ROZDZIAŁ 44

556 10 0
                                    

Trzy tygodnie później...

- Tak, Meg! Tak! - wykrzyczałam. - Powtarzam ci to po raz tysięczny! Taaaak!! - na końcu przewróciłam oczami.

- Kochana, muszę mieć pewność! - uniosła ręce w geście obronnym. - Ja po prostu chcę wiedzieć, czy naprawdę zamierzasz poślubić Chrisa. Muszę mieć pewność, czy drugi raz nie uciekniesz sprzed ołtarza.

- Meg, ale ja ostatnio nie uciekłam sprzed ołtarza! - zmarszczyłam wściekle brwi. - Ja jechałam do szpitala, pragnę ci przypomnieć! - zbliżyłam się do przyjaciółki.

- Możliwe, ale to nie zmienia faktu, że tak jakby uciekłaś. Jakby nie patrząc, nie bierzesz teraz ślubu z Lucasem, tylko z Chrisem. To zmienia postać rzeczy.

- W sumie... może masz rację... - odparłam, po głębszym przeanalizowaniu słów Meg. - Tego pierwszego razu w ogóle miało nie być. Nie powinnam była przyjmować jego oświadczyn.

- Postawił cię przed faktem dokonanym. Nie miałaś tak naprawdę żadnego wyboru.

- Nieprawda Meg! - skrzyżowałam ręce na piersi.

- A właśnie, że tak Lil! - zagotowała się ze złości. - On to wszystko miał dobrze zaplanowane! Wiedział, że go nie kochałaś i że przeżywałaś śmierć Chrisa... - skrzywiłam się na jej słowa. Słowo „śmierć" dziwnie brzmiało, wiedząc, że Chris jednak nie umarł. - ... a mimo to ci się oświadczył! Jeszcze bezczelnie zaprosił twoich przyjaciół i rodziców na to przyjęcie zaręczynowe. Wiedział doskonale, że przy innych nie odmówisz mu, że przyjmiesz jego oświadczyny.

- Bredzisz Meg! - nie chciałam uwierzyć w to, że Lucas faktycznie mógł mieć wszystko zaplanowane i wykorzystał moich rodziców tylko po to, by osiągnąć swój cel. - Lucas, by tego nie zrobił! - szłam w zaparte.

- Wierz, w co chcesz! Ja tam wiem, co mówię! - zaczęła przeglądać się w lustrze.

- Pragnę ci przypomnieć, że tak jakby zerwałam z nim zaręczyny. Nawet odesłałam mu pierścionek. - przypomniałam sobie dzień, w którym po swojej ostatniej rozmowie z Lucasem przy bramie, zdecydowałam się oddać mu jego własność. Włożyłam pierścionek do koperty, załączając do niego karteczkę, w której jeszcze raz przeprosiłam go za wszystko i podziękowałam za to, co dla mnie zrobił. Jednocześnie napisałam mu, że rozumiem jego złość, że miał prawo poczuć się oszukany i urażony, ale gdyby kiedykolwiek zdecydował się mi przebaczyć to, jak go potraktowałam, będę szczęśliwa i chętnie się z nim spotkam. Na końcu dodałam, że zawsze może liczyć na moje wsparcie oraz pomoc i że życzę mu szczęścia u boku innej, ponieważ na nie zasługuje. Nie wiedząc, cóż więcej mogłam w tym liście dopisać, włożyłam kartkę do koperty i poprosiłam Barrowsa, żeby zawiózł list za mnie pod dom Lucasa. Uznałam, że lepiej będzie, jeśli nie dojdzie do naszego przypadkowego spotkania twarzą w twarz pod jego domem. Można powiedzieć, że od tamtego dnia nie miałam z Lucasem żadnego kontaktu. Ślad po nim wręcz zaginął. Od Chrisa dowiedziałam się tylko, że prawdopodobnie wyjechał z Hiszpanii, ponieważ jego dom został wystawiony na sprzedaż. Było mi przykro z tego powodu, jednak rozumiałam postępowanie Lucasa. Potrzebował czasu, by o mnie zapomnieć. Pozostało mi tylko mieć nadzieję, że kiedyś naprawdę zechce się ze mną spotkać i że mi wybaczy. W dalszym ciągu traktowałam go jak człowieka, któremu dużo zawdzięczałam. - Jak widzisz, Lucas wyjechał. Pogodził się z naszym rozstaniem. Na pewno chce, żebym była szczęśliwa. - kontynuowałam.

- Taaaa na pewno! - teraz to ona przewróciła oczami i zaczęła nakładać pomadkę na swoje usta.

- Zresztą zakończmy tę rozmowę! Za dwie godziny mam ślub, a ja nadal jestem w rozsypce w porównaniu do ciebie! - spojrzałam na jej suknię w kolorze butelkowej zieleni, która sięgała jej do parkietu i przykrywała srebrne szpilki.

Suknia była na szerokich ramiączkach z kopertowym dekoltem i rozcięciem biegnącym od uda. Na lewej ręce, swobodnie na nadgarstku, zwisała szeroka z prostym wzornictwem bransoletka, a w uszach miała długie srebrne kolczyki z tej samej kolekcji co bransoletka. Usta miała podkreślone czerwoną pomadką, a jej oczy zdobiły świeżo zrobione sztuczne rzęsy i permanentna kreska w stylu smoky. Jej włosy z lodowego blond koloru przybrały odcień głębokiego brązu. Dodatkowo zdecydowała się na sztuczne włosy, które znacznie przedłużyły długość jej własnych włosów i dodały objętości.

Na mój ślub Meg zdecydowała się podkręcić swoje nowe włosy na lokówce. Pasma jej loków spływały falami po jej nagich ramionach i plecach. Nową fryzurę podkreślała dodatkowo wpięta we włosy srebrna spinka. Przeszła prawdziwą metamorfozę w ostatnim czasie i teraz prezentowała się naprawdę wspaniale. Nie chciała się przyznać, ale ja doskonale wiedziałam, że to wszystko miało tylko jeden cel – zwrócić uwagę Ivana, który również został zaproszony na ślub. Z pewnością o tej godzinie Ivan był już w hotelu i podobnie jak my, myślami był już na weselu.

Radość na twarzy Meg zdradzała jedno — bardzo długo czekała na ten dzień. Z pewnością tak samo, jak ja odliczała dni. Nic dziwnego, po prawie trzymiesięcznej przerwie ponownie miała się spotkać z Ivanem.

NIEZAPOMINAJKAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz