ROZDZIAŁ 6

381 10 0
                                    

- Chodźmy już, bo się spóźnimy! - wykrzyczałam, stojąc gotowa przy drzwiach wyjściowych.

- Biegnę! - wykrzyczała Claudia, zbiegając po schodach co drugi stopień.

- Meg?! - wrzasnęłam, kiedy nie widziałam nigdzie przyjaciółki.

- Idę! - usłyszałam głos dochodzący gdzieś z góry.

- Co ona tam tyle czasu robi?! - zapytałam wściekle Claudii.

- Jak wychodziłam, wkładała buty.

- Zwariuję z nią kiedyś! - mruknęłam pod nosem.

- Jestem! - usłyszałam odgłos stawianych kroków.

Meg ostrożnie zbiegała ze schodów w sandałach na koturnie i białej sukience w kwiaty.

- Nareszcie! - wykrzyczałam na jej widok i wszystkie trzy udałyśmy się do auta.

Im bardziej zbliżaliśmy się do prywatnej kliniki, którą znalazł mi Philip, tym coraz bardziej byłam zdenerwowana. Ginekolog, który miał mnie przyjąć, był tym samym lekarzem, który powadził mnie, kiedy trafiłam do szpitala zaraz po tym, jak zemdlałam po pogrzebie.

- Pani Iwans?! - zawołała kobieta w białym kitlu.

- To ja! - wykrzyczałam, podrywając się z plastikowego krzesła.

- Pan doktor czeka. Zapraszam! - otwarła szerzej drzwi.

- Chodźmy! - złapałam jedną ręką rękę Claudii, drugą – Meg i wspólnie udałyśmy się do gabinetu lekarskiego.

- Zobaczymy, co słychać u naszego malca. - odparł lekarz, trzymając w ręce głowicę do badania USG. Przez moje ciało przeszedł dreszcz, kiedy poczułam chłodny żel na swoim brzuchu. - No dobrze. Zobaczmy. - zaczął wpatrywać się w ekran ultrasonografu. Próbowałam wyłapać cokolwiek na monitorze, ale ciężko było. - Wszystko jest w porządku. Proszę spojrzeć. - powiększył obraz i przyłożył palec do ekranu. - Tutaj mamy główkę, rączki i nóżki. - wskazywał kolejno części ciała dziecka. - A to... - dało się usłyszeć dziwny odgłos, jakby... - ... tak bije serce pani dziecka.

Dźwięk bijącego serca był najpiękniejszą melodią, jaką kiedykolwiek usłyszałam. Miałam wrażenie, że nie słyszałam nigdy wcześniej niczego równie wspaniałego. Myśl, że wewnątrz mnie było życie, że z każdym dniem się rozwijało i rosło coraz bardziej, doprowadziła mnie do łez. Zresztą nie tylko mnie. Nawet Meg się rozkleiła. Nie wspominając o Claudii, której lekarz musiał podać opakowanie chusteczek higienicznych, bo nie mogła nad sobą zapanować.

- Uspokoić jedną kobietę jest ciężko, ale trzy to już ponad moje siły! - lekarzowi wzięło się na żarty, czym wywołał na naszych twarzach uśmiech. - No dobrze. To teraz przejdźmy do tych spraw poważniejszych. - zmiana jego głosu spowodowała, że moje ciało się napięło ze strachu, a uśmiech momentalnie zniknął, zastąpiony powagą. Zaczęłam się niepokoić. Mimo iż lekarz powiedział, że z dzieckiem wszystko dobrze, to i tak zaczęłam się niepokoić, że może jednak nie do końca było wszystko tak, jak być powinno. - Wyniki badań się polepszyły, przybrała też pani na wadze, co mnie bardzo cieszy, jednak w dalszym ciągu musi pani więcej jeść.

- Ale ona je! - wtrąciła się Claudia. - Ostatnio naprawdę pochłania ogromne ilości jedzenia, tylko to wszystko ląduje później w toalecie.

- To prawda? - mężczyzna spojrzał na mnie. Kiedy kiwnęłam głową, potwierdzając słowa Meg, odparł: - Zalecam mniejsze posiłki i lekkostrawne. W dodatku na mdłości dobra jest cytryna i imbir. Niestety nie mogę przepisać pani żadnych leków. W pani sytuacji to nadal dość ryzykowne, a nie chcemy przecież, by dziecku stała się krzywda. Jeżeli zaś chodzi o lot samolotem, to nie widzę żadnych przeciwwskazań. Może pani wrócić do Polski.

- Nie jest to konieczne, ponieważ zdecydowałam się zostać jeszcze kilka tygodni w Hiszpanii. - wyczułam na sobie zaskoczone spojrzenie Meg, jednak bałam się na nią spojrzeć. Nie odrywałam wzroku od lekarza.

- Przyznam szczerze, że cieszy mnie ta decyzja. Dzięki temu stan pani i pani dziecka jeszcze bardziej się poprawi. Wobec tego widzimy się za dwa tygodnie. Gdyby jednak coś się działo. Proszę dzwonić.

- Oczywiście. Dziękuję doktorze. - zaczęłam się zbierać do wyjścia.

- Dlaczego mi nie powiedziałaś, że zostajesz? - wypaliła Meg, jak tylko wyszłyśmy z gabinetu.

- Ja... - chciałam się wytłumaczyć, ale ubiegła mnie Claudia.

- To moja wina. Ja ją namówiłam do tego, żeby została.

- Daj spokój Claudia. Ja się przecież zgodziłam. - spojrzałam na siostrę Chrisa. - Posłuchaj Meg... - spojrzałam ponownie na przyjaciółkę. - ... wiem, że musisz wracać i nie mam zamiaru cię zatrzymywać, ale wiedz, że będę tęsknić.

NIEZAPOMINAJKAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz