Rozdział 46

441 43 1
                                    

Rinkeby, Szwecja

13 lipca 2011r., godz. 21:15

Po skończonej zmianie każda z kobiet przebiera się na zapleczu. Cornelia jednak robi to wyjątkowo mozolnie, nie spiesząc się w żadnym wypadku. Blond koleżanka od jakiegoś czasu przygląda się dyskretnie jej poczynaniom, jednak nie odzywa się ani słowem. Martwi się o nią, gdyż z dnia na dzień wygląda coraz gorzej. Sińce pod oczami sugerując, że dawno porządnie się nie wyspała. I na pewno nie jest to wina materaca, ponieważ sama doskonale pamięta jak go taszczyła do mieszkania.

Ciemnowłosa unosi głowę do góry i dostrzega przeszywające spojrzenie Alvy. Marszczy brwi nie rozumiejąc, ale żadna z nich nie wypowiada ani słowa. Milczenie jest darem, ale również katorgą dla zdezorientowanego umysłu.

Kobieta nie zamierza pytać. Podnosi się z ławki, zbiera swoje rzeczy, po czym opuszcza pomieszczenie. W tym nagłym pośpiechu zapomina nawet pożegnać się ze znajomymi. Przypomina sobie o tym, dopiero kiedy przechodzi przez szklane drzwi. Momentalnie orzeźwiające powietrze uderza w jej rozgrzane ciało. W lokalu nie ma klimatyzacji i zapewne długo jej jeszcze nie będzie. Przełyka ślinę i przystaje z nogi na nogę, gdyż robi jej się coraz chłodniej. Ubrana jest w strój typowy dla upałów, a tymczasem ogarnia ją oziębły podmuch nocnego wiatru.

Pociera swoje zimne ramiona, rozglądając się uważnie za samochodem Xawerego. Przebywanie po zmroku nie jest dla niej przyjemne. Wolałaby jednak unikać takich sytuacji. W jej głowie pojawia się tekstu listu z wyraźną groźbą, dlatego patrzy gorączkowo na wszystkie strony. Obawia się. Jest wręcz przerażona faktem, że przebywa sama w ciemnym i opustoszałym mieście. Przełyka nerwowo ślinę i potrząsa energicznie głową, aby odgonić od siebie dręczące myśli.

W jednym momencie jej serce przeżywa chwilowy zawał, a ciało stawia opór podczas funkcjonowania. Gwałtownie wciąga powietrze do płuc, aby dotlenić umysł. Przez ostatnią minutę nie było to możliwe.

— Przestraszyłem cię? — Xawery wysiada ze swojego samochodu, który chwilę wcześniej wydawał głośny dźwięk klaksonu. Takie akcje nie są już na nerwy kobiety. Głośne westchnięcie wydostaje się z ust Cornelii, a ulga jest słyszalna bardzo wyraźnie.

— Troszeczkę — przyznaje, uśmiechając się słabo. Robi kilka kroków, by stanąć bliżej pojazdu. Ramirez w tym czasie otwiera przed nią drzwi pasażera i zachęca do wejścia do środka. Harris wykonuje jego polecenie niemalże od razu. Nie ma zamiaru dłużej przebywać w ciemnych alejkach Sztokholmu. Ma dość wrażeń na najbliższe... resztę życia.

Poprawia się wygodnie na swoim miejscu, a głowę opiera o zagłówek fotela. Na moment przymyka ociężałe powieki, dając im chwilowe ukojenie. Wsłuchuje się w ciche melodie znanych utworów. Jeden z nich doskonale zna, ale nie ma ochoty śpiewać.

— Nie zasypiaj. Zaraz będziemy — poleca mężczyzna, kiedy dojeżdżają do odpowiedniej kamienicy. Jego głos skutecznie rozbudza kobietę, gdyż jest na skraju świadomości. Sen przychodzi tak łagodnie, śmiało porywając Cornelię w swoje sidła. Odrywa głowę od zagłówka, aby nie dać się zaciągnąć do otchłani przyjemności. Przeciera zaspane oczy i mruga kilkukrotnie. Odwraca wzrok na swoją prawą stronę i orientuje się, że faktycznie rozpoznaje budynek. Poprawia się znacząco na swoim miejscu.

Xawery parkuje samochód nieopodal klatki, w której znajduje się mieszkanie Lidii. Razem wychodzą z pojazdu, a mężczyzna używa pilota, aby go zamknąć.

— Idziesz ze mną? — pyta zaskoczona kobieta, kiedy dostrzega, że Ramirez nie zamierza wrócić do auta.

— Jakiś problem? — Patrzy na nią spokojnym wzrokiem, który nie sugeruje nic nadzwyczajnego.

Szaty ubóstwaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz