- W końcu w domu! - wykrzyczała radośnie Claudia, wychodząc z samolotu.
- Nie ciesz się aż tak. Nie jedziemy do willi. - wypaliłam, czym ją zaskoczyłam.
- A dokąd?! - zmarszczyła czoło.
- Do Marii i Philipa. - wyznałam radośnie. - Mamy z nimi spędzić sylwestra. - Claudia jednak nie podzieliła mojego entuzjazmu. - Ej, dlaczego tak nagle posmutniałaś? - położyłam dłoń na jej ramieniu.
- Co, jeśli Philip się wścieknie, kiedy zobaczy, że wróciłyśmy.
- Maria obiecała to załatwić. Nie martw się. Na pewno już o wszystkim wie. Chodźmy do auta. - złapałam ją za rękę i zaczęłam ciągnąć w stronę czarnego Audi.
- Trevor? A gdzie jest Barrows? - zapytała Claudia, jak tylko dostrzegła innego mężczyznę przy samochodzie.
- Nie mógł przyjechać. Musiał załatwić coś pilnego. Wysłał mnie. - odezwał się mężczyzna, który swoim wyglądem bardziej przypominał szofera niż Antonio.
- W takim razie jedźmy. - odparła tylko i wsiadła do auta.
Ze względu na to, że kierowcą nie był Antonio, zajęłam miejsce z tyłu obok Claudii, zamiast z przodku, jak to do tej pory robiłam. Mężczyzna imieniem Trevor zamknął za mną drzwi i wskoczył na miejsce kierowcy. Powoli ruszył z miejsca.Claudia wyjaśniła mi, że Trevor faktycznie jest szoferem i przed śmiercią Chrisa był jej osobistym kierowcą. Niestety po pogrzebie został wysłany na urlop, a jego rolę przejął Antonio z polecenia Philipa, który bał się, że Claudii (później także i mnie) może stać krzywda. Zlecił więc Barrowsowi, by ten miał nas zawsze na oku. To był pierwszy raz, kiedy ktoś inny się mną opiekował.
- Stało się coś Trevorze? - zapytała niespodziewanie Claudia.
Spojrzałam na kierowcę. Patrzył raz w jedno, raz w drugie lusterko. Zachowywał się dosyć dziwnie, wręcz podejrzanie.
- Nie chcę pań niepokoić, ale od lotniska jedzie za nami cały czas ten sam samochód.
- Może to zwykły przypadek! - Claudia odwróciła się, by spojrzeć na samochód.
- Zobaczymy. Skręcę na pierwszym lepszym skrzyżowaniu. Zobaczymy, czy pojedzie za nami. - odparł spokojnym tonem i skupił się na drodze.
Odwróciłam się i ujrzałam jadący za nami czarny Mercedes nowszej klasy. Zachowywał się zwyczajnie. Jechał jak normalny samochód. Niestety ta normalność minęła, kiedy niespodziewanie skręcił w tę samą ulicę co my. Trudno było dostrzec kierowcę, ponieważ samochód miał przyciemniane szyby.
- Cholera! A co jeśli to ten sam koleś, który mnie gonił w Polsce?! - przypomniałam sobie podejrzanego typa zza granicy.
- Kurde o tym nie pomyślałam. - odparła Claudia.Naszej rozmowie przysłuchiwał się Trevor. Słysząc moje słowa, złapał za wiszącą krótkofalówkę i zaczął wzywać Barrowsa.
- Co jest Trevor?! - usłyszałam znajomy męski głos.
- Od lotniska śledzi nas czarny Mercedes chyba GLS. Podaję rejestrację. - zaczął dyktować ciąg liczb i cyfr. - Niestety nie widzę twarzy kierowcy.
- Jesteś pewien, że ten samochód was śledzi? - głos Antonia był poważny i spokojny tak samo, jak Trevora.
Jak oni mogą być tacy opanowani? Ja na ich miejscu już dawno bym krzyczała jak opętana. Już i tak ledwo nad sobą panowałam. Siedziałam i z nerwów wyginałam palce u rąk. Starałam się zachować spokój, ale po raz kolejny bałam się. Wiedziałam, że teraz muszę troszczyć się nie tylko o siebie, ale i o dziecko. Położyłam ręce na brzuchu i w myślach powtarzałam sobie, że wszystko będzie dobrze.
- Tak. Pokonałem już kilka skrzyżowań, a ten samochód jedzie nadal za nami. Dodatkowo pani Liliana powiedziała coś, co też ma duże znaczenie w sprawie.
- Co dokładnie?
- W Polsce ktoś ją gonił. - usłyszałam przekleństwo z ust Barrowsa.
- Zgłosiła sprawę policji? - zapytał.
- Tak. - odpowiedziałam.- Dziwne, że Balley nic na ten temat nie wspomniał. Skoro sprawa została zgłoszona, powinien coś wiedzieć. - zrozumiałam, że te słowa nie były skierowane do nas tylko do kogoś, kto znajdował się obok Barrowsa.
- Dowiem się, dlaczego to przemilczał. - usłyszałam nieznany męski głos.
- W porządku. Jedź spokojnie dalej przed siebie. - Barrows zwrócił się ponownie do naszego kierowcy. - Wykorzystamy fakt, że nie wiedzą o tym, że wiemy, że was śledzą. Zaraz was zlokalizujemy. Wysyłam za tobą ludzi. Będę cały czas z tobą na łączach. Zdawaj relacje na bieżąco.
- Przyjąłem. - Trevor odłożył krótkofalówkę i skupił się na drodze.
Odwróciłam się i ujrzałam, że podejrzany samochód cały czas trzymał się w pewnej odległości od nas. Ani nas nie wyprzedzał, ani nie skręcał nigdzie, ani też nie próbował zmniejszyć odległości między samochodami. Po prostu sobie jechał.
- Rejestracja jest fałszywa. Nasi ludzie już do was jadą. Będą za jakieś dwadzieścia minut. - odezwał się po raz kolejny Barrows. - Kieruj się w stronę autostrady. Tam łatwiej ich zgubicie.
- Przyjąłem. - samochód niespodziewanie skręcił w prawo.
Poczułam, jak zarzuciło mnie na bok, a pas wbił mi się w żebra i brzuch. Skrzywiłam się z bólu i zagryzłam wargę, by nie wydać z siebie najmniejszego pisku. Nie chciałam pokazać, że jestem przerażona. Wiedziałam, że Trevor musi być skupiony na drodze, a nie na uspokajaniu mnie. Spojrzałam na Claudię. Po jej minie wywnioskowałam, że również się bała. Złapałam ją za rękę. Poczułam, jak przy kolejnym zakręcie ścisnęła moją dłoń z całych sił.
CZYTASZ
NIEZAPOMINAJKA
ChickLitKontynuacja "Lilia wodna" i "Kwiat lotosu" O czym byś marzyła, gdybyś właśnie pochowała swojego ukochanego? Zapewne chciałabyś w spokoju odbyć żałobę. Lilianie, jednak nie będzie to dane. Niespodziewana ciąża, brak ojca dziecka, tajemnica owiana wok...