Rozdział 32

389 53 23
                                    

Rinkeby, Szwecja

18 maja 2011r., godz. 9:50

Środowy ranek zapowiada się bardzo pracująco. Od rana w lokalu Rycharda słychać stuki, które wiążą się ze solidnym sprzątaniem. Od poniedziałku bar został chwilowo zamknięty, aby przygotować go na inspekcję sanepidu. Wszystkie pracownice znajdują w środku i urządzają porządki.

— Toast? Za świetne wywiązywanie się z obowiązków! — Wznosi toast Sonia, która polewa następną kolejkę whisky. Jest przekonania, że najefektywniejsza praca jest przy alkoholu. Nie upijają się, a jedynie pobudzają swoje zaspane nerwy do pracy. Jest to forma motywacji do działania, dodająca natchnienie.

Czas w pracy mija zaskakująco szybko. Nim się oglądają wybija godzina szesnasta, co oznacza koniec ich wspólnej zmiany. Kobiety pospiesznie odkładają przyrządy potrzebne do sprzątania i udają się na zaplecze, aby przebrać się w codzienne stroje.

Wychodząc z lokalu, jedna z nich wyłącza głośną muzykę, która również miała uprzyjemnić im sprzątanie, po czym żegnają się szybkim gestem i rozdzielają. Każda idzie we własnym kierunku.

— Cześć. — Wędrówkę Cornelii przerywa znany głos. Kobieta odwraca się w stronę mężczyzny i rozpoznaje w nim Xawerego.

— Cześć... skąd wiedziałeś, że mam ranną zmianę? — Marszczy brwi w zastanowieniu.

— Ptaszki ćwierkają — odpowiada żartobliwie, a na jego ustach pojawia się szczery uśmiech. — Mam coś dla ciebie.

Prawnik wyjmuje małe pudełeczko i podaje je swojej znajomej. Cornelia patrzy na nie zaskoczona, nie rozumiejąc sensu dawania jej prezentu. Nie ma urodzin, żadna inna okazja również się nie zbliża. Mimo wszystko odwiązuje kokardkę i otwiera, zaglądając do wnętrza. — Rinkeby jest coraz bardziej niebezpieczne. Komórka jest ci niezbędna w tym momencie — tłumaczy zamiary swoich poczynań.

— Nie mogę tego przyjąć — mówi stanowczo Harris, kiedy jej oczom ukazuje jeden z nowszych modeli telefonu.

— To prezent — zapewnia mężczyzna, dając jej do zrozumienia, że nie musi mu oddawać ani korony. — Dbam o twoje bezpieczeństwo. Nie chcę martwić się każdego dnia, czy na pewno dotarłaś do mieszkania. — Xawery wpatruje się w nią swoimi dużymi oczyma.

— A martwisz się? — wypala kobieta, nim zdoła się nad tym zastanowić. Ich spojrzenia krzyżuję się, a emocje działają na nich w bardzo przyjemny sposób. Dodają dreszczyku, który czują wyłącznie w swoim towarzystwie.

— Codziennie — wyjawia zgodnie z prawdą.

— Naprawdę dziękuję za prezent — wyraża wdzięczność, a pojedyncza łezka wzruszenia opuszcza jej oko. Jeszcze nigdy nikt nie podarował jej niczego w tak bezinteresowny sposób, szczególnie tak drogiego przedmiotu. W napływie emocji kobieta chowa go w długim i namiętnym uścisku.

— Chodź do mnie, to ci pokażę jak się nim posługiwać — proponuje prawnik, patrząc w oczy swojej znajomej. Harris nie waha się ani chwili, pragnie jego towarzystwa. Kiwa pospiesznie głową, uśmiechając się szczerze.

— Pewnie — odpiera, patrząc na niego z zaciekawieniem. Tylko głupiec nie ujrzałby tego błysku w jej oku.

— Niedaleko zaparkowałem samochód — oznajmia, wskazując na obszar gdzieś za plecami.

— Więc chodźmy — pogania kobieta, która jest zmęczona ciągłym byciem na nogach. Praca potrafi wymęczyć człowieka, a Cornelia odczuwa to na własnej skórze.

Droga do domu Xawerego nie trwa długo, mimo korków, które o tej porze potrafią być naprawdę potężne.

— To, co? Kawy? — proponuje grzecznie mężczyzna, robiąc krok w stronę kuchni.

Szaty ubóstwaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz