Rinkeby, Szwecja
28 lutego 2011r., godz. 15:40
Plac Główny tego dnia jest mocno przetłoczony. Przybyli ludzie od południa wyczekują zapowiedzianego dzisiaj koncertu. W dzielnicy Rinkeby takie wydarzenia są bardzo rzadko spotykane. Rząd nie zgadza się na tego typu zabawy w rejonie tak niebezpiecznym dla społeczeństwa. Zachowanie pewnych sfer mogłoby doprowadzić to prawdziwych zamieszek, kiedy obcy ludzie zgromadziliby się w „ich" dzielnicy. Żaden obcy nie jest mile widziany. Tutejsi mieszkańcy nie potrafią optymistycznie spoglądać na zamożne rodziny, przybywające z innych miast. Każdy, kto nawet znajduje się tutaj w celach zarobkowych, obdarowywany zostaje co dzień wścibskimi spojrzeniami. Cornelia zerka na niewielką scenę, która jest w trakcie montażu. Wzdycha przeciągle, wiedząc że jeszcze chwila i zostanie przegoniona z tego miejsca. Kiedyś recytowała w wielu punktach, jednak od pewnego czasu zatrzymała się wyłącznie przy tym, albowiem dochody były dla niej najbardziej opłacalne. Przechodzenie z miejsca na miejsce stawało się dla niej coraz bardziej uciążliwe, a czas nieubłaganie szybko mijał.
— Co pani tak stoi? — zwróciła się do dziewczyny starsza kobieta. Fakt, Cornelia od dłuższego czasu obserwuje postępy pracowników, a sama zaprzestała w tym czasie recytowania. Swój wzrok przenosi na osobę przed nią.
— Recytuję — odpowiada pewna siebie. Ostatnim czasie samoocena dziewczyny uległa delikatnej zmianie. Pewien młody mężczyzna pokazał jej, że jest osobą wartościową. Nie powinna więc wstydzić się swojej osobowości, a dumnie kroczyć przez życie.
— W młodości uwielbiałam poezję — zaczyna staruszka, dumając w przeszłości. — Mogę posłuchać? — Wskazuje na dłonie Cornelii, w których kryje się mała karteczka. Dziewczyna jest lekko zaskoczona jej pytaniem, lecz kiwa potakująco głową. Otwiera zwinięty papier, spoglądając na litery. Tekst już dawno utknął w jej pamięci, jednak trzyma go na wypadek stresujących sytuacji, takich jak ta. Nie chciałaby pomylić się lub „zaciąć" w trakcie wersu. Bierze głęboki wdech i zaczyna swoje małe przedstawienie.
— Na bezdrożach samotności, łaskach codzienności
Przed totalnym otępieniem, mroku przyswojeniem
Trzyma mnie w objęciach postać niewidoma
Jego imię mi nieznane, lecz dawno pamiętane
Ręką rękę mą zaplata i palcem drogę wyznacza
Spoglądając w tym kierunku, widzę otchłań powolutku
Choć chcę krzyczeć, to nie mogę, idę dzielnie w swoją stronę
Zapominam o przeszłości, żyjąc dalej w mej nicości — zatraca się w wierszu, ujmując tym samym serce swojej słuchaczki. Recytując, dziewczyna oddaje się w zupełności czynności, jaką wykonuje. Czuje się wtedy niezależna, a wolność słowa jest dla niej zbawieniem.
— Cudowne — duma kobieta, a jej wzrok wpatrzony jest w przypadkowy punkt za plecami Cornelii. — Opowiada o życiu, dokładnie to uwielbiałam w poezji — dodaje, a swoje spojrzenie przenosi na twarz dziewczyny. Przygląda się uważnie jej rysom, jakby szukając podobieństwa. Kobiety nie są ze sobą spokrewnione, lecz przynależność umysłowa uwidacznia się między nimi.
— Dziękuję — wyznaje wdzięczność, po czym chowa swoją karteczkę z powrotem do kieszeni płaszcza. Trzyma ją w bezpiecznym miejscu, ponieważ zgubienie jej mogłoby zaważyć nad jej najbliższymi dniami. Takich świstków, zmiętego papieru ma już mnóstwo, jednak przez sentyment nie jest w stanie pozbyć się choćby jednego z nich. Wszystkie znajdują się w równie skrytym miejscu. Czasem tylko ukazuje je swoim słuchaczom, pozwalając sobie na powrót do przeszłości. Seniorka doskonale rozumie przesłanie wiersza, dlatego też wyjmuje dwa banknoty ze swojej skórzanej torebki. Podaje je dziewczynie, a na jej twarzy formuje się sympatyczny uśmiech.
CZYTASZ
Szaty ubóstwa
RomanceDoskwierająca bieda, poczucie braku wartości, codzienne zmagania dochodowe - Cornelia Harris to kobieta, która w swoim życiu doznała wielu niepowodzeń. Wychowana w sierocińcu, aby po skończeniu swoich osiemnastych urodzin poznać staruszkę, która oka...