Warszawa, Polska
20 lipca 2011r., godz. 4:20
Nad ranem zaczynają docierać do nich nieprzyjemny dźwięk alarmu, który poprzedniego dnia nastawił Xawery. Niechętnie przecierają swoje oczy, po czym patrzą na siebie, desperacko szukając nadziei. Niestety, nie ma dla nich innego wyjścia. W ślimaczym tempie zwlekają się z wygodnego łóżka i wykonują poranne czynności.
— Mam nadzieję, że zjecie śniadanie? — dopytuje Sofia, która już od jakiegoś czasu urzęduje w kuchni. Młoda para Szwedów właśnie wchodzi do pustego salonu, z którego jest wejście do miejsca, gdzie przygotowuje się potrawy. Ich umysły nie funkcjonują jeszcze całkiem poprawnie, a przecież zaraz czeka ich długa podróż. — Na pewno wypijecie kawę — sugeruje entuzjastycznie kobieta, podchodząc do ekspresu. Xawery mimowolnie kiwa potakująco głową, gdyż doskonale wie, że bez kofeiny nie wsiądzie nawet za kierownicę. Sofia zaparza dwie dawki energii, a właściwie robot robi to wszystko za nią. Stawia kubki przed swoimi gośćmi, a jeden z nich pozostawia sobie, nie odkładając go na barowy stół. Od razu upija z niego łyk, próbując kawy. Oblizuje swoje usta, delektując się aromatycznym zapachem świeżej kofeiny. To samo robi jej syn oraz Cornelia.
Kiedy naczynia zostają opróżnione, a mózg mężczyzny lekko pobudzony, stają przed drzwiami wejściowymi i żegnają się uczuciowo z gosposią. Santiago jeszcze śpi, ale można było się tego spodziewać.
— Może tym razem nam uda się odwiedzić Szwecję — mówi Sofia z nadzieją w głosie. Patrzy na syna przeszklonymi oczyma. Nie jest jej łatwo wypuszczać go z mieszkania, ale doskonale wie, że tak trzeba. Nie ma innego wyjścia.
— Zapraszam. Wiesz, że mój dom chętnie was przyjmie — zapewnia mężczyzna z uśmiechem na twarzy. Rodzice rzadko kiedy przybywają do niego.
— Wiem, synu, wiem. — Wzdycha przeciągle. Dyskretnie ociera pojedynczą łzę i raz jeszcze przytula Xawerego. Tym razem uścisk trwa dłużej i jest bardziej emocjonalny. W końcu jednak musi go puścić. Patrzy na niego troskliwym wzrokiem. Pożegnania nigdy nie będą należeć do łatwych.
Ostatnie uczuciowe spojrzenie i drzwi mieszkania zostają zamknięte. Xawery wypuszcza powietrze z głośnym świstem. Jemu także nie jest lekko. Jego serce cierpi, tak samo, jak inne części jego organizmu. Chwilę później pakują walizki z powrotem do samochodu, a następnie sami wsiadają do auta i ruszają w drogę powrotną.
— Tak mi się nie chce... — wyznaje zmęczony mężczyzna, który najchętniej poszedłby dalej spać. Wczesne pobudki są dla niego standardem, ale dziś ma akurat wyjątkowo leniwy dzień. Zmienia bieg, nie patrząc na skrzynię. Doskonale zna swój samochód.
Prom z Gdańska odpływa o godzinie jedenastej, więc mają sporo czasu, aby na niego dotrzeć. Podczas jazdy wiele się do siebie nie odzywają. Trwają w ciszy, wsłuchując się w melodie polskich piosenek, które zostają puszczane w radiu. Nikomu to jednak nie przeszkadza. Cornelia opiera głowę o szybę, kiedy kolejne bóle brzucha dopadają jej ciało. Jej twarz wyraźnie się kwasi, co nie wygląda atrakcyjnie.
— Mógłbyś zatrzymać się na jakiejś stacji? — pyta go niemal błagalnie. Rozpoznaje te dolegliwości i nie ma dobrych przeczuć. — Potrzebuję do łazienki — dodaje przekonująco. Ramirez wzdycha przeciągle, ale kiwa głową potakująco. Przy najbliższej okazji zjeżdża na stację paliw i wypuszcza towarzyszkę przy samym wejściu do budynku. Okoliczni klienci patrzą dziwnie na mężczyznę, który w niczym nie przypomina Polaka.
Cornelia od razu odnajduje potrzebne pomieszczenie i załatwia swoją potrzebę. W torebce, którą ze sobą wzięła, wygrzebuje także paczkę tamponów i używa jednego z nich. Wzdycha niezadowolona, kiedy orientuje się, że miesiączka nadeszła. Na szczęście nie jest na tyle obfita, aby zafarbować jej kolorowe majtki. Tak, dzisiaj postawiła na prostotę.
CZYTASZ
Szaty ubóstwa
RomansaDoskwierająca bieda, poczucie braku wartości, codzienne zmagania dochodowe - Cornelia Harris to kobieta, która w swoim życiu doznała wielu niepowodzeń. Wychowana w sierocińcu, aby po skończeniu swoich osiemnastych urodzin poznać staruszkę, która oka...