ROZDZIAŁ 14

377 10 0
                                    

- 10! 9! 8! 7! 6!... - zaczęliśmy odliczanie. - ...3! 2! 1! Szczęśliwego Nowego Roku! - wykrzyczeliśmy wspólnie i stuknęliśmy się kieliszkami napełnionymi szampanem.

Pozytywny humor wszystkim tego dnia dopisywał. Nie tylko dlatego, że niektórym szampan delikatnie zawirował w głowie, ale również dlatego, że Stary Rok odszedł w zapomnienie. Zaczął się Nowy Rok, nowa przyszłość, kolejne 365 dni czystych kartek, które dopiero zapiszemy. Nowe postanowienia, plany... nowe wspomnienia, nowe chwile, nowe życie i najważniejsze ZMIANY! Wielkie zmiany, które odmienią całe moje życie. Ale nie tylko moje, innych też.

Rozsiadłem się wygodne w fotelu i upiłem z kieliszka niewielki łyk szampana, którego smak tej nocy wyjątkowo mi nie podchodził. Krzywiąc się, odstawiłem kieliszek na stolik i zacząłem przeczesywać wzrokiem salon, w którym toczyła się impreza sylwestrowa.

Spojrzałem na Lily. Dopisywał jej świetny humor. Razem z Marią miały niezłą radochę, bo sprezentowałem im różowego szampana bezalkoholowego, by nie odstawały od reszty swoich znajomych w tym szczególnym dniu. Ostatniego dnia w roku mogą zaszaleć. Aktualnie rozmawiały o tym, ile kilogramów już przytyły i jak bardzo się boją tego, ile jeszcze przytyją. Zabawne, bo siedziały z miskami na kolanach wypełnionymi popcornem, otoczone dookoła krakersami, kanapkami, czipsami i innymi smakołykami, którymi nieustannie napełniały swoje buzie.

Uśmiechnąłem się na ten widok i przeniosłem spojrzenie na Meg i Claudię, które lekko podchmielone nagrywały przez kamerkę smartphone filmiki, w których składają życzenia noworoczne i wysyłają je do różnych znajomych i członków rodziny. Miały delikatny problem z utrzymaniem równowagi i poważnej miny. Wybuchały głośnym śmiechem za każdym razem, kiedy podczas nagrywania coś im nie wyszło. Wówczas powtarzały wszystko na nowo. Widać podobało im się to. Wszystkim dopisywał świetny humor. Wyczułem wibrację w telefonie. Spojrzałem na swoją ukochaną i widząc, że była pochłonięta rozmową, wstałem i dyskretnie udałem się do swojego biura, gdzie mogłem spokojnie porozmawiać.

- Co tam Barrows?

- Szczęśliwego Nowego Roku panie Philipie. Dla pana i pańskiej żony. - usłyszałem znajomy męski głos.

- Dziękuję Antonio. Tobie również szczęśliwego Nowego Roku. - wysiliłem się na złożenie życzeń. Wypadało to zrobić. Z Barrowsem znamy się od samego początku, jak tylko Chris go zatrudnił. Zawsze go szanowałem i lubiłem. To porządny i konkretny facet. Nic dziwnego, że Chris go zatrudnił. Był świetny w tym, co robił.

- Przepraszam, że przeszkadzam w takim dniu, ale mam sprawę.

Wiedziałem, że nie zadzwoniłby do mnie, gdyby to nie było nic ważnego. Podszedłem do okna i spojrzałem na ogród. Na niebie w oddali migały kolorowe fajerwerki. Wszyscy świętowali Nowy Rok na wesoło. Czemu więc ja nie podzielałem tego entuzjazmu? Nawet moja żona, Lily i Claudia potrafiły się zabawić, wyluzować i odciąć od smutnych chwil. Czemu więc ja tego nie potrafiłem?! Westchnąłem i zająłem miejsce za biurkiem na skórzanym brązowym fotelu.

- Nie przepraszaj. Mów, co się dzieje.

- Wydaje mi się, że to nie jest sprawa na telefon. Moglibyśmy się spotkać?

Przez chwilę zaniemówiłem. Słyszałem tylko dźwięk dudniącej muzyki, przebijający się przez ściany i drzwi. Zapewne dziewczyny urządziły sobie małą imprezkę.

- Dobrze. Daj mi pół godziny. Spotkajmy się tam, gdzie zawsze.

- Oczywiście. - rozłączył się.

Nie czekając dłużej, od razu po rozmowie poderwałem się z fotela i ruszyłem w stronę źródła dźwięku. Muzyka z każdym krokiem stawała się coraz głośniejsza. Meg z Claudią urządziły sobie tańce, a Lily z Marią ze śmiechem im przyklaskiwały. Podszedłem do ukochanej, która nawet nie zauważyła, że zniknąłem i objąłem ją od tyłu. Zaskoczyłem ją tym gestem. Spojrzała na mnie i uśmiechnęła się. Przeniosłem dłonie na jej sporych rozmiarów już brzuch, a ona przykryła je swoimi.

- Muszę na chwilę wyjść. - wykrzyczałem jej do ucha, próbując przekrzyczeć muzykę.

Jej drobne ciało się napięło. Zaskoczona odwróciła się w moją stronę, stając przodem do mnie.

- Dlaczego? Dokąd idziesz o tak później porze? - zmarszczyła czoło. W jej oczach widziałem niepokój. - Przecież jest Sylwester! - przypomniała mi, choć doskonale wiedziałem, jaki jest dzień.

- Wiem skarbie. Przepraszam cię. Ale muszę wyjść. Wrócę za jakąś godzinę.

- Philip, czy coś się dzieje? Coś złego? - przekrzywiła lekko głowę i dotknęła czule mojego policzka.

NIEZAPOMINAJKAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz