- To już ostatnie pudło?! - zapytałam Meg, która oklejała każdy karton taśmą klejącą, podczas gdy ja podpisywałam je. Dzięki tym oznaczeniom wiedziałam, co znajdowało się w danym kartonie.
- Poczekaj! - rozejrzała się po pomieszczeniu, zapełnionym gotowymi do transportu pudłami. - Tak! Ten jest ostatni! - odparła, a ja szybko czarnym markerem napisałam na nim „Książki" i odsunęłam się, pozwalając Meg przykleić taśmę.
Niewielkie mieszkanie wydawało się teraz jeszcze mniejsze przez liczne pudła, które walały się po wszystkich pokojach. W każdym pomieszczeniu stało ich tyle, że swobodne poruszanie było niemożliwe. Trzeba było uważać, by się o jakieś nie potknąć i nie przewrócić. Nawet nie wiedziałam, że w tak małym mieszkanku udało mi się pomieścić aż tyle rzeczy. Z pewnością firma transportowa będzie miała co dźwigać.
- Gotowe! - Meg odsapnęła i wyprostowała się, łapiąc się za plecy i krzywiąc z bólu. - W końcu! - po jej twarzy wywnioskowałam, że była wykończona.
- Wielkie dzięki Meg za pomoc. Bez ciebie na pewno tak szybko, bym sobie z tym nie poradziła. - wskazałam ręką na stosy kartonów.
- Możesz odwdzięczyć się, zabierając mnie na jakąś pizzę! - wyszczerzyła się.
- Zgoda! - odparłam ze śmiechem. - Zabiorę cię na taką pizzę, jaką tylko będziesz chciała. Zasłużyłaś! - ruszyłyśmy w stronę wyjścia.
- Mam cię zawieźć pojutrze do rodziców? - zapytała Meg, wkładając swój zimowy płaszcz.
- Nie trzeba. Pojadę pociągiem. - odpowiedziałam, wkładając na głowę czapkę z pomponem.
- Chcesz się tłuc tyle godzin pociągiem? Mogę cię zawieźć albo pożyczę ci samochód. - wyszłyśmy na klatkę schodową.
- Nie trzeba Meg. Naprawdę! - włożyłam klucz do zamka i zakluczyłam drzwi. - Po pierwsze nie chcę, żebyś się zrywała z zajęć, a po drugie tobie auto będzie bardziej potrzebne niż mnie. A podróż do rodziców jakoś mi zleci. Dam sobie radę! Wezmę jakąś książkę i będę czytać. - udałyśmy się w stronę parkinu, gdzie stało auto Meg.
- No dobrze. - przyjaciółka kiwnęła tylko głową.
- Firma transportowa przyjedzie jutro rano. - wypaliłam, wsiadając do auta. - Wieczorem widzę się z właścicielem i mam zdać mu klucze.
- Czyli jutro ostatni raz śpisz u mnie?! - spojrzała smutno na mnie.
- Tak. - kiwnęłam głową. - Sama widziałaś, że wszystkie ściany już są zrobione. Podłogi to samo. Jak wrócę, akurat przywiozą mi meble. Pierwszą noc wówczas spędzę już w nowym mieszkaniu.
- Będę za tobą tęsknić. Przyzwyczaiłam się już do tego, że mieszkamy razem.
- Ja też będę tęsknić za tobą. - złapałam ją za rękę.
- Pamiętaj, że zawsze możesz do mnie wrócić. Moje mieszkanie jest również twoje. - ścisnęła mą dłoń.- I ciebie też się to tyczy. W każdej chwili możesz do mnie wpaść. - rzuciłam jej się na szyję.
- Jedźmy, zanim całkiem zgłodnieję! - odparła Meg łamiącym się głosem.
Zrozumiałam, że zmieniła temat po to, by nie rozkleić się przy mnie. Mnie również łzy napłynęły do oczu. Zamrugałam szybko, by je odgonić i z uśmiechem wypaliłam:
- Właśnie. Jedźmy, bo dziecko jest głodne! - zaśmiała się, słysząc moje słowa i wyjechała z parkingu.
- Ty to wiecznie jesteś głodna! - rzuciła, a ja wybuchłam głośnym śmiechem.
Nazajutrz jak tylko Meg wyszła z mieszkania i pojechała na uczelnię, ja ubrałam się i wyszłam z domu. Wsiadłam w tramwaj i ruszyłam w stronę starego mieszkania, gdzie zgodnie z tym, co zostało wcześniej ustalone, miałam poczekać na ekipę od przeprowadzek.
Na miejsce dotarłam pół godziny za wcześnie. Uznałam, że wykorzystam ten czas, by ostatni raz przejść się po mieszkaniu i sprawdzić, czy wszystko faktycznie zostało spakowane. Nie chciałam niczego zostawiać.
- Dzień dobry! - przywitałam się z mijającą na klatce sąsiadką.
- Dzień dobry! - odpowiedziała starsza kobieta. - A więc to już dzisiaj!
- Tak! - kiwnęłam głową, rozumiejąc, o co jej chodziło. - Za pół godziny przyjedzie ekipa i będą wszystko wynosić.
CZYTASZ
NIEZAPOMINAJKA
ChickLitKontynuacja "Lilia wodna" i "Kwiat lotosu" O czym byś marzyła, gdybyś właśnie pochowała swojego ukochanego? Zapewne chciałabyś w spokoju odbyć żałobę. Lilianie, jednak nie będzie to dane. Niespodziewana ciąża, brak ojca dziecka, tajemnica owiana wok...