Rinkeby, Szwecja
13 lipca 2011r., godz. 9:55
Podczas rannego posiłku obie kobiety zajęte są dyskusją na przeróżne tematy. Cornelia sięga po kubek z gorącą herbatą, kiedy staruszka kolejny raz zmienia tok rozmowy.
— A co u tego twojego prawnika? — zagaduje zaciekawiona Lidia, gdyż od dłuższego czasu słuchu o nim nie miała. Harris bierze jeszcze jednego łyka, by wydłużyć czas odpowiedzi.
— Wszystko dobrze — odpowiada, nie zdradzając zbyt wiele. Starsza z nich jednak przygląda się podejrzliwie swojej rozmówczyni, jakby szukała w jej oczach kłamstwa.
— A jak tam wasze relacje? Nadal stoicie na „wielcy przyjaciele"? — próbuje w nieco inny sposób dowiedzieć się prawdy na temat ich statusu. Harris nie jest w stanie ukryć przed nią skrępowanego uśmiechu oraz mimowolnego bawienia się sposobnymi palcami u dłoni. Od razu widać, że coś jest na rzeczy.
— Nasza relacja — zaczyna niepewnie, ciągle zastanawiając się jak dobrać słowa. — Jesteśmy czymś więcej niż przyjaciółmi — mówi w końcu, a właścicielka mieszkania marszczy znacząco czoło oraz brwi. Cała jej skóra ma wiele zmarszczek, a te wywołane celowo, dodają jej kilka lat w oczach innych. — To naprawdę bardzo skomplikowane, ale wiem co czuję — broni się przed jej stanowczym spojrzeniem oraz chęci wypowiedzenia się na ten temat.
— Ależ ja nie mogę ci niczego zabronić — bełkocze tonem charakterystycznym, który zwykła przybierać w sytuacjach dla niej niewygodnych. — Tylko uważaj. — Wskazuje na nią palcem, oblizując swoje wysuszony wargi. — Facetom nie można całkowicie ufać. W większości chodzi im tylko o jedno — zaczyna swoje mądrości, ale widząc mimikę twarzy Cornelii, szybko odchrząkuje i poprawia się na swoim miejscu. — Jesteś dorosła. Cieszę się, że kogoś poznałaś. Nie chciałabym, żebyś całe życia była samotna.
Ciemnowłosa uśmiecha się życzliwie, gdyż na jej sercu robi się naprawdę ciepło. Wdycha z ulgą. Fakt, że staruszka docenia jej związek, relację, jaka ich łączy, jest dla niej bardzo ważny. Nie ma rodziców, nigdy ich nie miała, dlatego zdanie kobiety jest dla niej niczym błogosławieństwo najbliższych.
— Wiem, Lidiu, że się martwisz — przyznaje spokojnym głosem, patrząc na jej twarz. — Xawery jest porządnym mężczyzną. Wierzę, że przy nim będę szczęśliwa.
— Oby tak było, dziecko — popiera jej tok myślenia. Staruszka mimowolnie zerka na wiszący zegar. — Żebyś do pracy się nie spóźniła — zauważa troskliwie. Cornelia powiela jej gest i sama także spogląda na wskazówki.
— Masz rację. Powinnam już iść — przyznaje szczerze kobieta i wzdycha przeciągle. Odkąd Vendela została zwolniona, praca w barze stała się dla niej uciążliwa. Sam fakt, że nie ma normowanych godzin zmian sprawia, że Harris jest przemęczona obowiązkami i wiecznie niepewna.
— Jak sobie radzisz? — dopytuje zatroskana Lidia, która doskonale zdaje sobie sprawę z tego, że Cornelia męczy się w tej pracy. Fizycznie, ale również psychicznie.
Harris spogląda na nią przelotnie, a w jej oczach można dostrzec smutek. Nadal nie może przeboleć zwolnienia najmłodszej ze składu. Martwi się, że dziecko może sobie zwyczajnie nie poradzić. Lato zaraz się kończy, nadejdzie zima, a wtedy Vendela może mieć duże problemy z zapewnieniem sobie ciepłego schronu.
Kobieta uśmiecha się słabo.
— Radzę sobie — zapewnia mało stanowczo, ale wystarczająco, żeby staruszka odpuściła. — Kończę o dwudziestej pierwszej — rzuca słowami na odchodne, po czym zabiera potrzebne rzeczy i opuszcza mieszkanie.
CZYTASZ
Szaty ubóstwa
RomanceDoskwierająca bieda, poczucie braku wartości, codzienne zmagania dochodowe - Cornelia Harris to kobieta, która w swoim życiu doznała wielu niepowodzeń. Wychowana w sierocińcu, aby po skończeniu swoich osiemnastych urodzin poznać staruszkę, która oka...