Rozdział 39

422 44 18
                                    

Rinkeby, Szwecja

3 czerwca 2011r., godz. 19:55

Brzęk pliku kluczy roznosi się po całym lokalu, kiedy Rychard z bólem zamyka swój bar o wcześniejszej porze niż zazwyczaj.

— Dziękuję, że się zgodziłeś — wyznaje szczęśliwa Sonia, która od samego początku wiedziała, że tak będzie.

— Wyjątkowo — mamrocze pod nosem właściciel, który jest mocno niezadowolony.

Wszystkie pracownice udają na zaplecze, gdzie znajdują się ich ubrania na zmianę. Każda z nich wyjmuje swój strój i zakłada na siebie w dbały sposób. Nie chcą tracić niepotrzebnie czasu, dlatego zabrały ze sobą ubrania.

— Dawno nie byłam na imprezie — przyznaje podekscytowana Alva.

— Dla mnie to nic nowego — zarzuca niemiło Sonia, ale szybko się poprawia. — Często chodzę na zabawy.

W mgnieniu oka każda z nich jest idealnie przyszykowana, więc mogą zabrać się za kwestię makijażu. W tym czasie, kiedy kobiety operują różnego rodzaju gadżetami, o których Harris nie ma pojęcia, ta staje przed długim lustrem i spogląda na siebie zagubiona. Po ostatnich wydarzeniach ma niemałe wątpliwości. Nie wie, czy powinna wybierać się na tę imprezę.

— Wyglądasz pięknie — stwierdza sympatycznie Alva, która pojawia się przy ciemnowłosej. Na jej ustach widnieje szczery uśmiech, co dodaje otuchy kobiecie.

— Nie wiem, czy powinna tam iść — wyznaje niemrawo, gładząc materiał swojej sukienki.

— Cornelia, nie gadaj głupot. Każdemu należy się chwila relaksu. Zasłużyłyśmy na niego — mówi blondynka, przyglądając się reakcji bliskiej koleżanki. Nie ma co ukrywać, że te dwie stały się dla siebie kimś więcej niż tylko znajomymi z pracy. Przyjaźń wisi w powietrzu lub nawet już ma miejsce. — Jeśli martwisz się tym siniakiem, zakryję go — proponuje zawzięcie. Odchodzi od Cornelii i sięga po odpowiednie kosmetyki. — Usiądź. — Wskazuje na wolne miejsce na ławce i zabiera się za robotę. Skutecznie zakrywa przebarwionego siniaka, dzięki czemu kobieta wygląda o wiele lepiej.

Po skończonym zabiegu Cornelia ponownie zerka w lustro, lecz tym razem nie widzi w nim formującego się sińca. Jej twarz jest idealnie wygładzona z brakiem nieporządnych przebarwień. Wierzchem dłoni gładzi policzek, nie mogąc uwierzyć w czary makijażu.

— Nie widać go — mruczy zaskoczona, nadal przyglądając się swojemu odbiciu. Alva chichocze pod nosem, ale przyznaje rację.

— Laski! Gotowe? — zniecierpliwiony głos Sonii roznosi się po niewielkim pomieszczeniu. Kobieta ta jest bardzo specyficzną osobą. Kiedy ona jest już przygotowana, pospiesza każdego dookoła, gdyż cierpliwość jest jej mało znana.

— Sekunda — mamrocze zabiegana Vendela, która stara się wyglądać na starszą. — Myślicie, że mnie wpuszczą? — Spogląda na twarze pozostałych kobiet, a jej mina wyraża zainteresowanie.

— Na pewno — prycha zarozumiale Sonia, która ma już obmyślony plan, jak wprowadzić nieletnią do klubu. Zerka na swój telefon i orientuje się, że czas płynie nieubłaganie szybko. — Idziemy — nakazuje stanowczo, gdyż zależy jej na każdej minucie zabawy.

Opuszczają budynek i żwawym krokiem udają się do klubu, który znajduje się blisko baru. Dzięki temu nie są zobowiązane do pozostawienia samochodu po imprezie.

— A ty, Vendela, byłaś kiedyś na prawdziwej imprezie? — dopytuje zaciekawiona Sonia, kiedy ich oczom ukazuje się pożądany budynek. Pytanie kobiety wprawia dziecko w zakłopotanie. Marszczy brwi w zastanowieniu.

Szaty ubóstwaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz