ROZDZIAŁ 10

400 10 0
                                    

- Śnieg sypie! - wykrzyczała radośnie Claudia i rzuciła się w stronę okna.

- Nie widziałaś nigdy, jak śnieg sypie? - podeszłam do niej i oparłam się rękoma o parapet.

- Nie w Hiszpanii. Tylko jak jechaliśmy gdzieś na narty, to miałam okazję go oglądać. - odparła, podziwiając warszawskie ulice zamieniające się w zimowy krajobraz. - Fascynujące. - przysunęła nos bliżej szyby.

- Zgadzam się. - w milczeniu przyglądałyśmy się spadającym płatkom śniegu. - Dawno nie było białych świąt. Miejmy nadzieję, że śnieg się utrzyma do gwiazdki. Chciałabym w końcu mieć białe święta, a nie błotne. - spojrzałam na Claudię.

- Błoto jest super, ale w salonach spa. - wypaliła, po czym wybuchnęłyśmy jednocześnie śmiechem.

- Och... - westchnęłam. - ... nie mogę uwierzyć, że już są Mikołajki. - spojrzałam ponownie na widok za oknem. Biały puch lecący z nieba był taki magiczny.

- Ja też nie. Dni tak szybko mijają. Dopiero co przyleciałyśmy, a tu już trzeba powoli myśleć o prezentach.

- Zupełnie nie mam do tego głowy, przyznam szczerze. - odeszłam od okna i usiadłam na krześle przy stoliku, na którym stały kubki z herbatą oraz talerz z ciastem marchewkowym.

- Ja też nie. Jak tylko pomyślę, że to będą pierwsze święta bez Chrisa, z dala od domu, robi mi się słabo. - zajęła krzesło na wprost mnie.

- Wiesz, że zawsze możesz wrócić do Hiszpanii. - ujęłam jej dłoń.

- Wiem, ale powrót tam na święta będzie jeszcze gorszy. Wolę zostać tutaj z wami. Oczywiście, jeśli nie macie nic przeciwko. Nie chcę się narzucać.

- Nie gadaj głupot. Zawsze jesteś mile widziana. Jesteś dla mnie jak siostra. - uśmiechnęłam się do niej.

- Dziękuję ci! Za wszystko! - odwzajemniła uśmiech i wstała z krzesła, by następnie rzucić się na mnie.

- A co to za czułości?! - do salonu wparowała niespodziewanie Meg.

Jej ciemny zimowy płaszcz był cały mokry, a we włosach miała płatki śniegu. Podobnie jak do włosów, śnieg poprzyklejał jej się również do butów. Jej kozaki na grubym obcasie zostawiały mokre ślady na podłodze.

- Już wróciłaś? - wypaliłam. - Nie miałaś kończyć za godzinę? - spojrzałam na zegar wyświetlany na lodówce.

- Miałam, ale wykładowca wypuścił nas wcześniej. Zrobił nam taki oto mikołajkowy prezent. - zaczęła się rozbierać. - Ale pogoda! Zapowiadali śnieg, ale nie sądziłam, że faktycznie będzie sypać. Czyżby szykowały się białe święta? - poszła odłożyć rzeczy na wieszak.

- Żeby nie było, że jutro już go nie będzie. - nalałam Meg gorącej herbaty. - Wiesz, jak jest z pogodą w Polsce. Poza tym do świąt są prawie trzy tygodnie.

- Dzwoniłaś do mamy? - zapytała, jak tylko przekroczyła próg kuchni.

- Tak. Powiedziałam jej, że przyjedziemy za tydzień. - podałam jej kubek z herbatą.

- Nie dziwiła się czemu tak wcześnie? - opadła na wolne krzesło i przyłożyła dłonie do kubka, by je rozgrzać.

- Na szczęście nie. Za to ucieszyła się, kiedy powiedziałam, że Claudia spędzi z nami święta. - spojrzałam na siostrę Chrisa.

- Twoja mama to złota kobieta. Jestem jej dozgonnie wdzięczna. - odpowiedziała.

Jak tylko wróciłyśmy do Polski, Meg powróciła na uczelnię. Na nasze szczęście wykładowcy przychylnie spojrzeli na jej niespodziewany powrót do zajęć w połowie semestru i pozwolili jej na spokojnie nadrobić zaległy materiał. Z tego też powodu Meg większość czasu spędzała na uczelni lub w swoim pokoju i się uczyła. Całe dnie spędzałam więc praktycznie z Claudią.

Jednego dnia odważyłam się w końcu wyznać prawdę rodzicom odnośnie śmierci Chrisa. Choć jak się dowiedziałam, oni już o wszystkim wiedzieli z gazet. Powinnam była się domyślić, w końcu Chris był znaną osobą. Nie nalegali jednak na kontakt, bo wiedzieli, że prędzej czy później sama zdecyduję się poruszyć podczas rozmowy ten temat. Rodzice dobrze mnie znali. Uwielbiałam ich za to! Cieszyłam się, że w takich sytuacjach potrafili być opanowani i wykazywali się dużą cierpliwością i zrozumieniem. Kocham ich! Są najlepsi! Podczas rozmowy bardzo chciałam, by towarzyszyła mi Claudia. Połączyłyśmy się więc przez kamerkę tak, by wszystkim nam swobodniej się rozmawiało. Niestety moi rodzice nie władali tak perfekcyjnie językiem angielskim, jak ja, dlatego niekiedy musiałam robić za tłumacza i łącznika. Nie przeszkadzało mi to. Chciałam dać im czas, by się wzajemnie lepiej poznali. Teraz kiedy rodzice znali już prawdę o Chrisie i byli poinformowani, że w tym roku będzie nas więcej na święta, pozostało mi tylko jedno do wyjawienia – muszę w końcu powiedzieć im, że zostaną dziadkami.

NIEZAPOMINAJKAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz