- Jak masz zamiar wyjść niezauważona? Przecież Barrows już wrócił. - Claudia siedziała na łóżku w mojej sypialni i patrzyła, jak szykowałam się na wieczorne spotkanie z Lucasem.
- Jeszcze nie wiem. - odparłam, poprawiając włosy.
Przydałaby się wizyta u fryzjera. Stwierdziłam, patrząc na odrost na głowie i na długość włosów, która zaczęła mi już przeszkadzać.
- Nie podoba mi się to twoje wyjście. Powinnaś zostać w willi. Zwłaszcza że w dalszym ciągu nie wiemy, kto nas śledził.
- Uwierz mi, że chętnie bym została, ale jak tylko przyprowadzę tutaj Lucasa, po pięciu minutach w willi zjawi się Philip, bo Barrows mu o wszystkim doniesie. - męczyłam się z zapięciem bransoletki na ręce.
- Daj! Pomogę! - wyciągnęła ręce w moją stronę.
- Poza tym chcę iść. - usiadłam obok dziewczyny i wyciągnęłam dłoń w jej kierunku. - Chcę zacząć żyć normalnie, tak jak to było przed poznaniem Chrisa. Czy to takie dziwne, że chcę iść do kina? - spojrzałam na zapiętą bransoletkę, którą dostałam od taty pod choinkę.
- Nie. Pod warunkiem, że pójdziesz tam z ochroną. Nie narażaj się niepotrzebnie. - spojrzała na mnie.
- Ale ja się nie narażam Claudia! - zaczęłam się denerwować. - Po prostu staram się żyć jakoś normalnie w tym wariatkowie. Do tej pory mogłam robić wszystko, na co miałam ochotę. Teraz boję się cokolwiek zrobić albo powiedzieć. Tak się dłużej nie da! Ja tak nie potrafię! Poza tym nie będę sama. Przecież Lucas idzie ze mną.- Wszystko mogę zrozumieć, ale nie możesz sobie znaleźć kogoś, kto mniej działa Philipowi na nerwy? Musisz akurat iść z tym całym Lucasem?
- A z kim mam iść? Ivan jest na Bahamach. Poza tym Lucas to mój kolega. To chyba nic złego, że z kolegą chcę wyjść do kina?
- Nie. Oczywiście, że nie. Tylko nie pamiętasz, do czego Lucas doprowadził? Przez niego ty i ... - zrobiła krótką pauzę. - ... Chris się rozstaliście.
- Wiem Claudia! - podniosłam głos. - Wiem! Widzę jednak, że Lucas tego żałuje i stara się to naprawić. Nie mogę się cały czas na niego złościć. Lubię go! Wcześniej zawsze mogłam na niego liczyć. Widzę, że się zmienił i zależy mu na tym, by naprawić nasze relacje. Szczerze mówiąc, ja też tego chcę.
- Nie wydaje ci się, że chce te relacje naprawić, bo chce ciebie?! - teraz to i Claudia uniosła głos.
- Nie! Lucas wie, że nie zwiążę się z nikim, że to za szybko i że potrzebuję czasu.
- Ja jakoś nie wierzę w to, że nie będzie próbował się do ciebie zbliżyć. Teraz kiedy Chris nie żyje, wie, że ma wolną drogę do ciebie i nikt mu już nie przeszkodzi! - zobaczyłam złość na jej twarzy i łzy w oczach.
- Claudia! Co ty mówisz?! - zaskoczyła mnie. - Kochałam Chrisa, nadal go kocham! Na dodatek urodzę jego dziecko. W moim życiu długo nie będzie miejsca dla innego mężczyzny, chyba że tym mężczyzną okaże się nasz syn.- Obyś się nie myliła. - odparła, po czym wstała z łóżka i skierowała się w stronę wyjścia. - Rób, jak uważasz, tylko wiedz jedno... - zatrzymała się w przejściu. - Jeśli narazisz dziecko na niebezpieczeństwo, nigdy ci tego nie wybaczę. - po tych słowach wyszła z sypialni, zostawiając mnie samą.
Byłam w takim szoku po tym, co usłyszałam, że nie wiem, ile tak stałam i z szeroko otwartą buzią wpatrywałam się w miejsce, w którym zniknęła sylwetka Claudii. Nie spodziewałam się usłyszeć czegoś takiego od niej. Jak ona może myśleć, że chcę narazić dziecko na niebezpieczeństwo? Jak ta myśl mogła się jej zrodzić w głowie?! Przecież mnie zna. Wie, że nigdy nie zrobiłabym czegoś takiego. Wie, że pokochałam to dziecko! Wie, że to dziecko jest jedyną cząstką, która łączy mnie z Chrisem. Nie pozwolę jej tak po prostu zniknąć. Pragnę tego dziecka! I nie mogę już się doczekać porodu. Bardzo chcę już je zobaczyć. Liczę, że na kolejnym badaniu w końcu poznam płeć. Już nie mogę się tego doczekać.
Z rozmyślań wyrwał mnie dźwięk przychodzącej wiadomości:Czekam na ciebie przed bramą. Lucas.
- O cholera! - przeklęłam, widząc, co napisał. - Miałeś się nie rzucać w oczy Barrowsowi! - zabrałam najpotrzebniejsze rzeczy i ruszyłam w stronę wyjścia.
- A dokąd to się tak spieszysz?! - usłyszałam za swoimi plecami męski głos.
- Kurwa! - przeklęłam pod nosem, rozpoznając jego właściciela. Postanowiłam grać głupią. - Antonio! - odwróciłam się z szerokim uśmiechem na twarzy w stronę szefa ochrony. - Właśnie miałam do ciebie iść!
- Czyżby?! - zmarszczył czoło. - Trochę pomyliłaś kierunki.
- Och! No dobra masz mnie! - skończyłam robić z siebie większą kretynkę, niż nią byłam. - Chcę ci tylko oznajmić, że wychodzę.
- Chyba nawet wiem z kim! - spojrzał przez moje ramię na światła reflektorów przed bramą.
- Skąd wiesz?! - teraz to ja z podejrzliwością przyglądałam się jemu.
- Wiem o wszystkim, co się dzieje na terenie willi i dookoła niej. Wiem również, że rano opuściłaś willę. - skrzyżował ręce na piersi.
Świetnie! Teraz to się tłumacz jak przed rodzicami.
- Czyli Trevor już ci o wszystkim doniósł?! - widziałam, jak kiwnął głową. - Super! - przystąpiłam z nogi na nogę. - Antonio posłuchaj!
CZYTASZ
NIEZAPOMINAJKA
ChickLitKontynuacja "Lilia wodna" i "Kwiat lotosu" O czym byś marzyła, gdybyś właśnie pochowała swojego ukochanego? Zapewne chciałabyś w spokoju odbyć żałobę. Lilianie, jednak nie będzie to dane. Niespodziewana ciąża, brak ojca dziecka, tajemnica owiana wok...