żebyś przestała się bać się swoich uczuć. Zapamiętaj to sobiedokończył niemal szeptem, po czym złożył na jej ustach krótki pocałunek. Odsunął się od niej, kiwając lekko głową na pożegnanie.

Odszedł, po czym zjechała plecami po drzwiach samochodu,  upadając na zimny chodnik. Robiła wdech i wydech, próbowała zapanować nad kołataniem serca i drżeniem całego ciała, ale było jej naprawdę ciężko. Nawet kilkukrotna próba wstawania kończyła się fiaskiem i zrezygnowana, schowała twarz w dłonie. Nienawidziła tej bezsilności, która dopadała ją w trakcie paniki. Miała wrażenie, że jest w innym świecie, z którego nieważne jak próbowała wyjść, nie mogła.

Aż przychodził moment, w którym coś dodawało jej siły i wracała do rzeczywistości. Nigdy tego nie rozumiała. Nawet przy rozmowach z psychiatrą nigdy się nie dowiedziała, jak psychika jest skonstruowana. Jak w jednej chwili potrafiła zawładnąć ciałem i nie mogłeś zrobić nic, dopóki się nie uspokoisz, albo nie dostaniesz odpowiednich leków. Wszystko to było tak bezsensowne i to przez jednego mężczyznę, przed którym tak się wzbraniała.

Nagle zobaczyła znajome, wojskowe buty, a dłoń osobnika została wyciągnięta w jej stronę. Zaskoczona, uniosła głowę, przez co spotkała się z zatroskanym wyrazem twarzy Nicholasa. 

Niepewnie ujęła dłoń mężczyzny, po czym pozwoliła się podnieść, cały czas obserwując jego zaciśniętą szczękę. Kiedy stanęła o własnych nogach, nadal znajdowała się w ramionach Nicholasa. Czuła ciepło bijące od jego ciała i jego dłoń, której palce muskały przegub jej dłoni.

— Odwieźć cię do domu?  spytał cicho, lekko zachrypniętym głosem, uważnie ją lustrując, jakby upewniał się, czy aby na pewno jest w stanie ustać na własnych nogach. Zanim zdołała otworzyć usta, Avie pojawiła się tuż obok nich, odpychając na bok Nicholasa, przez co Isabella zachwiała się, uderzając plecami o drzwi samochodu.

ObietnicaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz