— Alexa! Cześć — wita się radośnie, co odwzajemnia jego znajoma. Cornelia bacznie przygląda się przybyłej, nie wiedząc, jak powinna się zachować. Jest niezmiernie ciekawa, kim jest dla mężczyzny owa osoba. — Poznaj moją towarzyszkę, Cornelię Harris — zwraca się do niej przyjaźnie, wskazując na Szwedkę. — Cornelio, to jest Alexa Rodríguez García.
— Miło mi cię poznać. — Sympatyczny uśmiech pojawia się na twarzy znajomej Xawerego. — Idziesz zatańczyć? — pyta go, ale nie jest pewna czy się zgodzi.
— Nie wiem, Alexo — zaczyna, spoglądając na swoją towarzyszkę. Czuje, że to nieco nie na miejscu.
— Spokojnie. Idź — zapewnia jednak Cornelia, nie chcąc pozbawiać go szansy na zabawę. W końcu to też jego przyjęcie, zasłużył na nie.
— Na pewno? — dopytuje zatroskany, ale widząc minę kobiety, od razu zaprzestaje i zabiera Alexę na parkiet.
Harris ma okazję uważnie przyjrzeć się znajomej Xawerego. Jej średniej długości, rude włosy opadają na zgrabne ramiona. Oczy ma koloru zielonego, co idealnie podkreśla jej sukienka. Nie jest wysoka, można nawet śmiało rzec, że należy do osób niższych. Jej twarz wypełniona jest wieloma piegami, które dodają jej urody.
Zastanawia ją bardzo skąd się znają i kim dla siebie są. Kobieta przenosi swoje spojrzenie na Ramireza. Uśmiecha się on od ucha do ucha. Jest szczęśliwy u jej boku, co jedynie upewnia Cornelię, że nie są dla siebie obojętni. Ich ruchy są płynne. Tańczą, jakby znali się całe życie. Nic nie jest dla nich niespodziewane, zaskakujące.
Cornelia czuje delikatne kłucie w klatce piersiowej. Nie może dłużej na nich patrzeć. Emocje nie pozwalają jej na ten czyn. Odwraca więc wzrok, a w jej ręce pojawia się kieliszek wina. Upija z niego dużego łyka, mając nadzieję, że to uspokoi jej uczucia.
Przez myśl przechodzi jej fakt, że może być jedynie przeszkodą do dobrej zabawy lub efektywnego romansu. Czuje się niczym barykada, oddzielająca tych dwoje.
Opiera łokcie na stole i kładzie w dłonie głowę. Wzdycha przeciągle, jakby miało jej to w jakiś sposób pomóc. Czuje się podłamana. A miało być tak wspaniale...
Nie może wytrzymać emocji i tego, że za plecami powód jej westchnięć zabawia się z inną kobietą. Jest to dla niej zdecydowanie za dużo. Wstaje energicznie od stołu i szybkim krokiem opuszcza budynek. Potrzebuje zaczerpnąć świeżego powietrza.
Chłodna, wieczorna tafla tlenu odbija się od jej rozgrzanego ciała Cornelii. Nabiera ona głębokiego wdechu, próbując zapewnić swojemu organizmowi odpowiednią dawkę powietrza. Odchodzi kilka kroków, aby nie stać w samym wejściu, a jej oczom ukazuje się interesujący, niski murek. Siada na nim i przygląda się otoczeniu.
A może by tak wrócić do domu... — przechodzi jej przez myśl, ale szybko uświadamia sobie, że nie jest nawet w Rinkeby ani żadnej dzielnicy graniczącej.
Zamyka na moment oczy, aby dać ponieść się wietrze, który umiejętnie otula jej ciało. Wypuszcza powolnie powietrze, które przetrzymywała od dłuższego czasu.
— Wszystko dobrze? — słyszy znajomy, męski głos. Pospiesznie unosi głowę do góry i otwiera oczy, aby spojrzeć na przybysza, który zakłóca jej samotność. — Czemu wyszłaś?
— Musiałam się przewietrzyć — mówi kobieta i wysila się na słaby uśmiech w stronę Xawerego. Ten jednak nie bardzo wierzy w jej słowa. Cornelia nie chce wyjawiać mu prawdziwego powodu. Czuje się dziwnie z tego względu. Nigdy wcześniej nie miała okazji doznać prawdziwej, emocjonalnej zazdrości.
— Jeśli chcesz, możemy wrócić do domu — zapewnia mężczyzna, obawiając się o swoją towarzyszkę.
— Nie trzeba — odpowiada pospiesznie. Kobieta nie ma zamiaru zepsuć mu przyjęcia, dlatego odmawia. Cornelia wstaje ze swojego miejsca i sugeruje, żeby wrócić do środka.
CZYTASZ
Szaty ubóstwa
RomanceDoskwierająca bieda, poczucie braku wartości, codzienne zmagania dochodowe - Cornelia Harris to kobieta, która w swoim życiu doznała wielu niepowodzeń. Wychowana w sierocińcu, aby po skończeniu swoich osiemnastych urodzin poznać staruszkę, która oka...