ROZDZIAŁ 51

467 11 0
                                    

Ekscytacja, że w końcu odzyskam córkę, towarzyszyła mi, odkąd skończyłam rozmawiać z Lucasem. Jednak strach uciskający moje gardło był równie potężny co radość z faktu, że ją w końcu odzyskam i przytulę do piersi. Nawet jeśli miałby to być nasz ostatni raz...

- Chcę się z tobą kochać! - odparłam, siadając na Chrisie okrakiem, kiedy ledwo co doszedł do siebie po przespanej nocy.

Przeciągnął się i spojrzał na mnie zaspanymi oczami. Widziałam, jak przesunął spojrzeniem po mojej piżamie, zatrzymując na moment wzrok na moim biuście, po czym unosząc jedną brew ku górze, spojrzał mi w oczy.

- Jesteś tego pewna?! - zapewne moje słowa zabrzmiały dziwnie.

Nasza córka została porwana, a ja jedyne, o czym myślałam to o tym, żeby uprawiać z nim seks. Jednak musiałam to zrobić. Musiałam, choć ten jeden, ostatni raz poczuć go całą sobą. Musiałam się z nim jakoś pożegnać, a to wydawało mi się najwłaściwsze.

Myślałam o tym całą noc, obserwując, jak spał obok mnie. Uznałam, że chcę to z nim zrobić, zanim umrę. Chcę się z nim kochać. Słowa Meg „seks po kłótni jest najlepszy" rozbrzmiały w mojej głowie. Liczyłam, że dzięki temu na dobre zażegnamy bolesne wspomnienia związane z kłótnią i choć na chwilę zapomnimy o aktualnych przykrych wydarzeniach. Chciałam, by ostatnie wspomnienie, jakie Chris ze mną będzie miał, nie było przykre, by wspominał mnie zawsze z uśmiechem na ustach.

Czy byłam gotowa na śmierć?! Nie wiem, czy kiedykolwiek człowiek może się na coś takiego przygotować w stu procentach. Mimo iż wiedziałam, że to mój ostatni dzień życia i że moja śmierć uratuje moją córeczkę, nie chciałam umierać, nie chciałam odchodzić z tego świata tak młodo. Myśl, że nie zobaczę, jak dorasta Rose, powodowała, że miałam ochotę płakać, ale nie miałam już sił na kolejne łzy. Wiedziałam jednak, co musiałam zrobić i tylko to było istotne. Tylko tak mogłam postąpić właściwie, nie było innego rozwiązania. Wiedziałam, że w tej wojnie ktoś zginie i w pewnym stopniu oswoiłam się już z myślą, że tą osobą będę ja. Wolałam poświęcić siebie i swoje życie, niż pozwolić umrzeć osobom, które kocham nad życie. Umrzeć w imię miłości?! Brzmiało tak bohatersko, dzielnie i walecznie! Miałam tylko nadzieję, że moja śmierć nie pójdzie na marne i faktycznie uratuję w ten sposób swoich bliskich. Tu chodziło tylko i wyłącznie o ich bezpieczeństwo. A ból?! Z czasem pogodzą się z moim odejściem. Chris może nawet spotka na świecie kobietę, którą na nowo pokocha, a którą Rose zacznie traktować jak mamę. Tego chciałam, by po mojej śmierci potrafili żyć dalej beze mnie, by Chris dotrzymał złożonej mi obietnicy i cieszył się życiem dla dobra naszej córki. I choć nie chciałam się z nimi żegnać, musiałam to zrobić.

Tak na dobrą sprawę mogłam opowiedzieć Chrisowi o rozmowie z Lucasem, mogłam podzielić się z nim całą naszą rozmową, ale miałam co do tego pewne obawy. W głębi duszy czułam, że nie skończyłoby się to dobrze. Chris zapewne zrobiłby wszystko, by wybić mi pomysł z pójściem do Lucasa z głowy i sam poszedłby się poświęcić. Nie mogłam do tego dopuścić. Nawet jeśli zapewniałby mnie, że wróci cały z naszą córką, wiedziałam, że byłyby to tylko puste słowa, którymi chciałby mnie uspokoić. Tylko ja mogłam pójść, tylko ja mogłam porozmawiać z Lucasem i tylko ja mogłam liczyć na to, że uda mi się go przekonać?! Ale przekonać właściwie do czego?! By dał nam szansę? By wybaczył Chrisowi? By pozwolił mi odejść? By oddał mi córkę? By pozwolił mi pożegnać się z rodziną? Czy może by mnie nie zabijał?! Nie miałam pojęcia, czy w ogóle zechce mnie jeszcze wysłuchać. Tak naprawdę to Lucas nie był już tym samym Lucasem! A ja nie byłam już tą samą Lily co na początku.

Odkąd założyłam rodzinę, zmieniłam się. Byłam jak lwica, chroniąca swoje młode, chroniąca swoje stado i swojego partnera. Choć chęć walki była u mnie ogromna, to jednak pierwszy raz w życiu zdałam sobie z czegoś sprawę, że naprawdę się bałam. Cholernie się bałam Lucasa i tego, do czego jeszcze może się posunąć.

Lucasa życie różniło się od mojego. Ja miałam kochającą mnie rodzinę, bezpieczny dom i wspaniałe dzieciństwo. Lucasowi natomiast od początku towarzyszył ciągły smutek, żal, złość, zazdrość, nienawiść, które z kolejnymi latami nasilały się u niego coraz bardziej, aż w końcu pod wpływem ostatnich wydarzeń, dał się na dobre pochłonąć przykrym wspomnieniom. Na dodatek ciążyła nad nim przeszłość, o której nie miał pojęcia. Już teraz nie radził sobie ze swoim życiem, tak samo, jak nie radził sobie z samym sobą, strach pomyśleć co by było, gdyby przypadkiem poznał prawdę o swoim ojcu.

Czułam się winna temu wszystkiemu. Wiedziałam, że to ja byłam odpowiedzialna w głównej mierze za to, jakim człowiekiem stał się Lucas. Gdybym tylko wcześniej zrozumiała, co się działo w jego głowie, gdybym wcześniej zauważyła cierpienie, jakie go otaczało wywołane brakiem wsparcia, miłości, akceptacji i zrozumienia... kurwa, gdybym wcześniej spostrzegła, że Lucas był człowiekiem wołającym o pomoc (pomoc psychologa), który ukrywał się pod sztucznym uśmiechem... może sprawiłabym, że udałoby się uniknąć tych wszystkich strasznych sytuacji.

Może jeszcze nie jest za późno?! Nie! Nie chciałam sobie dawać złudnych nadziei! Musiałam być przygotowana na najgorsze. Lucas był nieobliczalny! Tego byłam absolutnie pewna! A nieobliczalny człowiek jest w stanie posunąć się do wszystkiego i do najgorszego. Musiałam na niego uważać, albowiem w jego rękach spoczywał mój najcenniejszy skarb. Nie mogłam ryzykować, że pod wpływem emocji zrobi krzywdę mojej córce. Teraz to on rozdawał w tej grze karty, a ja stałam się osobą, która musi stosować się do jego zasad!

NIEZAPOMINAJKAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz